Go to content

O co kłócimy się najczęściej? Oczywiście, że o pierdoły

Fot. iStock/XiXinXing

O jakie głupoty się czasami kłócimy? No dobra, właściwie nie czasami, tylko nieustannie. Głupoty jakich mało, które, kiedy wypowiadamy je na głos – samych nas śmieszą. Ale są. Cóż, przebywać z kimś niemal 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu może każdego doprowadzić do szału, zwłaszcza, gdy w codziennych pierdołach trochę się jednak mijamy.

O co kłócimy się najczęściej?

O czytanie w myślach

Bo jak się mogłeś nie domyśleć, że akurat miałabym ochotę wyjść na kolację, zamiast robić ją w domu, albo, że dziś marzyłam o tym, żeby dostać od ciebie kwiaty, czy SMS-a w ciągu dnia. No jak mogłeś się nie wiedzieć, przecież jesteśmy razem już tyle czasu, powinieneś czytać mi w myślach i wiedzieć na co mam ochotę!

O deskę w toalecie

Którą trzaskasz wymownie, że aż wszyscy domownicy podskakują. Najpierw trzaskasz, później stwierdzasz, że nie będziesz spuszczać, niech się sam nauczy, a na końcu się poddajesz i kupujesz deskę samoopadającą, która niekoniecznie się sprawdza, bo masz zasikaną podłogę, podczas gdy on łapie deskę w trakcie sikania. Jakby nie mógł się nauczyć sikać na siedząco.

O wyrzucenie śmieci

Bo przecież od zawsze wiadomo, że wyrzucanie śmieci to męski obowiązek, od którego on się miga jak może. Możesz stawiać mu pod drzwiami, na klatce, przy butach – i tak nie zauważa, nie czuje nawet smrodu, który zaczyna się roztaczać po domu, kiedy ty uparcie próbujesz mu udowodnić, że on naprawdę o śmieciach zapomina, a nie, że to ty zrzędzisz.

O zostawione skarpetki

Skarpetki, spodnie, cokolwiek innego, ale jednak rzucone w miejscu, w którym właśnie stał. Możesz się wściekać, chować, wyrzucać, i dostawać szału, że to nic nie zmienia. Bo nie zmienia, zwłaszcza gdy patrzysz, jak kolejna para skarpetek rano jak gdyby nigdy nic leży sobie przy kanapie… Wrrrrr

O ustawienie rzeczy w lodówce

Tu akurat znam przypadki, że to on przywiązuje do tego wagę. Ona robi zakupy, z tymi siatami ciągnie się do domu mając jeszcze u boku dwójkę dzieci. Marzy, żeby wszystko pochować, nim dzieciaki rozciągną zakupy po całym domu, a tymczasem on po powrocie do pracy jak gdyby nigdy nic otwiera lodówkę, z której wszystko wyciąga i zaczyna ustawiać po swojemu… Oj jakbyś mu tę śmietanę rozbiła na głowie…

O zakupy

Bo jak nie zrobisz listy, on nigdy nie kupi tego, co powinien. A jak zrobisz listę, to i tak nie kupi tego co powinien. Jakby nie wiedział, co w domu jest, a czego nie ma.

O prowadzenie samochodu

Bo on zawsze zwraca ci uwagę, jak prowadzisz, albo ty uważasz, że on jeździ za szybko/za wolno – na pewno gorzej od ciebie. „jessssuuu już milion razy bym dojechała” wyciskasz między zębami i afera gotowa.

O odkładanie rzeczy nie na swoje miejsce

Bo rzeczy w domu mają swoje określone miejsce. Określone oczywiście przez ciebie, do których przecież nietrudno się dostosować. Kluczyki ta półka, dokumenty tamta, lekarstwa górna szuflada, a ładowarki dolna. Czy naprawdę tak trudno to zapamiętać?!?

O to, że się nie kłócimy

„Kto powiedział, że się kłócę. D Y S K U T U J Ę. A że podniesionym głosem, taki mam ton. Po prostu”. No tak, w sumie po co się kłócić, jak można dyskutować.

O naczynia w zmywarce

Bo niedomyte i schowane, bo źle poukładane, bo nie wyciągnięte. Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem ktoś nie wymyślił zmywarki tylko po to, by dostarczyć powodu do domowych kłótni.

Można by jeszcze wymieniać brudny zlew w łazience, niezakręconą tubkę pasty do zębów, nie posprzątanie po przygotowaniu posiłku, nie umytą kuchenkę. I naprawdę wiele, wiele innych, wszystko zależy od tego, na punkcie czego kto ma bzika i jak bardzo właśnie dziś chce się pokłócić.

A wy – o jakie głupoty się kłócicie?