Wiecie, jak to jest? Mówisz: „Mi to się nigdy nie przytrafi”, „Mój mąż? Zdrada? Nigdy w życiu”. Dałabyś sobie obciąć dwie ręce, bo przecież między wami, choć z małymi burzami, jest całkiem dobrze. Dom, dzieci, praca, wakacje. Czego chcieć więcej, w końcu seks to nie wszystko, wasz związek ma mocniejsze podstawy.
Byłam po tej stronie. Mówiłam, że mój mąż jest zmęczony, że się starzeje, bo stał się bardziej rozdrażniony. Czasami długo siedział w nocy przed komputerem, ale to właściwie normalne, ja mogłam się przynajmniej spokojnie wyspać, a na seks też nie zawsze miałam ochotę. Wiadomo – dzieci, praca, zmęczenie. Aż pewnego dnia zobaczyłam przypadkiem jednego SMS-a, zaczęłam drążyć, szukać. Nie potrzebowałam dużo czasu, żeby odkryć, że mój mąż mnie zdradza. Pamiętam ten paraliż, ten obezwładniający krzyk w głowie: „To nie może być prawda!”. Tak, przeżyłam zdradę mojego męża, byłam tą naiwną, głupią, ślepą – jak niektórzy potrafią mówić oceniając całą sytuację z boku. Różnica między mną a nimi polega na tym, że ja tam byłam, przeżyłam to, zdobyłam to okrutne doświadczenie, ale wyciągnęłam wnioski i dzisiaj wszystkim tym mądrzącym się mogę spojrzeć ze śmiałością w twarz i powiedzieć, co ja wiem, o czym jestem przekonana, bo przeżyłam to na własnej skórze.
Czego nauczyła mnie zdrada?
Zdrada może zdarzyć się w każdym związku
W każdym. Może się nam wydawać, że to niemożliwe, że wszyscy inni mogą zdradzać, ale ten mój to na pewno nie. Otóż nie, kochana. Każdy, ale to każdy może zdradzić. Widziałam zdrady w wydawałoby się najlepszych związkach. Aż coś nagle trzaskało i to z ogromnym hukiem. Ja dzisiaj jednego jestem pewna – że nie ma niczego na zawsze i niczego pod czym można podpisać „nigdy”. Nie można odpuścić, nie można założyć, że teraz to już mamy siebie, wszystko jest pod kontrolą, spokojne, bezpieczne. To może być iluzja, którą się karmimy. Związek nieustannie wymaga naszej uważności, rozmowy, także o najtrudniejszych sprawach. Nic nam nie zostanie ot tak po prostu dane. Niczego nie dostaniemy w prezencie, zwłaszcza oddania drugiego człowieka.
Nie warto obarczać winą tej drugiej, ona jest bez znaczenia
Ileż to razy słyszałam, że tamta to dziwka, ku*wa, najgorsza suka, że jak ona mogła pójść do łóżka z facetem, który ma rodzinę. Hola, hola. Czy naprawdę w tym wszystkim, w całej tej rozpaczy, najlepiej zrzucić winę na jakąś obcą kobietę. Mnie to samą zaskoczyło. Ja nie chciałam nic o niej wiedzieć, po co mi to. Jedyne, co chciałam zrozumieć, to dlaczego mój maż to zrobił, co takiego się stało, że mnie zdradził, dlaczego nie przyszedł do mnie, nie powiedział: „Kochanie, jest mi źle, musimy coś zrobić, pogadać”. A ona? Jakie ona miała znaczenie? Co za różnica, czy miała na imię Kasia czy Jola, czy miała 28 czy 42 lata, czy była gruba, chuda. Ona w całej tej sytuacji jest kompletnie nieważna, nie jej powinniśmy poświęcić energię i emocję, ale skupić się na sobie, na wspólnych relacjach i związku.
Zdradę można wybaczyć, ale nie zapomnieć
Oj, ile razy byłam pierwszą, która mówiła, że nigdy w życiu nie wybaczę zdrady. Jasne, nigdy. Dla mnie, jak dla wielu, było to zero-jedynkowe. Jest zdrada, jest rozstanie. Ale jak przychodzi ci się z nią zmierzyć, wszystko o czym myślałaś, co uważałaś za pewnik, leży w gruzach. A ty nie wiesz, co robić? Wybaczyć? Dać szansę? Jak w tym ogromnym poczuciu krzywdy się podnieść i rozważyć jakikolwiek scenariusz. Ja wybaczyłam. I nie żałuję. Tak, wiem, nie raz słyszałam: „Jak raz zdradził, to zdradzi kolejny”. Być może. To będzie jego wybór, on wie, gdzie postawiłam granice, wie, że przekroczenie ich jest równoznaczne z rozwodem, że trzeciej szansy nie będzie. Powiedzieliśmy to sobie jasno i nigdy do tego nie wracamy. Ja pamiętam, nie umiem zapomnieć, ale to pozwala mi dbać o nasz związek, pracować nad sobą, nad nami, nie odpuszczać, nie bagatelizować, nie popełniać grzechu zaniedbania wobec naszej miłości.
Życie po zdradzie jest cholernie trudne
To boli, rozrywa cię od środka, ma się poczucie, że serce nam pęknie. To dramat, który miałaś nadzieję, nigdy nie stanie się twoim udziałem. Czasami szczypałam się w rękę, bo chciałam się obudzić z tego koszmarnego snu. Nie jest łatwo. Chcesz dać szansę, chcesz, żeby wszystko wróciło do normy, chcesz nie czuć już tego wszystkiego. Ale jest złość, jest rozczarowanie, jest bezsilność. Sprawdzasz jego telefon, rozliczasz go z każdej minuty nieobecności, czujesz się podle, ale nie możesz przestać, nie ufasz mu. Dzisiaj wiem, że potrzeba czasu i cierpliwości. Dużo czasu i dużo cierpliwości. Ale też trzeba chcieć z tego wyjść, trzeba zauważać te małe iskierki, które pokazują, że on się stara, że próbuje, że jest gotowy znieść wszystko, by odzyskać zaufanie… Aż w końcu pewnego dnia nie poczujesz ścisku w żołądku, kiedy zadzwoni wieczorem jego telefon, nie dopadnie cię niepokój, gdy wróci później z pracy albo w ciągu dnia nie odbierze twojego telefonu. Przyjdzie spokój, przyjdzie dobre, wiem coś o tym.
Można zbudować dobry związek po zdradzie
Od tamtego czasu minęło osiem lat. Trudnych, ale też cudownych. Dzisiaj? Pamiętam, nie zapomniałam, ale z faktu tamtych wspomnień uczyniłam swoją siłę. To wtedy zrozumiałam, że muszę zadbać o siebie, że pewnego dnia – jak nie wtedy to może później, mogę zostać sama. To paradoksalnie mnie wzmocniło i pozwoliło nie patrzeć na męża, jak na człowieka, który jest moją własnością i do mnie przynależy. Puściłam to, a wróciło do mnie z nawiązką. Dojrzeliśmy. Nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać, mówić nawet te trudne rzeczy. Dbamy o siebie nawzajem, czasami bez zbędnych wyjaśnień planujemy jakiś weekend, który spędzamy tylko we dwoje. Lubię nasz związek, który mnie nie ogranicza, w którym mogę się rozwijać. Kocham mojego męża. Bo jest.