To chyba jedyny list, którego nigdy nie wysłałam. Kiedyś, przez chwilę, po alkoholu, szukałam Twojego maila. Internet daje takie możliwości kontaktu. Teraz, kiedy ponownie pojawia się chęć znalezienia Cię, myślę „Jutro, poszukasz jutro”, a jutro jest już blisko mój mąż, czuję się bezpiecznie, a Twój obraz blednie w ciągu dnia. Pomyślałam, że może ten list mnie od Ciebie uwolni.
To było tak dawno. Studia, to czas przygód, spotykania niesamowitych ludzi. Dzisiaj pamiętam dokładnie, kiedy zobaczyłam Cię po raz pierwszy. Te Twoje oczy. Były jak magnes. Uśmiechnąłeś się i… zniknąłeś w tłumie. Ale później to Ty mnie znalazłeś, wyszliśmy razem. Kiedy w końcu odważyłeś się złapać mnie za rękę poczułam, że to Ty, że na Ciebie czekałam.
To był cudowny czas, jego wyjątkowości nie przykryło nawet późniejsze cierpienie. Z czasem zostały tylko te dobre wspomnienia…
Wyjechałeś na stypendium, ale pisałeś, kiedy przyjeżdżałeś było tak, jakbyśmy widzieli się po raz pierwszy. Czułam się taka kochana i tak bardzo kochałam…
Kiedy przestałeś dzwonić nie bałam się, tłumaczyłam, że masz dużo nauki. Przestałeś pisać. Po moich próbach kontaktu, jeden mail: „Nie pisz proszę, to już koniec. Przepraszam”.
Mówili, że była inna. Ale mnie to nie obchodziło. Myślałam, że pęknie mi serce. Wyłam z bólu i tęsknoty. Nikt nigdy tak mnie nie zranił. Nie zostawił. Tak po prostu. Jak zużytą rzecz. Kiedy dziś o tym myślę, mam wrażenie, że wtedy wyrwałeś mi kawałek serca, którego do dziś brakuje.
Chciałam błagać, żebyś wrócił, prosić, pokazać Ci moje cierpienie, żebyś zobaczył, jak bardzo kochałam. Wierzyłam, że mojej miłości starczy w tym kryzysie dla nas dwojga. Ale Ciebie nie było. Zostałam sama. Zmięta, upokorzona i tak bardzo oszukana. Bo jeśli ktoś mówi, że kocha, tak postępuje?
Nie chciałam żyć Tobą, nie chciałam pozwolić byś zniszczył mi resztę życia. Ruszyłam do przodu, silna, kiedy podniosłam się z kolan. Paradoksalnie tę siłę miałam dzięki Tobie. Ty mi pokazałeś, że mogę liczyć tylko na siebie, że każdy, kto mówi „kocham” może okazać się zwykłym oszustem. Traktowałam mężczyzn instrumentalnie odgrywając się w ten sposób za wyrządzoną mi krzywdę.
Aż poznałam mojego męża. Jest cudownym mężczyzną. Tak innym od Ciebie. Pełnym spokoju i czułości. Nasza miłość nie jest szaleństwem, ale bezpieczeństwem, w którym uwielbiam się zanurzyć. „Szaleństwa już mi w życiu wystarczy” – myślałam, kiedy go poznałam i zakochiwałam się powoli.
Dziś mamy fantastyczną rodzinę. Dwójkę dzieci i siebie. Po tylu latach rozumiemy się bez słów, a jednocześnie potrafimy ze sobą rozmawiać. Dzielimy wspólne pasje. Oczywiście, że nie zawsze bywa sielankowo, ale pokonaliśmy nasze kryzysy, dzięki nim staliśmy się mocniejsi razem.
Tylko czasami oglądam się na ulicy za wysokim brunetem do złudzenia przypominającym Ciebie. Czasami dojrzę kurtkę w Twoim ulubionym kolorze i na chwilę zamieram.
Bywają chwile, kiedy mój mąż jest tak blisko, jak już bliżej być nie można, a ja nagle myślę o Tobie, wspominam, jak blisko Ty potrafiłeś być.
Kiedy nie mogę spać wyobrażam sobie Twoje życie, czy masz dzieci, co robisz, kim jesteś? A później myślę, jak by wyglądało nasze wspólne życie…. Wiem, że nie miałabym tak cudownych dzieci.
I czasami, absurdalnie fantazjuję o tym, co by było, gdybyś zapukał do moich drzwi, wysłał sms-a, zadzwonił ze swoim: „Hej, i co tam?”. Ale po chwili dziękuję, że nigdy tego nie zrobiłeś i dziękuję Tobie, że nauczyłeś mnie, że słowa służą jedynie budowaniu iluzji, bo taką budowałeś przez czas, kiedy byliśmy razem. Dziękuję, że nauczyłeś mnie, że nieważne co tu i teraz, że nie można zaprzepaścić tego, co już mamy jednym słowem. Dziękuję, że pokazałeś, jak jeden człowiek potrafi mocno zranić drugiego. Jednym zdaniem.
Pokazałeś mi, że miłość nie jest zabawą. Szaleństwem. Że to co ważne buduje się latami.
To Ty za każdym razem, kiedy do mnie wracasz w myślach, spojrzeniach innych mężczyzn, w moich fantazjach, uczysz mnie, jak żyć między jednym światem a drugim. Tym, który mam, i tym który mieć mogłam.
Nie żałuję, już nie czuję się, jakbym w myślach zdradzała męża. Wspomnienie o Tobie każe mi doceniać to, co mam i o to walczyć. Dlatego dziękuję, że jesteś.
Czy można kochać dwóch mężczyzn? Nie wiem. Wiem, że miłości do tego jednego nauczył mnie inny mężczyzna.
Nie wiem, czy kochająca, ale Twoja A.
AKCJA ZAKOŃCZONA
Każdy z nas ma swój „niewysłany list”
Czasem zapisany tylko w sercu. Czekający w szufladzie niezałatwionych spraw. Na wysłanie niektórych jest już za późno, na inne brak odwagi, brak aktualnego adresu… A może wszystko byłoby inne, gdyby się tylko od nich uwolnić?
Piszcie do nas, anonimowo jeśli chcecie. Wyślijcie wreszcie swoje listy i poczujcie ulgę. Wybrane listy nagrodzimy bonami zakupowymi o wartości 200 zł do Limango.
Listy wysyłajcie na adres kontakt@ohme.pl – w temacie wiadomości wpisując „Niewysłany list”
Wszystkie „Niewysłane listy” możecie przeczytać tutaj.
Sponsorem nagród jest LIMANGO