Go to content

Jak rozmawiać z mężczyzną? Krótki poradnik żony. Niestety, staroświecki

Fot. iStock / RealCreation

– Och – wzdycha moja młodsza kuzynka (25 lat).  – Jak ja już wyjdę za mąż to przestanę wreszcie się stresować facetami.

– Hahahaha– zaśmiałyśmy się szczerze z jej starszą siostrą. Oczywiście. Oczywiście. Wtedy wszystko będzie jasne.

Scena małżeńska 1

– Porozmawiaj ze mną– jęczy Żona 1 – Czy ty nie rozumieeeeeeeesz, co ja czuję? Dlaczegoooooooooo?

– Czy ty musisz jęczeć? – denerwuje się on.

Scena małżeńska 2

– Znowu o tym nie pomyślałeś? – krzyczy Żona 2. –  Oczywiście, dlaczego Ty nigdy o mnie nie myślisz?

– Ale o co ci, k…… chodzi???

Scena małżeńska 3

– Dlaczego do mnie nie dzwonisz cały dzień???? Czy tak cholernie trudno jest zrozumieć, że skoro sama dzwoniłam to znaczy, że miałam ci coś ważnego do powiedzenia?!!!

– Oesu, nie zauważyłem, znów się czepiasz…

Nie, nie są to dialogi niesprawnych umysłowo ludzi, którzy nie potrafią się komunikować. To dialogi fajnych osób, często przepracowanych, po iluś latach związku. Masakra, zło, totalny brak romantyzmu? No cóż, być może.

Większość kobiet w stałych związkach (mężczyzn też) zapomina co to znaczy dbanie o siebie nawzajem, skupianie się i czerpanie radości z drobiazgów. Ona zakłada rozciągnięty szlafrok, on przydeptane kapcie i tak suną sobie przez życie powtarzając te same frazy. „Bo ty mnie nie przytulasz”, „Dlaczego zapomniałeś?”, „Zapomniałaś?”, „A co z dziećmi?”.

Ja sama bywam żenująca. Chlipiąc, analizując nieustannie, prosząc milion razy o to samo. Brr… Czemuż to ja się potem dziwię, gdy mąż opędza się ode mnie jak od natarczywej muchy. A przecież jestem jego Wielką Miłością (ciekawe, baaaardzo brzydkie słowo).

Ale wczoraj dostałam olśnienia. Przyjechałam do koleżanki. Nazwę ją Pani Stabilna, Pani Klasa. I widzę jak ten jej mąż tańczy przy niej i pląsa (no nie widzę, bo go nie ma, ale wyobrażam sobie). W każdym razie oni pokłócili się trzy tygodnie temu. Padły złe słowa. On wziął kołdrę i wyprowadził się na kanapę. Już widzę siebie jak przyłażę i mówię: „No chodź, nie rób scen”. „Nie kłóćmy się, nie warto”. Bo przecież dialog, rozmowa, dialog, rozmowa, szkoda czasu na kłótnie, jestem dojrzała.

A może dojrzałość to czasem dystans? Maż Pani Stabilnej spał na kanapie trzy bite tygodnie. Ona komunikowała się z nim normalnie, bez scen i awantur. To on się do niej nie odzywał. W końcu przyszedł, przeprosił.

– Jak ty to wytrzymałaś? – pytamy.

– Kobieta musi mieć klasę – stwierdziła. Po prostu.

Jej zdaniem:

1. Wściekłego faceta trzeba zostawić. Po prostu.

2. Jeśli wściekły facet wyprowadza się na kanapę, to czyj to jest problem? Naprawdę jej?

3. Dlaczego to kobieta ma być w związku od tego, by dążyć do porozumienia?

4. Czy to nie jest trochę śmieszne, że w stałych związkach zachowujemy się jak małe dziewczynki– prosząc mężczyznę, by nas przytulał i rozumiał zawsze.

To on nam powinien to dać czy my same sobie spokój i poczucie bezpieczeństwa?

5. To, że to jest twój mąż, śpicie pod jedną kołdrą, macie wspólne dzieci i kredyty to wciąż nie znaczy, że jesteście jedną i tą samą osobą. Nie jesteście.

6. Stawiajmy nawet najukochańszemu facetowi granice, bo naprawdę to słabe, gdy tego nie robimy, a on wchodzi nam na głowę i robi SAME WIECIE CO.

A poniżej oświadczenie, który musi podpisać mąż Pani Stabilnej, by znów było między nimi dobrze. My padłyśmy.

oswiadczenie