Aneta, Karolina i Kaśka nigdy nie sądziły, że przyjdzie im samotnie wychowywać dzieci. Że będą musiały zmagać się nie tylko z prozą życia, rosnącymi długami, katarami i naprawą cieknącego kranu, ale także z własnymi potrzebami i oceną społeczeństwa, które bacznie obserwuje i szybko szufladkuje. “Chyba by mnie zeżarły wyrzuty sumienia, gdybym w piątek wieczorem poszła na randkę, zamiast usypiać Antosia” – opowiada 23-letnia Aneta. Jej rolą od dwóch lat jest wychowywanie dziecka.
Co ludzie powiedzą
Aneta jest pilną studentką. Chce skończyć administrację, by w przyszłości załapać się do jakiegoś urzędu. Tak poradzili jej rodzice, którzy doskonale znają jej sytuację. Póki co, Aneta musi zadowolić się pracą w sklepie z farbami swojego wujka. Nie zarabia dużo, ale zawsze może wyjść, gdy będzie taka potrzeba. A wychodzić musi często – jej dwuletni syn jest bardzo chorowity. Ojciec zrzekł się praw, choć płaci niewielkie alimenty. Nie utrzymują żadnych kontaktów, ona o niczym go nie informuje, o nic nie prosi. Najchętniej w ogóle nie przyjmowałaby od niego pieniędzy, ale musi – nie potrafi sama utrzymać siebie i dziecka.
Jest sama odkąd zaszła w ciążę. Ojciec dziecka natychmiast porzucił wspólne plany, gdy tylko dowiedział się o wpadce. “Gdy urodził się Antoś zrozumiałam, że mamy tylko siebie. Od tamtej pory robię wszystko tylko z myślą o nim” – opowiada. Aneta pracuje, podczas gdy syn jest w klubie malucha, a w weekendy studiuje. Nie szuka partnera, seks ostatni raz uprawiała z ojcem swojego dziecka. Jak twierdzi, nie chodzi tylko brak czasu, którego faktycznie nie ma. “Panicznie boję się, że znów przydarzy mi się wpadka i zostanę sama z kolejnym dzieckiem. Bo niby dlaczego nie, skoro raz los ze mnie zakpił?” – mówi.
Choć ma zaledwie 23 lata, uważa, że jej życie kręci się wyłącznie wokół dziecka. To jemu powinna poświęcać każdą wolną chwilę. Nie spotkała też na swojej drodze innego mężczyzny, który wzbudziłby w niej pożądanie. Flirt, randki, seks? To już nie dla niej. Poza tym, co ludzie powiedzą? Już i tak wystarczający wstyd przyniosła rodzinie. “Nie chcę wyjść na puszczalską, szczególnie gdy mam już jedno dziecko” – mówi ze smutkiem. “Czy jestem szczęśliwa? Tak, bo mam cudownego syna”.
Nie potrafimy zbudować relacji
Karolina rozwiodła się już 6 lat temu. Odeszła od męża z dwójką malutkich dzieci. Okazało się, że nie była jedyną kobietą w jego życiu. Miał ich naprawdę wiele. Musiała więc szybko stanąć na nogi, znaleźć pracę, opracować całą logistykę. Średnio pamięta pierwsze 4 lata samotności, bo brała dodatkowe zlecenia, a dzieciaki wciąż chorowały… Dopiero 2 lata temu pomyślała o sobie. Poczuła, że potrzebuje bliskości. Nie chciała partnera do życia, bo świetnie dawała sobie sama radę. Właściwie nie wyobrażała sobie, że ktoś mógłby wejść do jej rodziny. Do domu, który tak skrupulatnie budowała. Mówi, że jest samodzielną, a nie samotną matką.
Mimo to, od roku spotyka się z Wojtkiem. Poznali się w pracy, mają podobne doświadczenia życiowe. Rozwodnik. Ma trójkę dzieci, z którymi widuje się co dwa tygodnie. Dobrze zarabia, ma pasje i zainteresowania. Połączyła ich potrzeba bliskości i zaspokojenia potrzeb fizjologicznych. Spotykają się na seks wtedy, gdy Karolina oddaje dzieci mężowi. Wojtek nie ma z nimi kontaktu, tak jak i ona nie poznała nigdy jego dzieci. Właściwie niewiele o dzieciach rozmawiają, nie snują planów, nie chcą razem zamieszkać. “Ja nie szukam ojca dla swoich dzieci. Nie szukam też partnera, bo nie ufam mężczyznom” – wyznaje. “Ale swoje potrzeby mam, jak każda kobieta przecież”.
Dopiero po dłuższej rozmowie przyznaje, że nie jest do końca szczęśliwa. Że rozważa terapię. Że nie przepracowała jeszcze swojego małżeństwa. “Bardzo długo odkładałam wszystkie swoje potrzeby na dalszy plan. Na pierwszym miejscu zawsze były dzieci i ich dobro. Wojtek pozwolił mi na nowo poczuć się piękną, atrakcyjną kobietą. Ale gdyby mnie kochał, raczej dążyłby do zmiany zasad, na jakich się spotykamy”.
Moja seksualność nie umarła
Kaśka ma 32 lata, 7-letnie dziecko i całą masę romansów i romansików na koncie. Odkąd 5 lat temu porzuciła męża, postanowiła zupełnie zmienić swoje życie i czerpać z niego garściami. A okazji ku temu ma wiele, bo choć ona sama z ojcem dziecka nie żyje dobrze, to jednak zgodziła się na opiekę naprzemienną. Otwarcie opowiada o swoim życiu seksualnym i kolekcji wibratorów. Od rozwodu miała już kilku partnerów, ale tylko jeden przez chwilę z nią mieszkał. Córce w sumie przedstawiła tylko dwóch. W tym aspekcie jest ostrożna, nie chce mieszać dziecku w głowie i sprowadzać do domu nowych wujków.
W porównaniu do Anety nie boi się wpadki. Skoro dała radę wychować jedno dziecko, to da radę i drugie. Ale zabezpiecza się. Na pytanie, czy samotne matki mają problem ze swoją seksualnością, odpowiada szybko: “Tak, to duży problem. Mam koleżanki, które żyją w normalnych związkach i czasem patrzą na mnie z przerażeniem. Myślą chyba, że mam swoje dziecko gdzieś i nie poświęcam mu czasu. Tak jakby samotne wychowywanie dziecka oznaczało, że od tej pory to moja jedyna słuszna rola. Trzeba też myśleć o sobie. Znam kilka dziewczyn, które po rozwodzie zostały same z dziećmi i powiem ci, że wszystkie łączy jedno – potworne wyrzuty sumienia. Ja nie chcę taka być”.
Aneta nie czuje się wolną kobietą. Karolina skrycie marzy o szczęśliwej rodzinie, ale nie ma odwagi, by przed kimś się otworzyć i woli traktować mężczyzn przedmiotowo. Kaśka wyznaje zasadę, że “szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko” i kieruje się nią w każdej sferze. Każda z nich, na swój sposób uciekła od problemu, który trawi ją od środka. Od stereotypu, który narzuca społeczeństwo i od potrzeb, które wciąż gdzieś się kumulują i nie zostają zaspokojone.
Zdaniem Karoliny, strefa seksualna samotnych matek to prawdziwy temat tabu. “Tyle nam, kobietom mówi się, żebyśmy były pewne siebie, świadome swojej seksualności i wyzwolone. Problem w tym, że hasła te skierowane są do singielek, ewentualnie szczęśliwych mężatek. Kobieta po rozwodzie czy po odejściu od partnera nigdy już nie będzie singielką, jeśli ma dziecko”. Samotna Matka Polka musi więc uprawiać seks w sekrecie, by nikt się nie dowiedział. No chyba, że jest to kawaler na resztę życia, który i o rękę poprosi i dziecko przysposobi. Inaczej łatka się znajdzie. „Puszczalska” – zazwyczaj.