Go to content

Praca, rodzina i codzienne „(nie)ogarnianie”. Nie da się prościej?

Też tak macie? Nie wiem, czy to ze mną jest coś nie tak, czy świat zwariował… Przysięgam, że czasem po prostu nie ogarniam codzienności. Praca, dzieci, dom. Osiem godzin w pracy (dobrze, że w domu, bo serio nie wiem, jak bym się wyrabiała z wszystkim), dzieci, pies, zakupy, ogarnianie, rachunki. I tak w kółko. Czasem mi się wydaje, że z wiekiem mam coraz krótszą dobę.

Nie mogę narzekać na domowników, każdy ma swoje obowiązki, wie, co ma robić, pomagamy sobie nawzajem. Udało mi się nawet jakoś sprytnie zorganizować plany posiłkowe – kosztuje to trochę pracy i skupienia, ale zwraca się po wielokroć i w czasie, i w kasie, i w zdrowiu. Jest tylko jedna rzecz, nad którą nie mogę zapanować. To rachunki. Tak, ja wiem – trzeba mieć teczkę, notes, exela i wszystko rozpisane, poustawiane polecenia zapłaty. Mam to wszystko. Szkoda tylko, że ze wszystkich usług, z jakich korzystamy stałe przelewy można ustawić tylko w serwisach streamingowych, administracji kamienicy, w której mieszkamy, i u operatora sieci kablowej. Dlaczego? Bo są stałe. Reszta jak np. prąd czy gaz praktycznie co miesiąc mają inną wysokość. Każda z firm ma inne zasady, każda z nich inne terminy. Nie da się prościej?

Znacie to? Opłacacie wysoką stawkę abonamentową w sieci kablowej, żeby mieć Internet, który obsłuży wszystkie potrzeby waszej rodziny? Filmy nastolatki, gry młodszego dziecka, muzykę i codzienną pracę zdalną na etacie? No właśnie. Oprócz telewizji tradycyjnej, subskrybujecie najróżniejsze serwisy streamingowe. Badania mówią jasno: już 37% ogólnego transferu danych stanowi transmisja z serwisów VOD i co więcej, widoczne jest także zwiększające się zainteresowanie takimi usługami – zużycie danych związanych z VOD wzrosło aż o 39% w porównaniu z rokiem ubiegłym, bywa też, że wykupujecie ogromne pakiety tv tylko po to, żeby nie zabrakło Internetu, żeby nie było przerw w kursie angielskiego, żeby nie wywaliło was z Zooma w pracy, albo żeby dziecko nie straciło życia superbohatera w grze wideo, bo coś się zawiesiło. Ja to znam. I wkurza mnie to niemiłosiernie.

Już ponad dwa lata pracuję z domu. Przyzwyczaiłam się, jest mi z tym dobrze, mam swoje rytuały, utarte „biurowe” ścieżki, jakiś mniej więcej ułożony świat. Dużo prościej jest, od kiedy dzieci wróciły do stacjonarnej nauki, ale kto wie, co będzie dalej. Pierwszym takim kamyczkiem do ogródka firmy, od której kupujemy internet, była właśnie pandemia i przejście na zdalną pracę i naukę. Trzy komputery pewnie ogarnęłyby zwykły przesył danych, ale to były trzy komputery, które musiały  łączyć na spotkania wideo. I pojawiły się problemy. Telefon do operatora, wyjaśnienie kłopotu, prośba o interwencję i zwiększenie pakietu. I cios – nie da się. Bo umowa na taki, bo sprzęt trzeba by wymienić, a żeby to zrobić, to zmienić umowę i dokupić jeszcze więcej kanałów tv. Poza tym – moje ulubione zdanie z tej rozmowy z pracownikiem – skoro wszyscy korzystają, to nic dziwnego, że działa gorzej, trzeba przywyknąć. Aha.

Dom dla mnie i mojej rodziny, jak i dla większości Polaków (sprawdziłam dane – taką postawę deklaruje aż 57 proc. Polaków) pozostaje niezmiennie miejscem ważnym – to tutaj najchętniej spędzamy czas, uczymy się, bawimy, odpoczywamy. To, co najważniejsze dzieje się właśnie w domu. Mamy XXI wiek – czy to tak dużo oczekiwać, że niezależnie czy mowa o usługach głosowych, internecie czy telewizji, chcemy mieć dostęp do doskonałej jakości? I żeby to nie była jedynie opcja z wyższej półki, a nasze prawo? Szczególnie, że, serio, tanio nie jest. Czy to tak dużo oczekiwać, że operator sieci da nam możliwość sterowania pakietami w zależności od naszych potrzeb? W roku szkolnym potrzebujemy czegoś innego, a na wakacjach potrzeby diametralnie się zmieniają – np. wyjeżdżamy i możemy z czegoś zrezygnować, albo zabrać to ze sobą pod namiot, albo dorzucić więcej giga na oglądanie filmów, bo nareszcie mamy na to czas. Czy to tak dużo chcieć decydować o sobie i np. nie wiązać się wieloletnimi umowami na sztywno? W końcu, czy to tak dużo oczekiwać, że damy radę załatwić to kilkoma ruchami np. przez stronę internetową czy aplikację, zamiast wisieć na infolinii albo biegać po punktach stacjonarnych? I żeby to wszystko dostarczyła nam jedna firma? Żebym miała jeden rachunek, a nie cztery… Poproszę!

Jednak można – da się prościej!

Mówisz i masz, chciałoby się powiedzieć. Jak na zawołanie na rynku pojawia się oferta, której tak mojej zabieganej osobie brakowało do szczęścia.

Przecieram oczy ze zdumienia, ale wygląda na to, że:

  • jest oferta stworzona w oparciu o moje własne oczekiwania dotyczące jakości i spektrum usług oraz tego, jak mogę komunikować się z operatorem
  • może być tak, że to klient decyduje, jak kształtuje się jego pakiet i może modyfikować go w zależności od potrzeb nawet w cyklu comiesięcznym
  • nielimitowana jakość premium, elastyczność i prostota są standardem, a nie drogą opcją • oferta została stworzona po to, aby każdy dom wypełniony był nieograniczonymi możliwościami, aby każdy z domowników mógł realizować się w 100%.

Taką ofertę znalazłam w T-Mobile. Nowa oferta usług łączonych dla domu – Magenta Dom – to kompletny pakiet usług w najlepszym wydaniu i najatrakcyjniejszej cenie. Prościej się nie da!

Na koniec poradnik, co zrobić, żeby dało się prościej?

Zacznij żyć „z głową”

Korzystaj z nowoczesnych technologii, które Ci to umożliwiają. Masz konto internetowe lub aplikację banku w smartfonie? Jeśli to możliwe ustaw polecenia zapłaty, jeśli nie ustaw jeden dzień w miesiącu, kiedy opłacasz wszystko hurtem. Skorzystaj z oferty łączącej kilka usług na raz, zaoszczędzisz i czas, i pieniądze. Planuj zakupy.

Nie zabijaj nudy, wykorzystuj czas

Pamiętaj, że możesz robić kilka rzeczy równocześnie. Czekasz w kolejce do dentysty? Jedziesz autobusem na drugi koniec miasta, ale jest korek? Nie zabijaj nudy, skrolując Instagram w smartfonie. W tym czasie możesz poczytać, włączyć kurs angielskiego, posłuchać fajnego podcastu czy muzyki.

Zaplanuj swój dzień od A do Z i trzymaj się planu

Pomyśl ile czasu tracisz codziennie na niezaplanowane zajęcia. W tym wypadku rutyna jest twoim najlepszym przyjacielem. Wyznacz stałe pory codziennych czynności i ciesz się wieczorem tylko dla siebie.

Otwieraj maila tylko raz i staraj się załatwiać sprawy „od ręki”

To prosta zasada, ale bardzo pomocna. Jeśli otrzymujemy maila od przełożonego z poleceniem służbowym najlepiej od razu załatwmy jego prośbę. Powracanie do wiadomości co kilka chwil nie sprzyja oszczędności czasu.