Według bajek, które czytały nam mamy od najmłodszych lat, najtrudniejsze w całej historii miłości to zakochać się. Kiedy już to nastąpi, powinno pójść z górki. Najpierw kilka miesięcy sielanki, a potem już tylko „żyli długo i szczęśliwie”. Mówi się, że cechą młodości jest niecierpliwość; do młodości, dodałabym jeszcze pierwsze poważne związki.
„Poważny”, czyli jaki?
Mówi się, że w związku najważniejszy jest pierwszy rok. Wtedy zakochanie jest najsilniejsze, a my – chcąc nie chcąc – ciągle patrzymy na wszystko oderwani od rzeczywistości. Oczywiście najpierw związek musi przetrwać ten rok, co czasami może być poważnym wyzwaniem.
W tych wszystkich słodkich komediach romantycznych, którymi żyje moje pokolenie, scenarzyści zapominają wspomnieć o czymś tak ważnym, jak życie – czyli mniej atrakcyjne wątki drugoplanowe: praca nad związkiem i samym sobą. Jeżeli masz szczęście, wyniesiesz to jako nawyk z domu, bo rodzice pokazali ci, co oznacza prawdziwa miłość, o którą trzeba dbać każdego dnia. A jeśli nie… No cóż, nawet niepodlewany kaktus może uschnąć.
Love, love, love! Czas nie ma znaczenia, liczy się uczucie
Każde wakacje spędzałam w towarzystwie pewnego przystojnego Ukraińca, przyjaciela na dobre i złe. Piotrek – romantyk i podrywacz w jednym. Półtora roku temu, usłyszałam, że znalazł tą jedną jedyną i chce się jej oświadczyć. Ukraińska Piękność początkowo odrzuciła jednak romantyczną propozycję bycia razem do końca życia. Dla romantyka, czas nie ma znaczenia, liczy się uczucie. Znali się pięć miesięcy, a on chciał mieć wszystko już, teraz, natychmiast. Młodzieńcza niecierpliwość doprowadziła odrzucenia i zranienia.
Wystarczyło kilka miesięcy, że Piękność przyjęła ponowne oświadczyny. Czas i prawdziwe poznanie drugiej osoby, to jednak niesamowita wartość. W ciągu kilku miesięcy widzimy tylko to, co chcemy widzieć. Dopiero kiedy opadnie pył wielkiego pożądania, zauroczenia, a motyle w brzuchu w końcu się uspokoją, zauważamy, że ten idealny facet jednak nie jest taki idealny, bo ma obsesję na punkcie prasowania, a do tego nie potrafi gotować.
Teraz, już, natychmiast!
Pierwszy poważny związek to zazwyczaj pragnienie bycia z kimś non-stop, przynajmniej na początku, dopóki nie pojawi się pierwszy problem. Praca, pasja, wyjazdy, rodzice, dzieci z poprzedniego związku… Według większości seriali, taki problem to nie problem. Przecież są nianie (i sądy), pracę można zmienić, rodziców przegadać, a pasję podzielić na dwoje. Nikt nie ma prawa zmienić twojego idealnego planu na ten związek, który ma przetrwać do końca waszych dni! Też tak myślałam, do czasu kiedy sama rozpoczęłam swój pierwszy, poważny związek.
Jak rozśmieszyć Boga?
Po pierwszym miesiącu sama wpadłam w machinę planowania. Wszystko miało być idealnie. Wspólne wyjazdy, wypady na piknik, kino, w późniejszej perspektywie mieszkanie i idealne życie dwójki zakochanych ludzi. Dość szybko na ziemię sprowadziła mnie tak zwana proza życia.
Nagle okazało się, że różnica wieku, pomimo tego, że nieodczuwalna na co dzień, pokazała nasze patrzenie w tym samym kierunku, ale w odczuwalnie odmienny sposób. W końcu dzieci z poprzedniego związku zawsze będą najważniejsze, bo są dla niego całym światem, a ja nie mam zamiaru z tym walczyć. Praca, pomimo tego, że podobna do mojej, zabiera ogrom czasu. Woody Allen powiedział, że Pana Boga możemy rozśmieszyć opowiadając mu o swoich planach. Musiał się bardzo śmiać, kiedy słyszał moje…
Walka z wiatrakami
Poza niecierpliwością, my – młodzi, mamy jeszcze jedną poważną wadę; chcemy, żeby wszystko było po naszej myśli, nawet kosztem zmieniania kogoś czy czegoś, co wiąże się z jego przeszłością. Może nie chciałam walczyć z dziećmi, ale na pewno chciałam stać się integralną częścią jego życia szybko, nawet za szybko. Nieraz powtarzałam, że mógłby zrobić coś inaczej, patrzeć na świat pozytywniej, a najlepiej nosić najmodniejsze okulary przeciwsłoneczne, które idealnie podkreślą jego rysy twarzy! Nie wiem, co wywołało zimny prysznic, ale pewnego dnia po prostu się zatrzymałam i pomyślałam, że coś jest nie tak.
Moja chęć posiadania wszystkiego 'na wczoraj’, zaczynała przypominać niszczącą walkę z wiatrakami. A przecież chodzi o to, żeby kochać za to, jaki ktoś jest, bez zmieniania go na milion sposobów.
Matczyne mądrości
Doskonale pamiętam słowa mojej mamy, która nauczona swoim doświadczeniem (mój tata był od niej starszy o 11 lat) delikatnie, acz dobitnie powiedziała, że to nie będzie najłatwiejszy związek z możliwych, ale dla miłości warto poświęcić wiele rzeczy. I wtedy ja, 20-latka, chcąca wszystkiego na już (bo przecież zawsze dostawałam to, czego chciałam, a związek musi być perfekcyjny), zrozumiałam jedną, najważniejszą tajemnicą związków, zwłaszcza tych pierwszych – poważniejszych. O miłość trzeba dbać każdego dnia, nauczyć się kompromisów i nie oczekiwać, że wszystko będzie tak, jak ty sama zaplanować sobie w swojej głowie. Jeśli kochasz naprawdę, nie poddasz się nawet, kiedy jest bardzo źle, a życie nie przypomina słodkich komedii romantycznych.