Zdecydowanie tak. Choć wygodne i poręczne, są po prostu niebezpieczne… Bawełniane patyczki do uszu, które wydają nam się najprostszym rozwiązaniem jeśli chodzi o higienę małżowiny usznej, mogą spowodować poważne uszkodzenia, od przebitej błony bębenkowej po całkowite zapchanie kanalików zbitą woskowiną.
Kanał uszny ma wyspecjalizowane komórki wytwarzające woskowinę, powszechnie zwaną woskiem. Wosk w uchu gromadzi się znacznie szybciej u niektórych osób niż innych. Może to negatywnie wpłynąć na naszą zdolność słyszenia, a nawet powodować silny ból. Dlatego staramy się usuwać woskowinę.
Ludzka inwencja nie zna jednak granic. Najczęstsze przedmioty, których używamy do czyszczenia uszu zdaniem laryngologów i lekarzy pracujących w szpitalnej izbie przyjęć to:
- szpilki do włosów
- pinceta
- długopisy i ołówki
- słomki
- spinacze
- zabawki
- patyczki do uszu
Brzmi zabawnie, ale powinniśmy wszyscy wiedzieć, że w uchu po prostu nie można nic umieszczać. Jest to niebezpieczne i może spowodować utratę słuchu lub uszkodzenie kanału słuchowego czy błony bębenkowej (patyczek może ją łatwo przebić, a to bardzo bolesne i nieprzyjemne doświadczenie, które może skutkować nawet częściową utratą słuchu).
Czy naprawdę musimy oczyścić uszy?
Odpowiedź brzmi: tak i nie. Ucho zewnętrzne umyć jest łatwo za pomocą niewielkiej ilości mydła, wody i myjki ,podczas kąpieli. Przewód słuchowy (część wewnętrzna) w większości przypadków nie wymaga czyszczenia. Podczas mycia włosów lub pod prysznicem dostaje się do niego wystarczająca ilość wody, potrzebna żeby rozcieńczyć wosk, który się tam nagromadził. Po za tym wosk wypada samoistnie, podczas snu. Jeśli jednak czujesz się niekomfortowo, skorzystaj ze specjalnego preparatu w sprayu, który łagodnie rozpuści woskowinę i pozwoli jej wypłynąć z ucha. A patyczków używaj jedynie do czyszczenia jego zewnętrznej części lub do poprawiania makijażu.
Na podstawie: healthyhearing.com