Go to content

Matka na randce, czyli – UWAGA – tych facetów unikajcie jak ognia

Fot. iStock/andresr

No dobra, jestem z tak zwanego drugiego sortu, przebranego, po doświadczeniach, z przeszłością, którą nie zbyt chętnie wspominam. Ot, kobieta po rozwodzie, matka dwójki nastolatków, która po burzach rozstania i awanturach rozwodowych, bólu zdrady i zrozumienia, że nie było w tym mojej winy, stwierdziła, że życie się jeszcze nie skończyło.

W końcu jestem lekko po 40-tce. Całkiem fajnie wyglądam, lubię niespodzianki i przygody, więc czemu by nie spróbować poznać kogoś, kto myśli podobnie jak ja. Podobno liczba rozwodów wzrasta, a przecież nie każdy facet z odzysku musi być świnią i podłym padalcem, prawda? Przyjaciółka po wypitej butelce wina jednego wieczoru namówiła mnie na portal randkowy. No dobra, w końcu gdzie szukać faceta? Najlepiej w sieci. Nie powiem, że nie polecam, ale fala ofert seksu przeróżnego nawet mnie wprawiła w lekkie zakłopotanie. Jednak z całego tego wora można wyłuskać kilka ciekawych osób. Przynajmniej tak by się na początku wydawało. Mnie jednak trudno zrazić, jak się raz zawzięłam i zdecydowałam, to w końcu muszę wykorzystać swoją szansę.

Tak też zrobiłam i… zaliczyłam kilka fatalnych randek. Naprawdę, gorzej chyba być nie mogło. Przez chwilę się załamałam, ale później pomyślałam, że przecież każdą porażkę można przekuć w sukces. Stworzyłam więc listę sygnałów ostrzegawczych, które od razu po pierwszej randce mówią: „Z tym gościem lepiej daj sobie spokój”.

Spóźnia się

Nienawidzę czekać, ale też nie lubię się spóźniać. Mam gdzieś z tyłu głowy zakodowane, że należy szanować czas innych i że ja powinnam szanować swój. Tymczasem z dwa razy trafił mi się typ, który spóźnił się niemal pół godziny wysyłając lakonicznego SMS-a: „Jeszcze chwila i będę”, tylko ta chwila przedłużała się w nieskończoność. W efekcie zero przeprosin, bo przecież nic się nie stało. Nie, no sorry, może i jestem przewrażliwiona, ale nie chcę być traktowana w ten sposób. Jeśli tak zaczyna, co będzie dalej?

Kontroluje

Wiecie, tu nie chodzi o nic wielkiego, ale jak już facet zamawia za ciebie w knajpce, w której jesteście nie pytając cię na co masz ochotę, to coś tu jest nie tak. Jasne, może się początkowo spodobać, że taki zdecydowany – czytaj – męski, ale ja bym uważała. Pozwoliłam sobie przeciągnąć randkowanie z jednym takim i uwierzcie – ilość SMS-ów, pytań, sprawdzanie moich granic zdecydowanie mnie przerosła. Naprawdę zawierzcie swojej intuicji, która podpowiada wam, że coś tu nie gra.

Jest nieobecny

Rozgląda się, zerka na zegarek, na telefon. Kurde, no na też nie muszę być dla kogoś wymarzoną partią, na trzech randkach grzecznie zapytałam: „To może już się pożegnajmy”. Dwa razy facet był zaskoczony i przepraszał, raz się po prostu zgodził i byłam mu wdzięczna, że nie musimy udawać zainteresowania. Tak jest lepiej i prościej – naprawdę.

Niegrzeczny dla kelnera

Wiecie po czym najłatwiej poznać człowieka? Po tym, jak traktuje innych. To jest idealny test dla każdego, zwłaszcza na pierwszej randce. Matko pamiętam taki jeden koszmar, gość się cały czas czepiał kelnera, że za wolno, za późno, że wino za ciepłe… Było mi wstyd za niego. Oburzony patrzył, jak do rachunku dokładam napiwek. Pouczał mnie po wyjściu, że ludzie muszą wiedzieć, gdzie jest ich miejsce. Szybko pokazałam mu jego – jak najdalej ode mnie.

Agresywnie romantyczny

Umówmy się – romantyzm jest fajny, ale jak gość na pierwszej randce, po wcześniejszej krótkiej wymianie zdań w sieci, mówi, że cię uwielbia, że jesteś kobietą jego życia to… raczej trudno mu uwierzyć. A gdyby nawet, to jeszcze ciężej wziąć go na poważnie. Istnieje jednak pewne niebezpieczeństwo – może cię osaczyć, dać fałszywe poczucie bezpieczeństwa, by w efekcie tobą manipulować. Nie znam z autopsji, ale przyjaciółka wplątała się kiedyś w taki związek. Lepiej brać nogi za pas.

Nieustannie mówią o swojej byłej

Jasne, że to działa w dwie strony – jak ty czujesz, że mówisz nieustannie o swoim byłym, lepiej jeszcze wstrzymaj się z randkami. Oczywiście, że nie ma nic złego w mówieniu o swoich eks, zwłaszcza na pierwszej randce – podobno wtedy najlepiej, ale istnieje pewien limit. Co więcej – nie bez znaczenia jest w jaki sposób on mówi o swojej byłej partnerce. Jeśli mówi o niej okropne rzeczy i to ją oskarża o rozpad związku, pomyśl dwa razy nim się umówisz z nim kolejny raz.

Jest zaskoczony różnicą zdań

No kurczę, spotkania dwojga ludzi o różnych poglądach jest dla mnie czymś, co sprawia, że świat jest interesujący. Okazuje się, że nie dla wszystkich, co więcej – że empatia i próba zrozumienia cudzego punktu widzenia jest dla niektórych zbyt trudna.

Jeśli ktoś na siłę próbuje cię przekonać do swoich racji, lekceważy twoje zdanie, traktuje cię z wyższością na zasadzie: „Ja wiem lepiej” – uciekaj. Po pierwsze – jest sztywny jak kij od miotły, po drugie – brak mu dystansu do siebie i otwartości na innych.

Czasami na pierwszej randce ktoś ze zdenerwowania robi głupie rzeczy, ale wiecie – to łatwo zauważyć i wyczuć, bo kiedy złapie trochę luzu, staje się fajnym człowiekiem. Mam kilka nieudanych randek za sobą, kilka nijakich, były też takie, na których poznałam fantastycznych facetów, z którymi mam kontakt, choć nie zaiskrzyło. Ale wiecie co, nie rezygnuję. W końcu życie to spotkania, kto wie, kto czeka na mnie za rogiem. Jedno jest pewne – jestem bogatsza o te doświadczenia i… trochę jednak mądrzejsza.