Kiedy związek zaczyna przechodzić z etapu „spijania sobie z dzióbków”, ciągłego sprawdzania SMS-ów (a może coś napisał) i spędzania ze sobą każdej wolnej chwili, w etap poszukiwania własnej przestrzeni, powoli zatracamy zdolność czytania sobie w myślach. No dobra, tak naprawdę nigdy nie czytaliśmy sobie w myślach, ale przynajmniej, patrzyliśmy się na siebie z o wiele większą życzliwością, starając odgadywać wzajemnie swoje potrzeby i interpretując wszelkie sytuacje na obopólną korzyść. Dlaczego nie potrafimy być na tyle mądrzy, by akurat tę umiejętność zachować jak najdłużej, dla dobra relacji z naszym partnerem?
Między parą moich bliskich znajomych znów ciche dni. Ona dzwoni do mnie „ze skargą”, jaki to on jest beznadziejny, bo znowu ją zawiódł. Mógł spędzić z nią wieczór, ale wybrał spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem ze studiów. A znaczy to na pewno, że:
- Już mu na niej nie zależy.
- Uważa ją za nieciekawą i nudną.
- Tylko czeka na okazję, żeby się wyrwać z domu i nie spędzać z nią wieczoru.
- Ich związek się rozpada
Powiedziała mu wprawdzie na odchodnym, że nie ma sprawy, jak tak bardzo chce, to niech sobie idzie, ale zrobiła przy tym tak żałosną minę, że to naprawdę dziwne, że się nie domyślił, że ona na ten wieczór zaplanowała wspólne oglądanie premiery ich ukochanego serialu, plus jakieś dobre jedzenie (ostatnio ciągle eksperymentuje w kuchni – i to z sukcesem) i premierę nowej bielizny (tej, której bardziej nie ma, niż jest).
Fajnie – powiedział, głupek jeden i do głowy mu nie przyszło, że wcale nie. Nie „fajnie”, bo ona nie chce, żeby on akurat dzisiaj szedł, bo już nawet zrobiła na tę kolację zakupy, choć nic mu nie powiedziała. Trzeba być kretynem, żeby się nie domyślić. I ona mu teraz pokaże, bo to przecież nie jest pierwszy raz, kiedy on się wykazuje takim lekceważącym stosunkiem dla jej uczuć i planów.
Więc pokazała, zaciętą minę męczennicy, która miała mu dać do myślenia nad tym, jak samolubnie i okrutnie postąpił, wracając do domu po 21- wszej, bo zagadał się z owym przyjacielem („o ile to w ogóle facet jest”).
I teraz on zwierza się mojemu mężowi, że za Chiny Ludowe nie ma pojęcia o co jej chodzi, bo przecież: Powiedziała, że jeśli on ma ochotę, to niech idzie.
„To wariatka” – mówi mój nietolerujący niedomówień mąż – „nie potrafi powiedzieć, że jej się coś nie podoba, a potem ma do biedaka pretensję, że nie postąpił tak, jak ona myślała, że postąpi.”
O ile za pierwszą część wypowiedzi rzucam mu karcące spojrzenie, z tą drugą nie mogę się nie zgodzić. Znam Magdę od wielu lat, poznałam jej trzech życiowych partnerów i dobrze wiem, że każdy z nich miał ogromny problem z odgadywaniem tego, co Magda miała na myśli, kiedy mówiła: „Zrób, jak uważasz”. Oni po prostu robili tak, jak uważali.
Magda daje sprzeczne komunikaty. Dla jej chłopaka to o wiele za dużo. Bo co masz zrobić, jeśli słyszysz: „Nie ma sprawy, idź”, ale widzisz wydęte w podkówkę usta, rozczarowany wyraz twarzy i minę mówiącą wyraźnie : Spróbuj tylko wyjść, to zobaczysz.
Słucham mojej znajomej i zaczynam myśleć, że to nie jego niedomyślność jest powodem piętrzących się między nimi nieporozumień, ale jej zła wola. Bo przecież, zamiast grać rolę zranionej i „olanej”, dlaczego mu na spokojnie nie wytłumaczy, że oczekiwała wspólnego wieczoru, że może spotkanie z przyjacielem przełożyć, bo potrzebuje dziś spędzić trochę czasu razem z ukochanym. Albo po prostu, zrozumieć, że czasem dobrze dać sobie więcej luzu, więcej przestrzeni i przestać interpretować jego chęć spędzenia czasu z kimś innym, jako rychły koniec miłości?
Droga znajomo, przestań być typem egocentryka. Chcesz czegoś, albo czegoś nie chcesz – powiedz o tym głośno. Bo naprawdę mam już dosyć słuchania o tym, że nigdy nie dostałaś od niego na urodziny prezentu, który trafiłby w tój gust, że nigdy nie zabrał cię do tej kafejki, w której tak bardzo chciałabyś wypić z nim romantyczną kawę. I że ty wcale nie chciałaś pójść wtedy z nim na ten obiad do jego siostry i spędzać popołudnia z gromadką jej dzieci.
A może ty go już nie kochasz i szukasz pretekstu, by udowodnić sobie, jak bardzo do siebie nie pasujecie?