To jest jasne, że nie pójdę na grupę AA. No chyba zwariowałaś?! – powiedziałem do żony. Raczej: ZWARIOWAŁAŚ – wycedziłem. Z odpowiednią intonacją. Punkt Pierwszy, najważniejszy – wpędzaj w poczucie winy, manipuluj. Nie ty jesteś winny, tylko ona. Jest słaba, zmęczona, więc łatwo sprawić, żeby poczuła się źle.
Dopiero na grupie AA, wśród ludzi, którzy też robili straszne rzeczy, usłyszysz: „Stary, nie pier…, weź się w garść!” Wszystkie mechanizmy obronne zostają rozbrojone. Masz dwa wyjścia – wyciągasz lekcje, masz szansę. Nie wyciągasz, idziesz na dno. Ewentualnie się leczysz na chwilę, znajdujesz inną kobietę i robisz jej to samo. Wodę z mózgu. Gracie w tę samą grę. Kat, ofiara, ofiara, kat.
Ostatni rozdział– Wynoś się z tego domu. I nie wracaj dopóki nie przyjdzie błagać
Jeśli jesteś ofiarą przemocy domowej, żoną alkoholika, despoty – przestań wierzyć, że on sam z siebie się zmieni. To jest niemożliwe. W naszym kodzie genetycznym już zostało zapisane – ona jest ofiarą, ją można krzywdzić, ona się zgadza na chlanie, ona to ogarnie. Że krzyczy? Mówi, że odejdzie? Pakuje walizki? Każe iść na terapię? Na nas to nie działa – wiadomo, wróci, będzie jak dawniej, przebaczy.
Moja żona groziła non stop. Pierwszy raz próbowała się wyprowadzić po pięciu latach małżeństwa. Mieliśmy wtedy roczne dziecko. Stanęła w drzwiach, leżałem na kanapie.
– Przynieś mi piwo ze stacji chociaż – prosiłem.
– Odwal się – odchodzę – powiedziała.
Wyczułem w niej odrobinę niepewności.
– Spier….aj.
Miałem ją gdzieś. Chciałem tylko piwo, byłem na głodzie, nie interesowało mnie nic. Przyniosła mi to piwo. A nawet dwa. Nienawidziłem siebie, gardziłem sobą, a jednocześnie czułem ulgę.
Faceta, który chleje interesuje tylko picie.
Facet, który rzuca się na ciebie pijany, albo trzeźwy – już cię nie szanuje. Już przekroczył tę linię. Musisz po prostu to skończyć. Tylko wtedy on ma szansę pójść po rozum do głowy. Skończyć to wyjść, przestać odbierać telefon, zniknąć. Nie, nie na chwilę. Nie wierz w żadne „przepraszam”, „zmienię się”. Jeśli ktoś przyzwyczajony do tego, że jesteś słaba nagle widzi cię silną – dostaje nie tylko wku*wu. On wierzy, że zaraz to się zmieni. Znów będziesz sobą.
Moja żona powiedziała dość po pięciu latach. Po tym jak rzucałem nią o ścianę. Zwichnąłem jej rękę. Zobaczyłem ją potem. Miała podbite oko, była poszarpana. „Kur…. nie wierzę” pomyślałem. Chciałem umrzeć. Byłem śmieciem.
Ale nie miałem siły, by o nią walczyć. „Jasne, wyprowadź się” powiedziałem. Byłem jak cham, jak najgorszy prostak. Zrobiłem to, bo nie potrafiłem udźwignąć, że ją skrzywdziłem. Wielu facetów tak ma – wolimy znienawidzić niż przyznać: spierd*liłem.
Pierwszy rozdział – On nie wie, że ktoś go zranił
Nie wiem jak masz go poznać, faceta, który spadnie na dno. Jak się masz przed nim ochronić, nie ma takich rzeczy, przestań w to wierzyć. Ideał może zamienić się w oprawcę, a może zamienić się w niego ktoś, o kim wiadomo, że ma problemy.
Nie ma reguły.
Na terapii AA przypomniałem sobie – ojciec mnie tłukł, matka upokarzała. Niczego nie pamiętałem. Może pamiętałem napięcie. Kilka obrazów, scen.
– Rany, dlaczego mi nie powiedziałeś, że ojciec was bił – spytała kiedyś moja żona.
– Bez przesady, nie koloryzuj.
Moja siostra i ja opowiadaliśmy inną historię życia. Jej była pełna dramatów. Widziała, na przykład, że rzuciłem się kilka razy w obronie matki, że nasz ojciec potrafił leżeć na chodniku przed domem w piątkowe popołudnie, bo tak się nachlał.
– No może raz leżał – powiedziałem.
Później zacząłem sobie przypominać. Jak ja to upchałem i gdzie? Nie wiem.
Byłem wiecznie wk*rwionym facetem. Mówiłem, że w pracy źle, rząd zły, wszyscy źli. Byłem tak zirytowany, że jedyne co mnie uspokajało to praca, panny i alkohol.
Dużo zadań, dużo lasek i odreagowanie.
Tak poznałem żonę. Była inna. Cieplejsza, delikatniejsza, uważna. Zakochałem się.
Może tak serio jest – on po przejściach, więc gniewny. Ona po przejściach, więc kojąca.
Drugi rozdział– On nie wie, że popełnia błędy
Dla niej się zmieniałem. Pracy mniej, alkoholu mniej, byłem szczęśliwy. Najlepszy czas w życiu. Dwa lata, może trzy. Potem włączył mi się mój mechanizm. Byłem, na przykład, zazdrosny. Nie mogłem zdzierżyć, że z kimś gada, irytowały mnie jej koleżanki, uważałem, że są durne. Gdy ona robiła coś przeciwko mnie (wydawało mi się) dostawałem szału i ją raniłem.
Nie wiem, czepiałem się, że zrobiła bałagan w kuchni, że jest głupia, że czegoś nie dopilnowała.
„Ty durniu, przestań tak pieprzyć” myślałem w połowie swojego wywodu. Widziałem jej smutną minę, zdziwione oczy i czułem jeszcze większy wk*rw. Potem ją przepraszałem, kochaliśmy się, przez chwilę było cudownie. A potem miałem poczucie winy, że jestem beznadziejny, że wciąż jej robię afery, więc się bałem, że mnie zostawi. I tak wkoło. Byłem wyczerpany, ona też.
Trzeci rozdział – on oszukuje siebie, nie ciebie
Zacząłem pić. Nie, że wino do kolacji, że kieliszek wódki, szklaneczkę whisky, chlałem regularnie. Butelki w szafach, wynoszenie po kryjomu na śmietnik. To nie było oszukiwanie jej. To było oszukiwanie siebie.
Któregoś dnia sprzątała, w pawlaczu znalazła 10 butelek. Ułożyła na stole jak trofeum.
– O co ci, k….., chodzi? – spytałem. Tak naprawdę byłem w szoku. Jakby wyciągnęła butelki obcych osób.
„Ograniczasz mnie”, „Jesteś żenująca” krzyczałem. Każdy alkoholik wrzeszczy, bo tak bardzo boi się przyznać, że to co widzą inni to, jest prawda.
Nienawidziłem jej, bo widziała to, czego nie widziałem ja.
Nie, nie piję za dużo. Wszystko kontroluję, u mnie dobrze, świetnie. Pracowałem na wysokim stanowisku, w dużej firmie. Miałem kredyt, mieszkanie, na świat miało przyjść moje dziecko.
Skoro normalnie egzystuję to chyba nie mam problemu, prawda?
Czwarty rozdział – nie ufaj mu
Zmieniałem się po alkoholu. Nie pamiętałem co robię. Robiłem złe rzeczy. Mówiłem złe. Odpuściłem kontrolę.
Człowiek uzależniony od alkoholu prosi: Zrozzzuuuuuum mnie….
Nie, Ty nie masz go rozumieć. Ty masz postawić granicę i powiedzieć: wal się. Jesteś sam za siebie odpowiedzialny. Odpuść, zostaw, nie dawaj się ranić. Jeśli będziesz stała u jego boku zawsze, on nigdy nie zrozumie, ile ma dzięki tobie.
Tylko porzucając kogoś, zostawiając go, możesz wiedzieć, co on sam zrobi dla ciebie.
I dla siebie.
wysłuchała: Katarzyna Troszczyńska