Czcimy romantyczną miłość. I wiele jesteśmy gotowi dla niej poświęcić, nawet zdrowy rozsądek. Ale mimo całej przyświecającej nam wizji miłości idealnej, pięknej i czystej – mamy sporo za uszami. Bo niby kochamy, a jednak nieświadomie większość z nas, od czasu do czasu podtruwa tę miłość małymi, toksycznymi nawykami. I zazwyczaj, jesteśmy przekonani o tym, że w miłości już tak jest…
Przecież tak bardzo kochamy, więc jak możemy robić coś złego?
5 toksycznych nawyków w związkach, które uważamy za „normalne”
Punktujemy – i chcemy wygrać
Co to?
Nieustannie prowadzimy bilans kto – komu. I przy trafiającej się okazji, mamy całą paletę argumentów świadczących o naszej: racji, krzywdzie, przewadze. O tym, że to my jesteśmy w tym związku „bardziej”.
Obojętnie, czy to błahostka:
„Bo ty zawsze zostawiasz brudne naczynia. Tak jak wtedy, gdy…”
Czy ciężki kaliber:
„Na pewno kłamiesz. Skoro zdradziłeś mnie wtedy, to nie można ci ufać…”
Dlaczego jest toksycznie?
Relacja rozwija się w czasie. Zawieszenie w przeszłości i ciągłe punktowanie za to, co było kiedyś – nie ma najmniejszego sensu. To trochę tak, jakbyśmy za każdym – niezależnie od źródła problemu, mieli jedno jego wytłumaczenie i jedną przyczynę. Nie ma w tym krzty logiki, prawda?
Kłótnia z teściami, kończy się awanturą o to, że on nigdy nie wynosi śmieci albo przywołanie tego, że zawsze ucieka od konfrontacji? Nie ma nigdy i zawsze – problem jest teraz i teraz trzeba go rozwiązać.
Jak rozwiązać problem?
Przede wszystkim musimy pozbyć się definitywnie wszystkich „ukiszonych” żali i pretensji. Rozwiązać stare konflikty. Jeżeli nadal wyciągamy coś z przeszłości, oznacza to tylko, że wcale się z tym nie uporaliśmy.
Urządzamy szarady
Co to?
Zamiast powiedzieć: „Kochanie, szlag mnie trafia, gdy wykręcasz się od domowych obowiązków” zaczynamy knuć. Urządzamy istny teatr nie raz zbudowany na drobnych „wskazówkach”, które rzekomo maja naszemu partnerowi, uzmysłowić problem.
Często nawet tłumaczymy to sobie naszą dobrą wolą – delikatnością, taktem, żeby mu przykro nie było… W rzeczywistości jest zupełnie inaczej…
Dlaczego jest toksycznie?
Przykro zazwyczaj jest nam, no bo przecież tak się staraliśmy – delikatnie, dać do zrozumienia, nie atakować od razu, a on/ona… NIC.
Frustrujemy się, bo przecież ileż można?! I to na pewno premedytacja.
Obwiniamy partnera o nierozwiązanie problemu, ba! o brak jakiejkolwiek dobrej woli (eh, zły człowiek z niego, zły….), podczas gdy bardzo często druga osoba może nawet o problemie nie wiedzieć.
Jak zastąpić?
Postaw na otwartą komunikację! Nikt nie musi się wszystkiego domyślić – a już na pewno nie musi domyślić się tak, jak ty sobie to zaplanowałeś.
Bierzemy emocjonalnych zakładników
Co to?
Bardzo często można zauważyć jak robimy z naszych ukochanych zakładników. Najczęściej szantaż emocjonalny, który nieświadomie stosujemy opiera się na mechanizmie bycia ofiarą lub na groźbie zakończeniem związku.
„Nie mogę spotykać się z kimś, kto jest taki zimny…”
„Tyle dla ciebie robię, a ty jesteś taki nieczuły…”
Dlaczego jest toksycznie?
Bo dokładnie to samo można powiedzieć bez negatywnego wpływania na drugiego człowieka. Formułując myśli w ten sposób, chcemy zapewnić sobie na starcie przewagę, dać argumenty, z którymi albo nie da się dyskutować albo jest to niezwykle trudne. „Tyle dla ciebie robię, a ty jesteś taki nieczuły…”, brzmi zupełnie inaczej niż „Brakuje mi twojej czułości”.
Szantaż emocjonalny od razu stawia jednego z parterów w roli czarnego charakteru, tego złego, winnego. Nie dość, że jest to manipulacją – bo ma zadziałać na wyrzuty sumienia (nikt przecież nie chce być zły, a już na pewno nie dla kogoś, kogo kocha), to nie rozwiązuje problemu. Czasami wręcz dopiero go tworzy.
Jak zastąpić?
To normalne, że bywasz zły, zdenerwowany czy wściekły na swojego partnera – to się fachowo nazywa: bycie normalnym człowiekiem 😉 , ale nawet, gdy powiesz zbyt wiele w emocjach, pod wpływem chwili, możesz zawsze ochłonąć i wrócić już do spokojnej rzeczowej rozmowy, wyjaśnić.
Jeżeli widzisz, że mimowolnie używasz takich nieuczciwych zagrań, umów się z partnerem, że potrzebujesz podczas kłótni i spięć czasu na uspokojenie. Umawiajcie się na rozmowę wieczorem, spisujcie na kartce to, o co naprawdę wam chodzi. Popracujcie nad tym, zawsze warto.
Winimy partnera o swoje emocje
Co to?
Gdyby nie ty, moje życie byłoby inne!
Zniszczyłeś mi życie!
To znów swego rodzaju szantaż, najczęściej połączony z punktowaniem. Z powodu niezgodności przy planowaniu wakacji, nagle okazuje się, że już wcale nie chodzi o to, że ktoś chciał na Kretę, ale to drugie zmarnowało mu życie, młodość, karierę i nawet kwiaty w wazonie więdną też przez niego – a nam przez to jest smutno…
Dlaczego jest toksycznie?
Bardzo często podczas spięć projektujemy jedno zachowanie partnera, jako przyczynę wszystkich naszych negatywnych uczuć i życiowych nieszczęść. I tak od zjedzonej egoistycznie kiełbasy dochodzi my zracjonalizowanie wszystkich naszych frustracji. Upraszając – to przez tę „kiełbasę” mamy pracę, której nienawidzimy (bo ja zawsze muszę dla ciebie rezygnować, a ty dostajesz to co chcesz), i to przez tę „kiełbasę” czujemy się nieważni (bo ty zawsze myślisz tylko o sobie). Diabelnie zła ta kiełbasa, skoro potrafi w jedną noc zniszczyć komuś życie…
To klasyczny przykład egoizmu – moje uczucia są najważniejsze, i jeśli są złe – to przez kogoś (no przecież nie przeze mnie idealnego).
Jak zastąpić?
Weź odpowiedzialność za swoje emocje zanim spróbujesz zrzucić ją na kogoś. Partner powinien cię wspierać – lecz wspierać, nie jest tożsame z poświęcać się. Poświęcenie zawsze powinno być autonomicznym wyborem, a nie spełnianiem oczekiwań.
„Kupujemy” rozwiązania konfliktów
Co to?
Często pada wtedy stwierdzenie „wynagrodzę ci to” – ale jak? Wynagrodzić można komuś zepsuty nieumyślnie rower, poplamioną bluzkę – i idę o zakład, że jeżeli właściciel był związany z jakimś przedmiotem, wcale nie załatwi sprawy odkupienie…. A jak wynagrodzić komuś zawód, smutek, cierpienie? Jednym sposobem wynagrodzenia czyjejś szkody emocjonalnej, jest szczery żal
Dlaczego jest toksycznie?
Tu odpowiedź bardzo krótka: nie rozwiązuje problemu.
Żaden bukiet kwiatów, żaden diament, czekoladki i bilety do kina – nie odbudują naszych przydeptanych emocji. Ten symboliczny kwiat jest przepięknym symbolem dobrej woli, skruchy, takim niemym uznaniem odpowiedzialności za coś, ale nigdy nie wystarczy do rozwiązania rzeczywistego problemu.
Jak zastąpić?
Nie kupujemy wycieczki na zgodę, aby wynagrodzić, że przez 11 miesięcy nie mieliśmy dla kogoś czasu. Jeśli rozwiążemy nasz konflikt, na wycieczkę możemy sobie pojechać, ale pamiętajmy, że formą rekompensaty – zawsze stoi ukryte: „odfajkowałem to, załatwione. Nie masz prawa już do tego wracać i się z tego powodu czuć źle”.
„Przepraszam” to nie wszystko, trzeba jeszcze popracować nad tym, by już pewnych błędów nie powtórzyć, a inne naprawić – najlepiej jak umiemy.
Na podstawie: thoughtcatalog.com