Droga (jeszcze) Żono Mojego Faceta,
Nigdy nie poznałyśmy się osobiście, choć ja wiem o Tobie prawie wszystko, a Ty zapewne masz w głowie ułożony przez siebie, swoje przyjaciółki i rodzinę obraz mnie. Naprawdę staram się Ciebie zrozumieć, czasem nawet współczuję Ci tego, co się wydarzyło. W końcu nikt nie chce zostać sam, to największy lęk, jaki towarzyszy człowiekowi. Może i dzieli nas ogromna różnica wieku, kilkanaście kilometrów i zupełnie inne charaktery, ale w gruncie rzeczy mamy coś wspólnego – pokochałyśmy tego samego faceta.
Kiedy poznałam Twojego prawie byłego męża, nie wyglądał na najszczęśliwszego człowieka. A przecież miłość ma dawać radość, błogość i satysfakcję, nawet w momentach, kiedy jest naprawdę źle. W jego oczach panował smutek, a jedyne co ciągle powtarzał, to że nie może odejść, bo przecież tak bardzo kocha dzieci. Ty masz w głowie mylny obraz mnie, a ja miałam błędny obraz Waszej rodziny. Dwójka dzieci, duże pięknie urządzone mieszkanie na przedmieściach, wakacje w tropikach, pies oraz piękni Wy – idealna rodzina. Widzisz, pozory mylą. Ja wcale nie jestem nieczułą suką, która niszczy wszystkim życie, a Wy wcale nie mieliście tak pięknego życia. No dobrze, On go nie miał.
Są ludzie, którzy powinni być w życiu ostoją, poza partnerem, są nimi rodzice. Może i znam tą kilkunastoletnią historię tylko z jego perspektywy, a wina przecież zawsze leży pośrodku, ale widziałam radość na jego twarzy, kiedy pierwszy raz od kilkunastu lat poszedł na niedzielny obiad do swoich rodziców, bez Twojego marudzenia. Ponoć nigdy ich nie lubiłaś, nie szanowałaś, po co więc teraz udajesz najlepszą synową? Nie musisz się martwić, mnie na pewno nie pokochają, ale przynajmniej nie będę próbowała ponownie go od nich izolować. Tak samo jak nie mam zamiaru izolować go od Waszych wspólnych Skarbów.
Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy wybrałaś mój numer i wylałaś na mnie hektolitry pomyj, bo przecież pojawiając się w Twoim życiu, najbardziej skrzywdziłam dzieci. Chłopaki nie płaczą, ale prawdziwi mężczyźni nie wstydzą się swoich łez; On się nie wstydził. Płakał przy mnie kilka razy, ale moment, w którym jego oczy stawały się coraz wilgotniejsze, ponieważ zagroziłaś mu ograniczeniem praw rodzicielskich, jeżeli naprawdę odejdzie, był tym najgorszym. Doskonale pamiętam, jak swoim słodkawym głosem mówiłaś, że rozpad Waszego związku to sprawa między dorosłymi, a dzieci nie mogą być w to wmieszane. Naprawdę staram się zrozumieć.
Dzieci nie mogą mnie poznać, nie możemy razem zamieszkać, bo wtedy nie będą mogły u Niego nocować, a w moje urodziny i naszą rocznicę dziwnym trafem musiałaś być w pracy, pomimo soboty. Może jednak mam za mało lat, żeby zrozumieć. Dobrze wiem, że Twoim hobby od kilku miesięcy jest kontrolowanie tego, co dzieje się u mnie przez wszelkie portale społecznościowe. Ciesze się, że możesz sobie poprzeklinać patrząc na moje zdjęcia, obrażając mnie przed monitorem. Niech Ci będzie na zdrowie! Gdybym jednak mogła Cię o coś prosić – odpuść. Tak po prostu, dla siebie. Złość piękności szkodzi, a Ty jesteś naprawdę piękną kobietą.
Nigdy nie zastąpię Twojego miejsca w sercach dzieci, dla nich jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie – ich matką. Istnieje nawet duża szansa, że wcale by mnie nie polubiły. Rozumiem, że nie masz do mnie za grosz zaufania, ale przyznaj – wcale nie o to chodzi. Pytałaś, czy planujemy założyć rodzinę. Dla Niego rodziną zawsze będą Wasze wspólne dzieci, bo w całej hierarchii wartości, na pierwszym miejscu są u niego dzieci, potem dopiero jestem ja. Może musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim to zrozumiesz. Nie chcę Cię zastąpić, chcę wspierać faceta, który jest miłością mojego życia, a integralną częścią jego życia są dzieci.
Wiesz, naprawdę życzę Ci szczęścia. Nie w ironiczny, podły sposób, wręcz przeciwnie. Życzę Ci prawdziwego, przeszywającego szczęścia, które sprawi, że będziesz się uśmiechać każdego dnia, z niecierpliwością czekając na kolejny. Mam też nadzieję, że się zakochasz w cudownym facecie, który będzie wzbudzał zazdrość u wszystkich koleżanek. Wiem, że chciałabyś, żebym okazała się podłą, okrutną młodą kobietą, która także dla Waszych dzieci będzie synonimem czystego zła. Zamiast tego zła, przesyłam Ci ogromną dawkę ciepła i optymizmu, bo życie wcale się nie kończy. Wręcz przeciwnie! Pomyśl sobie, ile razy jego praca sprawiała, że nie mogliście wyjechać na Twoje wymarzone wakacje, ile razy musiałaś wstawać w nocy, żeby otworzyć mu drzwi. Wiem, że nie zostaniemy przyjaciółkami, ponoć nie polubiłabyś mnie nawet, gdybym nie była z Twoim byłym. Cóż, jesteśmy z dwóch różnych światów, ale czasem zupełne przeciwieństwa muszą się tolerować ze względu na dobro innych. Naprawdę mam nadzieję, że pewnego dnia to się wydarzy.