To może być o jedno słowo za dużo w twojej rozmowie z partnerem. Albo o jedną zdradę za daleko w waszej relacji. To może być moment, w którym rozumiesz nagle, być może pierwszy raz w życiu, że nie jesteś sobą, że nie jesteś z tym, z kim powinnaś być, że coś cię ogranicza, że jesteś nieszczęśliwa. Potrzeba zmiany i jednoczesny lęk przed tym, co nowe, paraliżuje cię i sprawia, że odczuwasz ogromny niepokój. Ale również, jakiś przebłysk radości. Wyzwolenie jest blisko. Teraz wszystko już będzie inaczej i nie uciekniesz przed tym. Nie znajdziesz też kolejnej wymówki. Nic tego nie zatrzyma. Dogoniła cię prawda.
Prawda boli, ale i zmienia na lepsze. Jaka jest twoja prawda? Dochodzi do ciebie z całą mocą, że żyłaś iluzją, że oszukiwałaś siebie i innych? Ale to nie o tych innych przecież teraz chodzi. To ty nie byłaś szczęśliwa, to ciebie bolało. I przyszedł moment, w którym nagle wiesz – cokolwiek się stanie, za nic w świecie nie chcesz tkwić dłużej w tym martwym punkcie. Prędzej oszalejesz. Dość tego. Odchodzisz, zostawiasz to za sobą, nigdy tu już nie wrócisz.
Nie, to nie jest łatwe – stanąć ze sobą twarzą w twarz i powiedzieć sobie „żyłam w kłamstwie”, popełniłam masę błędów. Teraz żałuję, to się nie powinno wydarzyć. Naprawię to. Wydostanę się z tej emocjonalnej pułapki. Zacznę żyć tak, jak chcę, jak potrzebuję.
Przed samą sobą jest ci trudno nawet nazwać po imieniu te wszystkie rzeczy, które „uwierają”, te relacje, które sprawiają, że jesteś bardzo niepewna siebie, nieświadoma swoich pragnień, że kręcisz się w kółko, wciąż powtarzając te same, szkodliwe mechanizmy. Że otaczasz się tymi samymi, toksycznymi ludźmi.
Co poszło nie tak, że potrzebujesz aż tak ogromnego wstrząsu, by wreszcie zająć się swoim życiem, pokonać lęk? Wykorzystano cię, kolejny raz? Przyjaciółka, dobra znajoma, ktoś komu bezgranicznie ufałaś – zawiódł? Cios przyszedł z niespodziewanej strony. Ale w tym jednym momencie pojmujesz – powinnaś była być ostrożniejsza, lepiej pilnować swoich spraw, nie lekceważyć niepokojących sygnałów. Były przesłanki, zlekceważyłaś je. Możesz mieć pretensję tylko do siebie.
A może znów odmówiono ci prawa do realizowania marzeń? Znów podcięto skrzydła, przekreślono wszystkie plany jednym zdaniem, kilkoma słowami? Usłyszałaś od bliskiej osoby – może partnera, może rodziców – że i tak sobie nie poradzisz, bo jesteś do niczego? I dochodzi do ciebie, że już dawno powinnaś tupnąć nogą, powiedzieć coś „mocniej”, grzecznie, ale stanowczo zaznaczyć, że to życie należy do ciebie i cokolwiek zdecydujesz, nikomu nic do tego.