Kochana,
Strasznie dziwnie się w miłości układa, obie to wiemy. A teraz siedzimy tutaj razem i czekamy. Czasami przyjeżdża „tramwaj zwany pożądaniem”, jak na srebrnym ekranie. Uniesienia i ten jedyny moment w życiu, kiedy już wiesz, że chcesz tu zostać. Być. Latem i zimą. Wiesz, że tylko on zawiezie cię do szczęścia. I czasem jedziesz tak przez życie, uśmiechnięta, ogrzana miłością i uskrzydlona, co jakiś czas zerkasz na swój skasowany bilet. Innym razem nie.
Wielka miłość. Z czasem tylko drobiazgi się zmieniły. Dziś ty zaczynasz je smakować. On tę miłość pielęgnuje, ale już nie dla ciebie (jeśli kiedykolwiek była w niej dla ciebie przestrzeń). Nie ma w tej historii miejsca na złamane kobiece serce ani na ciepły domowy rosół. Ani na dzieci, nie ma tu miejsca na życie, którym trzeba żyć naprawdę. Jest on. Jego słabości i problemy, sukcesy i znów problemy. On – słowo klucz. Taka miłość w pojedynkę.
Dlaczego tak często wiemy, a z tej wiedzy nie korzystamy? Nie chcemy widzieć i czuć. Taka miłość? On od zawsze był dla siebie, a ona od zawsze chciała go uratować. Ratowniczka. Wiele ich było, a każda miała misję w imię miłości.
Smutna
Nie był zbyt skory do barwnego życia towarzyskiego, ale… Ale przecież jest introwertykiem. Miłość jest ponadto, przecież każdy coś poświęca (może jedna na milion, a jeśli poświęca to powinien robić to bez żalu). Uratujesz go jeszcze przed samym sobą? Właśnie tak myślałaś. A potem obudziłaś się w łóżku nie z introwertykiem, tylko depresją (jego), bo świat się o niego nie bił. Czy naprawdę, to nie jest ważne?
Smutna ratowniczka, ratowała go tak długo, że sama zaczęła tonąć.
Silna
Nie chciał siedzieć w domu, był jeszcze młody. Że ty w ciąży albo z dzieckiem nie chcesz wychodzić, to twój problem, ale… Ale przecież jesteście tacy młodzi, mężczyzna inaczej dojrzewa, rozumiesz to. Ta miłość jest warta wyrzeczeń. Masz nawet misję – niech idzie, jesteś przecież taka samodzielna. Wiesz, że to ty jesteś filarem – jeszcze mu pokażesz, że rodzina to wartość, tak że sam ją doceni. Tylko musisz wytrzymać, żeby się nie zraził… Ale on nie widzi wartości, on uważa, że to mu się należy. Mieć wszystko, za nic – bez pracy, łez i potu. Nigdy nie będzie inaczej, a ty nie wytrzymasz tak długo. Tak bardzo chciałaś dawać i tyle z siebie dawałaś, że teraz on nie pozwala ci przestać, odpocząć.
Silna długo trzymała na barkach wieżowiec jego potrzeb, aż sama zaczęła się zapadać pod jego ciężarem. Sama go zbudowała, dlatego tak trudno jej jest go zburzyć.
Oszukana
Nie był jeszcze gotowy na dzieci, choć powołał je do życia, ale… Ale przecież każdy może mieć trudności, zwłaszcza, gdy życie daje ci porządnego kopa w tyłek (a komu nie daje? Świat nie zatrzyma się w miejscu dla ciebie). Uratujesz go, wystarczy wiele wsparcia i pokory. Niech rani, przecież jest mu ciężko, ty nie możesz się poddać. Wszystko zależy od ciebie. Naprawdę tego chcesz? Czy to nadal jest związek?
Oszukana, uratowała go wiele razy. Ale z czasem już nie była ta silna. A on? On nie miał dość odwagi, by ratować siebie, a co dopiero kogoś…
Rozczarowana
Nie potrafił walczyć o więź z eks-rodziną, ale… Ale przecież był załamany, oszukany, to ty miałaś udźwignąć ciężar, który go przygniatał. Ale nie udźwignęłaś. Nie, on się nie zmienił. Zawsze zostawiał to, co niewygodne. Tak zostawił dzieci, gdy ty przestałaś wam planować wspólne wakacje. Co się nagle stało? Nic. Z nim nic się nie stało, to ty przestałaś go wyręczać i już nie czekasz, aż coś się zmieni, wreszcie to widzisz.
Rozczarowana, tak bardzo wierzyła, że on nie jest złym człowiekiem, że nie zauważyła jak sama czyści jego ślady. Dziś zastanawia się dlaczego tyle to trwało? Jest rozczarowana – ale sobą.
Przeźroczysta
Nie dzwonił? Nie pisał. Każdy pretekst, żeby pobawić się twoim poczuciem winy jest dobry? Ale? Ale przecież on jest taki wrażliwy… a ty? Co stało się z twoją wrażliwością. Nie męczy cię ta huśtawka, czasem łatwo z takiej spaść. A przecież kiedyś nie odliczałaś czasu miarą odebranych od niego połączeń, byłaś taka kolorowa.
Nie doprawiaj sobie miłości marzeniami. Jeśli kochasz, bierzesz kogoś takim, jakim jest, nie planuj, że go zmienisz – po co? Przecież wtedy będzie zupełnie kimś innym.
Strasznie dzisiaj zimno. Siedzę tutaj i siedzę. I mam straszne wyrzuty sumienia, że siedzimy tu obie. Cieszę się, że przyszłaś – jakoś tak od razu się lepiej zrobiło, ale ty nie musisz tu być. Nie chcę, żebyś tu utknęła, jak ja. Trochę brudny ten przystanek, ale siedzę tutaj już tak długo, że się przyzwyczaiłam. I naprawdę nie wiem, jak długo jeszcze będę kopać stopą w świeżym śniegu. Kupiłam już miesięczny i tak jakoś żal rzucić to wszystko. Ale ty? Ty ciągle możesz wrócić do domu, wsiąść w samochód i pojechać gdzie tylko zechcesz. Kto wie, czy w San Francisco nie jeżdżą piękniejsze tramwaje? Obie wiemy, że tak. Nie musisz nikogo ratować.