„Przeciwieństwa się przyciągają” – kto z nas nie słyszał tego już trochę wyświechtanego frazesu? Dlaczego tak bardzo fascynuje nas to, co odmienne? I dlaczego tylko przez chwilę?
Zobaczcie sami.
Zauroczenie, podziw, a nawet zazdrość… „Jeny, podziwiam, że ona z taką lekkością potrafi podchodzić do ludzi, nie to co ja” – rozpływamy się nad nowo poznanym obiektem miłosnym: „Zauroczyła mnie swoją delikatnością, zupełnie inny świat…”. To naturalne, że właśnie ta odmienność bywa dla nas najbardziej pociągająca. Fascynuje nas inne niż nasze spojrzenie na wiele rzeczy. Oczywiście nasze zauroczenie niemal zawsze idzie w parze z pożądaniem, namiętnością. To, co tak bardzo dla nas inne kusi, obiecuje, każe nam próbować, ale bywa, że też rozczarowuje. Zwłaszcza wtedy, gdy okazuje się, że oprócz przeciwieństw nie macie ze sobą zbyt wiele wspólnego. To „uzupełnianie się” nawzajem jakoś się nie sprawdza, a kompromisy niosą ze sobą potężną dawkę cierpliwości, tolerancji, wyrozumiałości, a wreszcie poświęcenia części dobrze znanego nam świata.,
Czy rzeczywiście miłość jest w stanie pokonać wszystkie przeciwności? I jak to naprawdę jest z dopasowaniem w związku…? Przeczytajcie!
Dwie połówki jednego jabłka – związek symetryczny
Wbrew pozorom związek oparty na podobieństwach bynajmniej nie musi być nudny i przewidywalny. To właśnie tu o wiele łatwiej o partnerstwo i wsparcie. Dlaczego?
Przyznacie sami, że dużo łatwiej iść przez życie z człowiekiem podobnym do siebie, który wyznaje te same wartości, patrzy w tym samym co my kierunku i bardzo często rozumie nasze potrzeby i oczekiwania. Podobieństwo w związku daje nam poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji, zrozumienia. Co więcej, bardzo ułatwia zbudowanie głębszej relacji.
Oczywiście nie oznacza to, że udany związek to relacja z osobą, która jest naszym lustrzanym odbiciem. W końcu każdy z nas jest inny, świat – a tym bardziej związek, byłby nudny, gdybyśmy we wszystkim się ze sobą zgadzali. Nic tak nie rozwija nas jak dyskusja, rozmowy, spory. Ale o ile łatwiej toczyć je z kimś, kto ma poglądy podobne do nas, kto nie zmusza nas do zmiany zdania, do zgadzania się z jego opiniami (niekoniecznie z nami tożsamymi). Możemy dyskutować, przekonywać się nawzajem bez potrzeby rozpychania się łokciami, walki o naszą niezależność, o każdy wybór.
Czyż nie jest tak, że szczęśliwi w związku jesteśmy wtedy, gdy czujemy się rozumiani? Jak często podkreślamy wagę niewidzialnej, a przez to wyjątkowej nici porozumienia, która pojawia się w związku. I bez względu na to, czy któraś z połówek tego jabłka jest bardziej czerwona od drugiej, nadal idealnie do siebie pasują.
Zupełnie inaczej wygląda relacja, kiedy spotykamy na swojej drodze kogoś, kto skrajnie się od nas różni.
Układanka – związek komplementarny
Oczywiście, że związek oparty na różnicach może być piękny, jednak o wiele trudniej o niego zadbać, ponieważ działa tak długo, jak długo obie strony są różnic zadowolone.
Taka układanka dobrze sprawdza się w relacjach, w których jeden z partnerów silnie dominuje – oczywiście tylko pod warunkiem, że druga, bardziej uległa strona, nie staje się ofiarą.
Związek przeciwieństw, czyli związek komplementarny najlepiej porównać do układanki, dwóch elementów puzzli, z których każdy jest inny, ale razem idealnie do siebie pasują. Uzupełniają się nawzajem i oboje czerpią z tego korzyści, czyli szczęście.
Jak się domyślacie, związki przyciągających się przeciwieństw bywają bardzo niestabilne, taka relacja zmusza nas często do trudnych poświęceń i kompromisów, na które nie zawsze jesteśmy gotowi.
Miłości nie buduje się na poświęceniu
Często nie jesteśmy do końca pewni, czego szukamy. Wiemy natomiast, że jesteśmy gotowi dla tego, co zdaje się być miłością, poświęcić bardzo wiele, ponieważ traktujemy to uczucie, jak naszą polisę na szczęście, inwestycję, w którą głęboko wierzymy. A raczej bardzo chcemy tak myśleć.
To cudowne, że często w swoich związkach tak bardzo się uzupełniamy. Każdy wnosi swoje odmienne kompetencje, ale powiedzmy sobie szczerze – zawsze zaczyna się od tej jednej, jedynej niepowtarzalnej rzeczy, która nas połączyła: podobieństwa, czyli wspólna pasja, marzenie… coś, co nigdy nie jest tylko przypadkiem.
Czy jesteśmy gotowi na miłość?
To, co nas do siebie przyciąga, pozwala w odpowiednim miejscu i czasie zderzyć się nagle ze sobą. Są to często nasze cechy charakteru, hobby, czy chociażby upodobania muzyczne. To, kim jesteśmy prowadzi nas w te, a nie inne miejsca. Czy bycie prawdziwym pomaga znaleźć miłość?
Kiedy dojrzewamy do tego, że chcemy stworzyć prawdziwą relację, uświadamiamy sobie, że wygląd to sprawa drugorzędna. Aby była głęboka, potrzeba przede wszystkim osoby, z którą jesteśmy w stanie się porozumieć. Na taką relację wpływa w dużej mierze zgodność charakterów, a właściwie jej brak, o czym właśnie mówi popularne przysłowie, że przeciwieństwa się przyciągają. Charakter zdecyduje o tym, czy zauroczymy się daną osobą, ale to zdolność do porozumiewania się, umiejętne spędzanie wspólnego czasu i pasjonowanie się wspólnymi tematami pozwala zbudować długotrwały związek.
Duży wpływ na to ma coraz większa świadomość kobiet, które w mężczyznach chcą widzieć partnera, a nie głowę tradycyjnego modelu rodziny. Zmiany priorytetów w budowaniu związku sprawiają, że staje się to trudniejsze, głównie ze względu na problem ze znalezieniem właściwej osoby. Dlatego właśnie powstał Kissograph, czyli aplikacja do poznawania ludzi, którzy „pasują” do naszego stylu życia.
Bartłomiej Nizio, współtwórca aplikacji Kissograph
Powiedz mi, co lubisz, a powiem ci, czy będziemy szczęśliwi
Dziś kochamy inaczej niż kiedyś, a jednak podobnie. To, co się zmienia, to sposoby na znalezienie miłości, która również podąża z duchem czasu. Mowa oczywiście o internecie, ogromna część życia każdego z nas przeniosła się do świata wirtualnego, w tym również poszukiwania przyjaźni i miłości.
Wciąż szukamy księcia z bajki lub księżniczki do ocalenia, wciąż tak samo pragniemy wsparcia i namiętności, łakniemy ideałów. Bywa, że z czasem zaczynamy sami pisać swoją bajkę, bardziej prawdziwą, z takim zakończeniem, jakiego pragniemy, a nie jakie ktoś kazał nam ułożyć. Naszym motorem zawsze jest potrzeba bliskości i miłości. Na szczęście znów zaczęliśmy doceniać relację z drugim, prawdziwym człowiekiem.
Po chwilowym zachłyśnięciu się aplikacjami stworzonymi do szybkiego kochania, gdzie jednym ruchem, przebieramy w kandydatach dość dobrych na wieczór, seks czy spacer po plaży, zaczęliśmy doceniać to, co prawdziwe. Zaczęliśmy szukać tych, którzy tak, ja my…
…też lubią wstawać bardzo wcześnie rano i robić zakupy na lokalnym targu.
… kochają jazz albo hip hop.
… wybierają wakacje pod namiotem.
… co piątek lubią wyjść ze znajomymi lub zupełnie odwrotnie, zaszyć się w domu i obejrzeć stare, dobre komedie.
Bo randki „z internetu” miały przecież nam pomagać, a nie odwracać uwagę i oddalać od tego, czego szukamy.
Potrzebujemy prawdziwych ludzi, nie iluzji
Długo zastanawialiśmy się, co zrobić, by wydobyć w serwisie randkowym osobowość użytkownika, zachowując przy tym autentyczność, a zarazem prostotę całego systemu. Kiedy trafiło do nas, że moglibyśmy wykorzystać Facebooka do nakreślenia profili użytkowników oraz dobierać ich na podstawie wspólnych zainteresowań i aktywności, to było jak strzał w dziesiątkę. Zrozumieliśmy, że za każdym polubieniem kryje się prawdziwa historia, która może połączyć osoby żyjące podobnym stylem życia. To było coś niesamowitego.
Bartłomiej Nizio, współtwórca aplikacji Kissograph
Przypadki się zdarzają, ale mało który trwa wiecznie. A my życzymy wam tego najcenniejszego dopasowania, kogoś, kto podobnie jak wy, szuka dobrej miłości i idzie w podobną stronę.