Każda matka musi przez to przejść. Zarwane noce, ciągłe zmęczenie, dosypianie na stojąco podczas gotowania obiadu… Pojawia się dziecko i poza oczywistym wstawaniem co chwilę na karmienie, przewijanie, kolki czy płacz z tęsknoty za mamą, pojawia się przewlekły niedobór snu, który wpływa nie tylko na zdrowie i samopoczucie, ale również zachowanie i stan psychiczny.
Niedawno czytałam o kobiecie, która 2 lata leczyła depresje na którą nie działały żadne leki i terapie, a minęła samoistnie gdy jej dziecko w wieku 2 lat zaczęło w końcu przesypiać całe noce! 2 lata bez ciągłego snu!
Moja córka ma skończone 3 miesiące i przez pierwszy miesiąc wstawałam do niej co 2-3 godziny. Zdarzało się, że co godzinę. Później udawało jej się przespać ciągiem koło 4 godzin, a teraz potrafi usnąć po 22.00 i obudzić się dopiero o 5.00 rano na karmienie i dospać jeszcze do 8.00. Wydawałoby się „miodzio”, ale podczas tego przesypiania od 22.00 do 5.00 po drodze budzę się na odciąganie pokarmu, bo jest go za dużo i oczywiście budzi mnie jej stękanie przez sen czy wiercenie się, ponieważ „na wszelki wypadek” muszę sprawdzić czy się przypadkiem nie obudziła.
Znam jednak mnóstwo matek, które od miesięcy czy lat nie miały okazji przypomnieć sobie czym jest ciągły 8-godzinny sen (ba, nie wiedzą co to znaczy przespać chociaż 3-4 godziny!), który jest tak koszmarnie ważny dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. Do tego te mordercze instynkty, które zapalają się w nas gdy słyszymy „ale super! Twój maluch przesypia całą noc z przerwą na dwa karmienia w nocy! Rewelacja! Czyli możesz się już wyspać!”. Jasne… tylko, mimo, że Matka śpi w sumie 7-8 godzin, nie oznacza, że śpi CIĄGIEM 7-8 godzin. Więc paradoksalnie budząc się co 2-3 czy nawet 5 godzin a potem dosypiając na kolejne 2 godziny w żadnym wypadku nie jest wypoczęta czy wyspana jak osoby, które przesypiają ten sam czas jednym tchem.
Co nam daje sen?
„- Sen pomaga w odzyskaniu energii, wspomaga procesy myślowe, organizuje wspomnienia, wzmacnia odporność, pomaga nam schudnąć itp.
– Niedobór snu sprawia, że mamy gorszy nastrój i trudności z oceną sytuacji, może także skłaniać nas do podejmowania złych decyzji, może prowadzić do wypadków samochodowych, chorób serca… a nawet raka. (…)
– Dzieci częściej się budzą, ponieważ mają krótsze cykle snu od osób dorosłych (sześćdziesiąt minut wobec dziewięćdziesięciu).”
„Jeśli masz małe dziecko, to już pewnie wiesz, jak szybko narasta twoje zmęczenie, gdy jesteś zmuszona wstawać kilka razy w trakcie nocy. Częste pobudki sprawiają, że w czasie płytkiego snu często się wiercimy, a także skracamy liczbę godzin spędzonych w głębokim, regenerującym śnie, niezbędnym do przygotowania naszych ciał i mózgów na wyzwania dnia następnego.
Chroniczny niedobór snu powoduje:
– Spadek nastroju. Narzekamy, czujemy się nieszczęśliwi i jesteśmy pełni pretensji.
– Pogorszenie koordynacji ruchowej. Stajemy się niezdarni, tracimy równowagę i jesteśmy podatni na wypadki.
– Trudności intelektualne. Stajemy się zapominalscy i zdezorientowani.
– Spadek odporności. Przybieramy na wadze i cierpimy na problemy zdrowotne, od kiepskiej cery po nowotowy.”
„Uwaga: Jeśli budzisz się co dwie godziny, bo twoje dziecko płacze, po siedmiu godzinach snu możesz czuć się tak zmęczona, jak gdybyś spała przez jedyne cztery godziny. Dzieje się tak dlatego, że twój mózg nie ma szansy wydostać się z fazy płytkiego snu. On po prostu nie ma kiedy wkroczyć w błęboką, regenerującą 3.fazę snu NREM”.
/powyższe cytaty pochodzą z książki „Najszczęśliwszy śpioch w okolicy” Harvey Karp/
Jak widzicie zarówno niedobór snu jak i regularnie przerywany sen powoduje koszmarne skutki. Nic dziwnego, że jesteśmy rozdrażnione, zirytowane, nie mamy na nic ochoty i wszystko nas wkurza, a najbardziej komentarze wyspanych mężów: „super, że dziecko nam tyle godzin ciągiem przesypia!”. Tylko do tych naszych nocek dochodzi jeszcze zmęczenie w ciągu dnia, płacz dziecka, setki przewijań, karmień, godziny noszenia tych klocków na rękach czy w chuście, zabawa i pilnowanie by sobie nic nie zrobiły. Usypianie w ciągu dnia też nie zalicza się do najłatwiejszych, a po całym dniu wrażeń przychodzi wieczór gdzie dziecko wcale tak chętnie nie chce usypiać. Nie wiem jak starsze dzieci, ale nasz maluch finalnie usypia dopiero o 22.30. Kąpiemy ją po 19.00, więc od tego czasu do 22.30 mamy maraton marudzeń, płaczu, wiszenia na cycku, przysypiania i budzenia się (tak, nasz Aniołek marudzi. Głównie wieczorem).
Harvey Karp opisał to w ten sposób: „(…) Kontrola stanów emocjonalnych wyjaśnia jeszcze jedną tajemnice: dlaczego wiele niemowlaków często płacze w porze kolacji (w tzw. godzinie duchów). Pod koniec dnia dzieci ze słabą kontrolą stanów emocjonalnych po prostu „mają już dość” – po całym dniu wypełnionym ekscytującymi sprawami (i ze zdecydowanym niedoborem uspokajającego przytulania, kołysania i ssania). Ich zdolność do spokojnego prowadzenia łodzi po morzu temperamentu zostaje podważona i zamieniają się w zapłakane, wymachujące rękami wściekłe stworzonka. Nie martw się, jeśli twoje maleństwo ma słabą kontrolę stanów emocjonalnych – wyrośnie z tego. Ale to oznacza, że będziesz musiała włożyć więcej wysiłku w uspokajanie i usypianie go”.
Idealnie opisuje to naszą córkę. W dzień świetnie się bawi, śmieje, współpracuje, ale też wymaga sporo uwagi, natomiast wieczorem przychodzi pora murudzenia i męczących prób usypiania, które finalnie i tak kończą się uśnięciem na cycku o 22.30 mimo prób wcześniejszego usypiania na milion sposobów. Nawet jak przyśnie, to i tak się wybudza i uśnie sama o 22.30.
Pamiętam pierwsze tygodnie po porodzie, gdzie zmęczenie + brak snu wywoływało u mnie myśli, których nigdy nie chciałabym nikomu powiedzieć. Od zawsze mój organizm był w stanie funkcjonować jedynie przy odpowiednim wyspaniu się – czyli 8 godzin snu, bez wczesnego zrywania się z łóżka. Do tego jestem migrenowcem – więc tylko inni migrenowcy są w stanie zrozumieć co oznacza przewlekły niedobór snu dla osoby z migreną, zwłaszcza przy karmieniu piersią gdzie nie wolno brać leków. (Dziś jest u mnie ten cudowny migrenowy dzień po kilku męczących i stresujących dniach – badania u dziecka – oraz gorzej przespanych nocach).
Dlatego drogie Matki, pamiętajcie, że nie jesteście w tym same! Każda z nas przechodzi przez niedospaną mękę. Niech do tego dojdzie wspomniany wyżej ból głowy albo grypa to przestajemy pamiętać swoje imie a do sklepu potrafi wyjść w spodniach od piżamy i puchatych kapciach a jak ktokolwiek spróbuje nam powiedzieć: „dasz radę! super sobie radzisz przy dziecku!’ to mamy ochotę go zabić. Tak już jest i tak będzie.
Niektóre mamy mają to szczęście, że udaje się ustalić dyżury nocne z tatusiami, którzy wstają zmieniać pieluchy, przystawiają dziecko do maminego cyca (lub karmią butelką nie budząc przy tym mamy) i później usypiają pozwalając tym sposobem mamie się wyspać, ale niestety jednak z racji, że tatusuowie wstają do pracy to większość z nas odpuszcza takie układy i nocne dyżury zostawia tylko sobie.
Staramy się w ciągu dnia drzemać kiedy dziecko śpi, ale kto pozmywa, posprząta, ugotuje, upierze, zrobi zakupy, zapłaci rachunki? Za dużo spraw mamy, żeby te jedyne 2 godziny drzemki wykorzystać na spanie. Chociaż warto czasami rzucić do wszystko w cholerę i faktycznie położyć się obok dziecka i iść spać. Bo prędzej czy później nasz organizm sam się o odpoczynek upomni i „odwdzięczy” – spadkiem odporności i infekcjami, bólami głowy, histerią i ciągłymi konfliktami z całym światem.