Spotkania, które wywracają życie do góry nogami, spotkania, które pokazują jak wygląda prawdziwa miłość i mężczyzna, który KOCHA. A nic, co prawdziwe, poza miłością matki, nie jest na zawsze. W tym siła takich spotkań. Trwają chwilę, czasem dłużej. Te przeciągnięte w czasie, kończą się tragicznie, w tych, które wegetują – nie znajdziesz już miłości.
Pierwszy raz spotkałam miłość w szkole podstawowej. Spotkania z pierwszą miłością jak się później okazuje – są najważniejsze. Ale nie wieczne. On był pięknym, wysokim kapitanem drużyny koszykarskiej. Ja zapisałam się dla niego do harcerstwa, jeździłam za nim na obozy i biwaki, zbierałam kwiaty i podrzucałam do jego namiotu. I kiedy wydawało mi się, że nie dane mi będzie przejść na wyższy poziom, a piersi już dawno się zaokrągliły, On się po prostu zjawił pod moimi drzwiami. Spotykaliśmy się dwa lata, drogi nasze się rozeszły niespodziewanie, bo za sprawą moich rodziców. Albowiem kiedyś jedynym, dopuszczalnym środkiem antykoncepcyjnym był – zakaz spotykania się.
Potem spotkałam MIŁOŚĆ ZŁĄ ale jeszcze o tym nie wiedziałam, bo kochałam ślepo i mocno. O tym, że jest zła, zdałam sobie sprawę z tego, kiedy na studiach spotkałam MIŁOŚĆ DOBRĄ. Ale to miłość złą wybrałam na dalsze życie, a z dobrą dzisiaj się przyjaźnię. Dzięki dobrej miłości mam przyjaciela z którym dzielę dzisiaj absolutnie wszystko. Oprócz łóżka. Dzięki złej miłości m.in. dzisiaj piszę bloga i z nadzieją wychodzę naprzeciw kolejnym spotkaniom.
Spotkałam też MIŁOŚĆ TOTALNĄ, która jak huragan przeszła przez moje życie. To taka miłość, która otwiera każdą komórkę Twojego ciała, wyrywa serce, a jednak nie jesteś w stanie poświęcić jej niczego więcej, oprócz siebie. A tłok jest wtedy straszny dookoła. Ale to miłość, którą chcesz przeżyć i schować na pamiątkę, żeby uśmiechać się na każde jej wspomnienie. Ja się uśmiecham, mam nadzieję, że ON też. Czasem tylko, kiedy słyszę „Dzień dobry, kocham Cię”, łzy napływają mi do oczu i myślami wracam do chwili, kiedy biegliśmy w deszczu przez las.
Wszystkie spotkania z miłością są ważne i W JAKIMŚ CELU. Mają sens, kiedy nie nastawiasz się, że będą trwać wiecznie. Kiedy każdą chwilę z taką miłością, traktujesz jak ostatnią. Kiedy nie odwracasz się plecami, kiedy Ci się nie wydaje, że zawsze masz czas, żeby przeprosić, albo się pogodzić.
Spotkania z miłością mają sens, kiedy celebrujesz z nią każdą minutę, kiedy Ci się chce, kiedy nie robisz rzeczy, na które nie masz ochoty, nie szukasz kompromisów. Kiedy wybiegasz jej na spotkanie, a nie wciskasz pomiędzy codziennymi obowiązkami.
Kiedy żyje w Tobie, a nie obok Ciebie. Kiedy nie wisisz u jej stóp i nie prosisz, żeby została. Kiedy nie przestajesz oddychać z chwilą, kiedy odchodzi.
Życzę Wam i sobie jak najwięcej takich spotkań. Dla nich warto wyjść z domu z pomalowanymi ustami. Ja właśnie wychodzę na spotkanie ze swoją pierwszą miłością. Wiem, że znowu na chwilę. I wiem, że znowu będzie warto.