Cześć Tato.
Dziwnie pisać to słowo TATO. Trochę tak, jak wołać kogoś pierwszy raz jego imieniem i mieć wrażenie, że do tej osoby kompletnie to imię nie pasuje. Nadszedł moment, żeby zebrać się na odwagę i wyrzucić z siebie to, co od tylu lat niszczy mnie od środka. Kilka banalnych pytań, które zadawałam sobie przez cały ten czas. Powiedz, tato, czy nie byłam wystarczająco dobra? Niewystarczająco ładna? Niewystarczająco inteligentna, by być twoją córką? Czy to dlatego, że jestem dziewczyną i nie mogłabym przekazać twojego nazwiska dalej, tak jak zrobi to twój syn? A może dlatego, że widziałeś we mnie tak wiele cech mojej matki, że zdecydowałeś się ukarać również i mnie?
Wiesz, na twoim pogrzebie ludzie mówili o tobie jako o jakimś bohaterze, prawie bogu. Młodzi chłopcy z Twojej okolicy powiedzieli, że założyłeś klub piłkarski, aby dać im szansę na życie inne, niż oferowała im ulica. I że ich wspierałeś, dawałeś im miłość i rady, jak ojciec. Poczułam w tym momencie, że ja (twoje prawdziwe dziecko) nie byłam warta takiego traktowania, takiej uwagi. Wisienką na torcie po twojej śmierci było odkrycie, że ponownie się ożeniłeś. Wiem, że nie potrzebowałeś na to niczyjej zgody, ale czy nie mógłbyś przynajmniej poinformować mnie, jako swoją rodzinę?
Naprawdę chciałabym móc powiedzieć, że twoja śmierć w ogóle na mnie nie wpłynęła, ale to nie byłaby prawda. To wydarzenie rozerwało mnie emocjonalnie. Tak bardzo chciałam płakać, że ciężko mi było nawet oddychać. Ale nie płakałam. Coś w środku kazało mi być silną i nie dawać ludziom satysfakcji. Część mnie jednak nie płakała z innego powodu. Po prostu czułam, że nie zasługujesz na ani jedną moją łzę. mnie. Nie jestem dumna z tego, że podtrzymuję, podgrzewam tę nienawiść, którą do ciebie czuję. Łzy twojego syna na twoim pogrzebie przypominały mi o tym wszystkim, czego nigdy nie doświadczyłam w dzieciństwie tylko dlatego, że byłeś zbyt samolubny, by dać mi miłość i uwagę, na którą zasługiwałam.
Czy to egoistyczne z mojej strony, gdy żałuję, że nie zostałeś ze mną i z mamą choć trochę dłużej? Nie mógłbyś przynajmniej poczekać do końca 2008 roku, żebyś mógł zobaczyć, jak zajęłam pierwsze miejsce w nauce w całej szkole? Albo do 2010 roku, kiedy zajęłam drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie kuratoryjnym z matematyki? Albo do 2012 roku, kiedy mój licealny projekt zdobył główną nagrodę na konkursie młodych talentów? Dlaczego nie zaczekałeś, aż przynajmniej dorosnę? Nie byłeś przy mnie, kiedy przekonana, że nie jestem nic warta
Kiedy ciężko zachorowałam, tuż przed maturą, potrzebowałam ciebie, potrzebowałem, żebyś powiedział mi, że wszystko jest w porządku i że dam radę zdać ten egzamin w przyszłym roku, że najważniejsze jest moje zdrowie, szczęście, spokój. Że jestem mądra, zdolna, że sobie poradzę. Ale znowu zawiodłeś mnie jako ojciec.
Pragnęłam w swoim życiu ojca, który by mnie kochał, dbał o mnie, chronił. Ojca, który byłby w moim życiu obecny. Okazało się, że to dla ciebie zbyt wiele. Mam nadzieję, że jesteś spokojny, gdziekolwiek jesteś.
Twoja córka