Październik to dla mnie wyjątkowy miesiąc bo choć staram się żyć tu i teraz to jednak myśli co rusz wracają do październikowych dni sprzed dwóch lat… Wtedy nie było czasu ani na refleksje ani tym bardziej na ich opisywanie. Emocje, jakich doświadczaliśmy, huśtawka uczuć (od wielkiej radości z powodu każdego samodzielnego oddechu, każdego grama przybranego na wadze, każdej zwiększonej dawki pokarmu po ogromny stres i strach, że pojawi się infekcja, że niedojrzałe płuca się zmęczą i trzeba będzie sztucznie wspomagać staśkowy oddech, że przewód tętniczy Botalla się nie zamknie po farmakoterapii i trzeba będzie operować, że telefon ze szpitala zadzwoni w nocy…) były tak intensywne, że na nic innego nie mieliśmy już ani siły, ani czasu, ani chęci. Rytm dobowy wyznaczało odciąganie pokarmu co trzy godziny i oczywiście jeżdżenie do szpitala, do Stasia.
Przez pierwsze dni przebywanie na oddziale intensywnej terapii neonatologicznej było bardzo trudne i stresujące – ilość sprzętu, która otaczała Stasia (inkubator, nCPAP, kardiomonitor, zestaw pomp infuzyjnych, pulsoksymetr, sonda żołądkowa) budziła lęk i potęgowała odczucie Jego kruchości. Z czasem oswoiliśmy otoczenie, może nawet polubiliśmy aparaturę, która ratowała życie Stasia – nauczyliśmy się jej dźwięków, a przede wszystkim poczuliśmy, że jesteśmy rodzicami. Było to możliwe dzięki temu, że zaczęliśmy czynnie uczestniczyć w pielęgnacji Stasia; zmienianie pieluchy, zmienianie ubranek (wszystkie były za duże!), karmiemie (czyli przez pierwsze tygodnie trzymanie strzykawki, z której do sondy spływało mleczko) to dla rodziców Wcześniaków prawdziwe wyzwania, ale jednocześnie to zadania niezwyczajne, na które się czeka. Najbardziej czeka się jednak na KANGUROWANIE!!! Dla osób, które nigdy nie zetknęły się z dzieckiem przedwcześnie urodzonym słowo KANGUROWANIE brzmi śmiesznie i kojarzy się pewnie jedynie z daleką Australią i jej zwierzęcym symbolem… Dla rodziców Wcześniaka KANGUROWANIE oznacza największą bliskość! Jest spełnieniem pragnienia jakim jest wyjęcie z inkubatora i przytulenie własnego Dziecka!
Według neonatologów kangurowanie jest „dotykiem i bliskością, która leczy”.
„(…) Kangurowanie ma wynagrodzić i zrekompensować wcześniakowi trudne początki. Bliski kontakt „ciało do ciała, skóra do skóry” daje wcześniakowi poczucie bliskości i bezpieczeństwa, którego w tej chwili bardzo potrzebuje. Śmiało można stwierdzić, że kontakt ten ma takie samo znaczenie, jak wysokiej klasy sprzęt medyczny.
Kojące bicie serca, znajomy głos i zapach, ciepło i miłość, a do tego izolowanie przed nadmiarem bodźców sprzyja szybszemu rozwojowi maluszka i pozwala na nawiązanie pozytywnego kontaktu między rodzicami a dzieckiem(…)” /za: mojniemowlak.pl/
„(…)Kangurowanie polega na kontakcie „skóra do skóry” rodzica i dziecka. Noworodek w samej pieluszce jest układany w pozycji pionowej na nagiej klatce piersiowej rodzica. Główka dziecka jest na takiej wysokości, aby ucho dziecka znalazło się nad sercem rodzica.
Korzyści wynikające z kangurowania:
– bliski kontakt z rodzicem, który zaspokaja emocjonalne potrzeby dziecka;
– zmniejszenie ryzyka wystąpienia problemów ze strony układu oddechowego noworodka;
– szybszy przyrost masy ciała, czego bezpośrednią konsekwencją jest krótsza hospitalizacja wcześniaka;
– łatwiejszy dostęp do karmienia naturalnego, co ma bezpośredni wpływ na utrzymanie i prawidłowy rozwój laktacji;
– synchronizacja cieplna matki i dziecka: gdy temperatura dziecka spada, temperatura matki rośnie, aby stymulować właściwą temperaturę noworodka i odwrotnie – gdy temperatura dziecka rośnie, temperatura matki maleje aby ochładzać ciało niemowlęcia;
– korzystny wpływ na rozwój psychosomatyczny dziecka;
– wsparcie w zasypianiu: kangurowanie pozwala dziecku łatwiej zapaść w głęboki sen, uspokaja je i zdecydowanie zmniejsza częstotliwość i długość płaczu;
– kangurowanie pomaga pokonać stres związany z przedwczesnym porodem”
/za; dziecisawazne.pl/
Z własnego doświadczenia możemy dodać, że kangurowanie przynosi wiele dobrego także rodzicom dzieci przedwcześnie narodzonych. Dzięki kangurowaniu rodzice mogą poczuć, że naprawdę zostali rodzicami, mogą zacząć budować więź ze swoim dzieckiem. Gdy po raz,pierwszy dostaje się „na klatę” swoje dziecko, gdy pierwszy raz się je dotyka i przytula to czuje się Jego kruchość i delikatność. Na początku towarzyszy temu lęk i masa pytań o to, czy wyjęcie Wcześniaka z inkubatora na pewno nie jest dla Niego niebezpieczne, czy Mały Człowiek się nie przeziębi, czy nasze ręce i nasza skóra są dostatecznie ciepłe i czyste. Później przychodzi uspokojenie i absolutna radość z tej wyjątkowej bliskości. Dzieje się tak dlatego, że „(…)zapach niemowlęcia pobudza wydzielanie się endorfin (…) Poza tym bliskość maleństwa w pierwszych tygodniach po porodzie wpływa na wyzwalanie w organizmie oksytocyny: hormonu, który działa uspokajająco, podnosi nastrój, obniża poziom lęku (…) Ten sam mechanizm obserwuje się u ojców pomagających mamom w opiece nad noworodkami(…)” /za:babyonline.pl/
Na wielu oddziałach neonatologicznych lekarze i położne zachęcają rodziców Wcześniaków do kangurowania, a żeby te chwile ułatwiać i uprzyjemniać na wyposażeniu jednostek znajdują się wygodne fotele do kangurowania. W CZMP niestety taki fotel był tylko jeden i nigdy na niego nie trafiliśmy. My kangurowaliśmy siedząc na plastikowych, ogrodowych krzesełkach – czasem było niewygodnie, ale tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia… Nasza przygoda z kangurowaniem rozpoczęła się w siódmej dobie życia Stasia…i trwa do dziś 😉 Do chwili obecnej nasz Synek lubi na nas zasypiać. Ciężkie noce – ząbkowanie, złe sny udaje się przetrwać tylko dlatego, że Staś uspokaja się gdy bierzemy Go na siebie, gdy słyszy bicie serca Mamy lub Taty.
Nasze kangurowanie:
Kangurowanie i karmienie: