Pamiętacie to słynne powiedzenie: „Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z kolegą, kolację oddaj wrogowi”? Już nieaktualne. Wszystko się zmienia. Szczególnie w medycynie. To co było zalecane jeszcze kilkanaście lat temu, dzisiaj okazuje się być niezdrowe, a to co zakazane zostaje wpisane do stosowania. Wszystko oczywiście dla zdrowia. Kilka miesięcy temu została stworzona zupełnie nowa piramida zdrowego odżywiania. U jej podstaw znalazły się warzywa oraz aktywność fizyczna. Tak, aktywność fizyczna. Okazało się, że czasem jej wpływ na zdrowie jest dużo większy niż niewielkie zmiany w odżywianiu.
Ale do rzeczy. Nasz przewód pokarmowy w obecnej formie powstawał na drodze ewolucji przez tysiąclecia. Dwieście, osiemdziesiąt, czterdzieści tysięcy lat temu zmieniała się jego zawartość w zależności od tego, co było „w zasięgu ręki”, albo „ szybkich nóg” człowieka. Około czternaście tysięcy lat temu człowiek nauczył się hodować zwierzęta i nasze menu zostało wzbogacone o część mięsną.
Generalnie jednak podstawą pożywienia i uformowania się optymalnego składu mikroflory jelitowej były, są i będą WARZYWA. W większości surowe i świeże, bo takie zawierają najwięcej witamin. Ponieważ warzywa rosną okresowo, to i od wieków, każdego roku, przychodziła pora, kiedy trzeba było na nie poczekać. Stąd dobroczynny okres, kiedy niejako przymusowo wykorzystano ten fakt do postów religijnych, a potem radosnego święta wiosny, kiedy budziło się nowe życie. Obecne, najnowsze badania naukowe pokazują, że dobrze dla naszego zdrowia działa przegłodzenie się, a już na pewno czasowa rezygnacja z pustych kalorii, choćby były przyjemne.
Inną sprawą jest – śniadanie, najadanie się od razu jak tylko otworzymy oczy. Wstajemy i idziemy do lodówki. Sezam się otwiera, a tam „zdrowy nabiał” ( tłuszcze zwierzęce z cukrem), wędlinki, parówki bez zawartości mięsa, a za to bogate w wodę, sól „drogową”, czy chemiczne polepszacze wszystkiego, żeby chociaż wizualnie i smakowo przypomnieć mózgowi, do czego się przyzwyczaił. No właśnie, a przyzwyczajenie to jest karą dla naszego zdrowia okrutną. Pomijam przy okazji haniebny fakt rozpoczynania dnia od sztucznej kawy rozpuszczalnej. Ta „robi dobrze” tylko na chwilę, bo i na chwilę poprawia nasze samopoczucie, a w jelitach dalej nie pojawiło się nic cennego i koło się zamyka. Kręci przez wiele lat… Czasem tylko wzdęcia brzucha, wzrost wagi, czy zaparcia dają znać, że coś robimy źle.
A jak wyglądała sprawa naszego przewodu pokarmowego, który powstawał przez tysiące lat? A no tak, że człowiek przez tysiąclecia musiał najpierw sobie czegoś do jedzenia poszukać, przejść się po puszczy, ruszyć w dżunglę, wyjść na step, nad rzekę, znaleźć i upolować. Najprościej i najszybciej radził sobie z głodem penetrując ziemię i zjadał to, co w niej rosło, bo nie uciekało i było łatwo dostępne. Zbieranie żywności na zapas i tak nie miało sensu, bo się i tak szybko psuło…
Dlatego znowu sięgnięto do źródeł i zaczęły pojawiać się publikacje, że z tym śniadaniem i najadaniem się na cały dzień zwyczajnie nie jest zdrowe. Rozpoczynanie dnia od obfitego, szczególnie w węglowodany, cukry proste i złożone śniadania, jest nie lada wysiłkiem dla organizmu i pracy jego układu pokarmowego. Biorąc pod uwagę fakt, że prawie 75% tego co kupimy w markecie zawiera cukier w różnej postaci, naprawdę trzeba się nieźle pilnować, aby go unikać. Nie twierdzę, że mamy nie jeść śniadań (choć mam własne obserwacje, że wcale na tym źle się nie wychodzi), więc jeśli już nie potrafimy wyjść z domu bez niego, to pamiętajmy, że powinno być przede wszystkim – lekkie i oparte na warzywach. Chyba, że ktoś pracuje fizycznie, to na pewno od razu spali te węglowodany. Rzeczywiście przez ostatnie wieki 90% ludności pracowała fizycznie i zastrzyk kalorycznego śniadania był bardzo pomocny.
Siadając więc po przebudzeniu do śniadania może warto zastanowić się, co wrzucamy do żołądka, bo ma to ogromny wpływ na nasze samopoczucie w ciągu dnia, na nasze zdrowie na przestrzeni tygodni, miesięcy i lat…
Mam kolegę, diabetologa. Zajmuje się leczeniem zaburzeń związanych z cukrzycą. Trudno mi zrozumieć dlaczego jego śniadanie jest kilka razy większe od mojego pomimo, że chciałby „stracić brzuch”. Ćwiczy, biega. Niestety najadając się od samego rana „na zapas”( bo tak jest zdrowo/ bo tak ktoś wymyślił/bo taki nawyk), siada do samochodu i cały dzień spędza za biurkiem. Nie ma siły, żeby spalił zapasy ze śniadania, brzuch nie korzysta z rezerw, więc nie chudnie.
Nasze jelita też czasem potrzebują odpoczynku i regeneracji. Konsekwentne poszczenie w przeszłości dobrze im robiło. W badaniach osób z całego świata, które przeżyły ponad sto lat okazało się, że byli to ludzie ciężko pracujący na świeżym powietrzu. Jedli proste produkty, nieprzetworzone z daleka od spożywczych marketów. Sam znam osoby, które powróciły do kraju, wywiezione w dzieciństwie do Kazachstanu, gdzie cierpiały głód przez wiele tygodni. Najnowsze badania pokazują, że w takich sytuacjach zachodzą zmiany w telomerach DNA i spowalnia proces starzenia. W każdym razie nadmiar cukrów prostych nie tylko przyspiesza starzenie, ale zwiększa ryzyko chorób układu krążenia i nowotworów. Dzisiaj dostęp do pożywienia z nadmiarem cukru i chemii jest przez cały rok, cały dzień. Sami sobie nieświadomie tworzymy od dzieciństwa złe nawyki, bez refleksji jaki to może mieć wpływ na nasze zdrowie. Zalecenia medyczne się zmieniają i może się okazać, że za jakiś czas znowu będą inne. Pamiętać należy, że nasza biologia i fizjologia nie zmieniała się tak szybko jak środowisko w jakim obecnie żyjemy. Nasz przewód pokarmowy myśli, że jest początek kolejnego tysiąclecia…
Co więc polecam by gładko wejść w tryb pracy żołądka? Może to być sałatka ziemniaczana lub warzywna, z białym mięsem, fasolą, pestkami dyni, słonecznika. Idealna zawsze będzie do tego herbata z czystka, morwy, zielona, czy z hibiskusa. Ważne, aby przynajmniej przez trzy tygodnie przynajmniej spróbować nie jeść pieczywa, nabiału i produktów zawierających cukier.
Do dziś wspominam uczucie, kiedy w przerwie pracy w okresie żniw przy zbieraniu snopków z dziadkiem, siadaliśmy na trawie. Jedliśmy wtedy to, co babcia przed chwilą przyniosła z ogrodu. Rytm posiłków wyznaczała nam właśnie praca. Nikogo nie trzeba było namawiać do jedzenia. Dzisiaj nie każdy może sobie pozwolić na taki „luksus”, ale nasz przewód pokarmowy o tym nie wie. Może więc zamiast trzymać się sztywnych zasad, powinniśmy posłuchać naszego organizmu rezygnując z „wrzucania na ruszt” czegokolwiek, żeby chociaż od czasu do czasu jelita myślały, że znowu są w rajskim ogrodzie…
Tadeusz Oleszczuk, doktor nauk medycznych, specjalista ginekolog- położnik
www.tadeuszoleszczuk.pl
Ponad 28 lat pracy na kolejnych etapach zawodowych ścieżek utwierdziła doktora w przekonaniu jak ważna jest edukacja w zrozumieniu mechanizmów odpowiedzialnych za zdrowie. Obserwując mechanizmy działające na zdrowie podczas pracy na oddziale ginekologicznym, czy położniczym starał się przekazywać doświadczenie studentom instytutu medycznego. Połączenie wieloletnich obserwacji i doświadczeń zawodowych z najnowszymi wynikami badań naukowych pozwala spojrzeć całościowo na zdrowie. Dociekanie przyczyn dolegliwości, a nie leczenie objawów jest największym wyzwaniem w pracy z pacjentami. Uważa, że rola mikroflory jelitowej i jej wpływ na zdrowie jest największa. Pracuje nad ostatecznym kształtem zebrania tej wiedzy i doświadczeń w książkę poświęconej na temu tematowi. To powracające, zadowolone z efektów pacjentki stanowią mechanizm napędowy przekazywania tej wiedzy dalej.