Hej, Widzę, jak śpisz. Na pamięć znam twoją twarz. Zgłębienia na czole, zmarszczki pod oczami, kości policzkowe, nos. Poznałam tę twarzy, gdy miała lat dwadzieścia, znam, gdy ma ponad czterdzieści. Wiem, jak oddychasz. Potrafię powiedzieć wszystko o twoim ciele. Gdzie masz pieprzyki, znamię po wypadku, gdy miałeś trzy lata, bliznę, która powstała, gdy miałeś pięć. Wiem, jak masz orgazm. Co robiłeś w liceum, na studiach i co pomyślałeś, gdy zobaczyłeś mnie pierwszy raz.
Wiem wszystko o twoim domu. Nawet więcej niż ty, bo potrafiłam słuchać twojej mamy. Wiem, jak twój tata się upijał, wiem, gdzie uciekałeś z siostrą, wiem, że nigdy nie chciałeś być taki on. Wiem.
Wiem o tobie tyle rzeczy, a jakbym nie wiedziała nic. Przeżyliśmy razem 20 lat, mamy dwoje dzieci. Ale już Cie nie kocham. Nie tak. Kocham Cię, jak ojca dziecka, rodzinę. Może przyjaciela. Kocham Cię, jak człowieka, który wie o mnie więcej niż ktokolwiek na tym świecie. Ale już Cię nie pragnę.
Wczoraj jechałam samochodem i myślałam, czy jeszcze kiedykolwiek będę miała dobry seks. Czy stracę oddech, bo tak będę kogoś pragnąć? Może to dziecinne, ale co z tego, jak mam takie myśli?
Jest mi tak strasznie przykro, że tego nie czuję. Że tysiące razy próbowałam wzniecić między nami namiętności, ale ty już tego nie potrzebujesz. Że tyle razy mówiłam, że nie wystarczy mi, jak wszyscy. Że wykupywałam bilety, rezerwowałam noclegi, a ty to bagatelizowałeś, mówiles: „przesada”. Nie wiem dlaczego, wy, mężczyźni macie w sobie tak silną zdolność zapominania, że coś macie waznego. Kogoś macie.
Nie, nie jesteś złym mężem. Mężem, ojcem rodziny jesteś cudownym. Grałeś z naszym synem w tenisa i chodziłeś na basen. Córce opowiadałeś bajki. Oni dorastali. Gdzieś powoli rozmywaliśmy się my.
Gdy mijam cię naga w łazience, nawet nie klepniesz mnie po tyłku, nawet nie spojrzysz na moje piersi. Wczoraj w nocy powiedziałam: „przytul mnie”, zarzuciłeś na mnie rękę i po chwili chrapałaś.
Ludzie mówią, że to mija, namiętność, że muszę się z tym pogodzić. Godzę się z tym. Nie śmiem oczekiwać więcej, bo wiem, że ludzie chorują, krzywdzą się, cierpią. Bo wiem, że gdy zachoruję, będziesz trzymał mnie za rękę.
Nie mogę cię zdradzić, bo nie chcę. Jednocześnie codziennie śnię o namiętnym życiu. A potem budzę się zażenowana sobą. Bo nie cierpię literatury erotycznej, śmieje się z Blanki Lipińskiej i nie rozumiem, jak serial „Sex life” może bić takie rekordy popularności.
A jednak.
Najgorsze, że nie wiem, czy dzisiaj już coś by zadziałało. Czy potrafiłbyś jeszcze rozbudzić moje zmysły. Ale w sumie i tak nic nie robisz.
Jednocześnie nie wyobrażam sobie, że cię zostawię. Nie tylko dlatego, że obiecałam, że nigdy tego nie zrobię. Nie chcę tego dla naszych dzieci, które uwielbiają nasz dom i rodzinę. Nie chcę tego też dla siebie i dla Ciebie, bo Cię bardzo lubię, szanuję.
Jest mi tylko cholernie przykro, że namiętna miłość minęła i pewnie każde z nas udaje, że tego nie widzi.