Czy wiesz, że statystycznie 50 % par na jakimś etapie życia wraca do siebie. Na chwilę, na dłużej, na całe życie. Ale motywacji, by znów kochać tę samą osobę, dzielić z nią łóżko, mieszkanie, życie mogą być dziesiątki. Przedstawiamy sześć najbardziej popularnych. Chociaż wcale nie tak oczywistych.
1. Wracasz, bo to wydaje się bezpieczne
Dzieje się tak często w przypadku osób, które w przeszłości doświadczyły jakiegoś nadużycia. Powrót do byłego może być wtedy postrzegany jak ponowne wejście w znajomą sytuację, która wydaje się bezpieczna. Ale to nie musi być prawda. Zastanów się: Czy przypadkiem nie masz problemu z wchodzeniem w nowe relacje? Czy nie powstrzymuje cię przed tym jakiś głęboko zakorzeniony lęk przed bliskością? Może tak naprawdę wolisz być zraniona ponownie w sposób, który dobrze znasz niż zaryzykować nowe miłosne doświadczenie.
2. Wracasz, bo zapomniałeś wszystko, co złe
Niestety czas ma to do siebie, że łatwo ulatują z naszej pamięci złe wspomnienia. Zostają w niej tylko te cudowne chwile, podczas których naprawdę czuliśmy się szczęśliwi. Do tego dochodzi nasza ludzka skłonność do idealizowana przeszłości, która po latach zaczyna ma się jawić jako „cudowna kraina dzieciństwa”, w której byliśmy wyluzowani, ufni, żądni nowych doświadczeń i przygód. A rzeczywistość jest taka, że z biegiem lat – owszem zmieniamy się – ale nie zawsze na lepsze. Zarówno ty jak on macie nowe bagaże doświadczeń, inne obowiązki. Nikt nie zagwarantuje ci, że jeśli zaczniesz spotykać się z eks, ożyje w was, to co było najfajniejsze. Trudno będzie też ominąć dawne rafy. Dlatego zanim powiesz „tak”, warto byś przypomniała sobie wszystkie punkty zapalne. Może cię zdradzał? Może był nieczuły? Może miał inne priorytety życiowe? Jeśli wracasz – rób to świadomie – przypomnij sobie, oprócz dobrych rzeczy, także te złe.
3. Wracasz, bo potrzebujesz domknięcia
Często ludzie wracają do siebie, bo potrzebują domknięcia i kompletnie nie zdają sobie z tego sprawy. Tęsknią, snują domysły, nie rozumieją, dlaczego nagle zerwali. Po prostu niczego sobie nie wytłumaczyli (ani powodu rozstania, ani przyczyn niezadowolenia). Rozeszli się w przeciwne strony bez poważnej rozmowy i te niezałatwione między nimi sprawy, niewytłumaczone motywacje i popędy cały czas w nich drzemią i potrzebują postawienia kropki nad ”i”. Coś ich do siebie nadal przyciąga, ale tak naprawdę, to nie jest uczucie czy nieprawdopodobna seksualna chemia. Tak naprawdę to jest nieuświadomiona chęć zrozumienia tego, co poszło nie tak: dlaczego się tak strasznie kłócili, dlaczego nie potrafili ze sobą wytrzymać. Zastanów się, czy to nie twój przypadek. Czy nie masz ochoty po raz drugi wejść do tej samej rzeki, by w końcu dowiedzieć się, dlaczego nie możecie być razem.
4. Wracasz, bo uwielbiasz gonić króliczka
Często jest tak, że kompletnie nie doceniamy partnera, gdy jest nam oddany i gdy mamy go blisko. Wtedy wydaje nam się zwykły, szary, nudny. Zupełnie jakby przy nas jego magiczna wartość gasła. Dopiero gdy odejdzie, dociera do nas, kogo straciliśmy. Obserwujemy jego media społecznościowe i serce przebija nam sztylet, że jest taki szczęśliwy z inną kobietą. Więc zaczynamy o niego na nowo zabiegać, by go odzyskać. Ale czy to dobra droga? Nie wydaje się. Jeśli mamy tendencję do powtarzania tego typu związków z odpychaniem ukochanych osób i przywoływaniem ich na nowo, warto skorzystać z terapii. W przeciwnym razie wykończysz sama sobie. Bo gdy dogonisz króliczka, na bank wyda ci się znów zwykłym szaraczkiem. I tak w koło.
5. Wracasz, bo boisz się być sama
To wcale nie taki rzadki przypadek. Zastanów się, czy twoja motywacja, by wrócić do byłego partnera, jest szczera. Być może po prostu boisz się, że już zostaniesz sama, na wieki? Albo, że już nikt cię nie zechce? Wolisz wrócić do kogoś, kogo znasz, by tylko nie doświadczyć samotności? To wszystko jest kiepską motywacją! Myślę, że jesteś warta tego, by przeżyć prawdziwe wielkie uczucie. Dlatego nie zadowalaj się kimś, kto tak naprawdę do ciebie nie pasuje. To nie jest fair ani dla ciebie, ani wobec niego.
6. Wracasz, bo wyciągnęłaś wnioski
I oby tak było właśnie! Tej wersji ci życzę. Być może faktycznie oboje mieliście dość czasu, by przemyśleć błędy młodości. Być może wiesz już, co robiłaś źle, że to uczucie nie przerwało. Być może on też przemyślał własne postępowanie. O ile życie osobno dało wam szkołę, z której wyciągnęliście dla siebie mądre wnioski, o ile faktycznie czujecie, że dawna decyzja o rozstaniu to był błąd – czeka was nowe otwarcie. I trzymam za was kciuki, by tym razem się udało. Bo ubóstwiam dobre zakończenia miłosnych historii. Zwłaszcza tych z perypetiami.