Go to content

Terapia – najlepsza droga do siebie i szczęśliwego życia

Fot. iStock / KatarzynaBialasiewicz

Nasz cykl „Zapiski z terapii” wielu osobom bardzo się podoba. Anna napisała do nas: „Ale jak mam wybrać terapeutę? Jak się zabrać za  szukanie pomocy. Napiszcie o tym”.

To dla niej i innych kobiet szukających pomocy jest ten przewodnik.

Bohaterkę nazwijmy Anna. Ale imię jest umowne, może być nią każda z nas.  Kobieta, która pod wpływem różnych życiowych zdarzeń zdecydowała, że chce iść na psychoterapię. Jak Anna ma znaleźć dobrego terapeutę, na co się przygotować? I czy naprawdę może być pewna, że psychoterapia jej pomoże?

Na początku Anna prosi o pomoc przyjaciół, którzy mają doświadczenie w chodzeniu na psychoterapię. Zbiera nazwiska terapeutów, porównuje swoje problemy z problemami koleżanek i  dochodzi do pierwszego wniosku: „Skoro terapeutka Ewy pomogła jej poradzić sobie z napadami lęku, to mi na pewno też pomoże”.  Czasem zaczyna testować osoby, do których dostała kontakt, umawia się do kilku psychologów, bo chce sprawdzić, który najbardziej jej pasuje. W efekcie ma mętlik w głowie.

Bywa, że wybiera inną drogę – informacji szuka w internecie, czyta teksty, publikacje, poznaje różne nurty psychoterapii. Wybiera terapię małżeńską albo systemową, gdy nie radzi sobie w związku. Dzwoni do psychoterapeuty pracującego w nurcie psychodynamicznym albo psychoanalitycznym, bo uważa, że jej problemy biorą się z dzieciństwa. Albo próbuje dowiedzieć się, który rodzaj psychoterapii jest uznawany za najbardziej skuteczny.

Co na ten temat powiedziałby jej specjalista? – Wszystkie porady w stylu: „Ta terapia jest najlepsza dla osób z takim zaburzeniem”, to duże uproszczenie. Oczywiście, można powiedzieć, że w zaburzeniach lękowych metody pracy w nurcie poznawczo-behawioralnym są bardziej efektywne, ale nie znaczy, że inne nie są. Nie można też stwierdzić, że na problemy małżeńskie najlepsze są terapie małżeńskie czy systemowe, bo wiele zależy od tego na jakim podłożu są konflikty w związku, jakie są okoliczności życia pary, ich stan zdrowia, co się w ogóle dzieje w ich życiu poza relacją.  Nie można też określić,  który rodzaj terapii jest bardziej skuteczny. Z badań wynika, że psychoterapia pomaga (prowadzi do pożądanych zmian) w 80 proc. przypadków. I że  możemy ograniczać ryzyko braku poprawy dopasowując interwencję do osoby.

Co z szukaniem terapeuty przez znajomych?  Z jednej strony, owszem, obdarzenie terapeuty zaufaniem (bo wiemy, że pomogła komuś, kogo znamy) może być pomocne. Lepiej pracuje się nam z osobą, której ufamy, ale to nie gwarantuje sukcesu. Terapeuta znajomej mógł pomóc jej, nam niekoniecznie, nawet jeśli problem jest pozornie podobny. Bo być może nam potrzebny jest inny system pracy. Jest naprawdę wiele zmiennych, które decydują o tym czy terapia jest skuteczna.

Co robić? Ratunku?

Zanim zaczniemy sami tropić najlepszego terapeutę, warto dowiedzieć jaka i jak prowadzona terapia będzie dla nas najlepsza. Ale nie czytając o nich w internecie, tylko umawiając się ze specjalistą. Tego typu usługa nazywa się diagnoza wstępną.  Przeprowadza ją psycholog, niekoniecznie psychoterapeuta, choć może, jeśli z wykształcenia jest psychologiem. Ważne, żeby to była osoba, która dysponuje współczesnym warsztatem diagnosty ponieważ w ciągu ostatnich 10 lat nastąpił ogromny postęp w dziedzinie diagnozy psychologicznej. Współczesna diagnoza nie polega na tym, że psychoterapeuta, do którego idziemy, rozmawia z nami przez spotkanie, dwa, a potem mówi nam, że jeśli takie spotkanie jest dla nas pomocne, to może zaproponować kolejne. On przy pomocy współczesnych narzędzi psychologicznych określa nie tylko rodzaj problemu, ale jaki typ psychoterapii, jak długo trwający będzie najlepszy dla tej konkretnej osoby. Bierze pod uwagę nie tylko rodzaj zaburzenia, ale też jej charakter, styl życia, emocjonalność. I tak załóżmy, że jeśli Anna ma problemy w małżeństwie, ale ich przyczyną są problemy lękowe, to nie kieruje jej na krótkoterminową indywidualną terapię poznawczo-behawioralną dedykowaną pracy nad danym zaburzeniem, ale na długoterminową psychoterapię u terapeuty, który specjalizuje się w pomaganiu osobom z zaburzeniami osobowości.

Diagnosta nie decyduje o tym jednak podczas pierwszego spotkania. Potrzebne są co najmniej dwa albo trzy. Sam wywiad nie wystarczy. Anna wypełnia kwestionariusze, które mierzą m.in poziom różnych dolegliwości towarzyszących problemowi. Zaburzenia snu, jedzenia, trudności w pracy. Im więcej danych ma diagnosta – tym mniejsze ryzyko błędu.

Niestety, profesjonalna diagnoza jest jeszcze w Polsce usługą stosunkową małą dostępną. Warto jednak pytać o nią w dużych ośrodkach terapeutycznych.

Co jeśli w mieście, w którym mieszkamy nie ma diagnostów?

Czasem wystarczy, że Anna spyta jak wygląda proces przyjmowania na terapię. Czy jeśli się zapisuje do pani A. to tam zostaje?

Mało się o tym mówi, ale duże znaczenie ma też stosunek psychoterapeuty do klienta. On też powinien odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czy ta osoba budzi we mnie sympatię, dobrze sobie radzę w danym problemie, z którym do mnie przyszła? Jestem skuteczny?”. Warto pamiętać również, że większość terapeutów ma swoje preferencje, jeśli chodzi o rodzaj pracy. Nie każdy jest w stanie spełnić nasze oczekiwania. Z tego względu też warto szukać ośrodków, gdzie pracuje cały zespół psychologów – konsultują ze sobą każdy przypadek, analizują, weryfikują. Jeśli ktoś ma prywatny gabinet, jednoosobową działalność gospodarczą, czy pracuje z grupą terapeutów, ale wspólnota polega tylko na wynajmowaniu mieszkania, to bardzo często następuje konflikt interesu. Bo przecież, jeśli wypuszczę klienta to wpłynie to na moje zarobki. Trudniej wtedy o obiektywizm.

Jeśli wybieramy psychologa działającego samotnie, koniecznie trzeba spytać, czy należy do jakiegoś stowarzyszenia, podlega superwizji. Jednym słowem czy działa w ramach jakiś struktur, które sprawują nad nim kontrolę.

Anna podczas pierwszych spotkań powinna odpowiedzieć sobie na pytanie: co chce uzyskać dzięki psychoterapii. Jaki jest jej cel. Naprawić swoje relacje z mężem? Stać się pewniejsza w decyzjach? Chce nie odczuwać tak często lęku? Psycholog z kolei powinien powiedzieć jej, jak to wygląda z punktu widzenia wiedzy. W jakim czasie zmiany, o których rozmawiają wydają się realistyczne, czy to kwestia kilkunastu czy kilkudziesięciu spotkań, interwencji łączonej z lekami czy niekoniecznie.

Kryzys i chęć ucieczki są naturalne

Anna trafia w końcu do właściwiej psychoterapeutki. Po pierwszym spotkaniu zwykle czuje się fantastycznie. Niewiele ma to jednak wspólnego z rzeczywistą pomocą. Czuje się lepiej, bo ktoś jej wysłuchał, poza tym nastąpiło zjawisko które można by nazwać „efektem nadziei”. Wchodzimy na terapię traktując terapeutę, jak ratownika. Wydaje nam się, że oto spotkałyśmy człowieka, który przeprowadzi nas na lepszą stronę życia. To jest jeszcze moment, kiedy nie wiesz, ile to wszystko będzie wymagało od ciebie pracy”. Takie uniesienie, lepsze samopoczucie może trwać – jeśli to terapia długoterminowa – przez około siedem spotkań. Tyle mniej więcej statystycznie potrzeba czasu, żeby Anna zrozumiała, że terapia nie zadziała na nią, jak magiczna tabletka. Co więcej zaczyna się praca, która – zdarza się, że pogarsza samopoczucie.

Kiedy pracujemy nad doświadczeniami trudnymi, traumatycznymi, skupiamy na nich uwagę. Efektem tego jest większa dostępność do doznań, które się z tym doświadczeniem wiążą, co może być dla nas dyskomfortowe. Pomóc nam może świadomość, że ten stan jest przejściowy, a skupianie się na przeszłości nie jest zabiegiem samym w sobie, tylko służy zrozumieniu, jakie mechanizmy nami kierują, z czego wynikają i „przepracowanie” tego. Dlatego ważne jest, żeby terapeuta przygotował nas na to, co się może z nami dziać. Mamy wtedy większe poczucie kontroli. Możemy też podjąć decyzję, czy chcemy nad czymś pracować, czy nie.

Jedna z terapeutek powiedziała mi kiedyś: „Procesy, jakie zachodzą w psychoterapii, moim zdaniem najlepiej tłumaczy psychoanaliza. Część z tych procesów jest po stronie klienta, część po stronie terapeuty, część wynika z samej relacji. Jednym z nich jest tzw. przeniesienie”.  W skrócie to są uczucia, które Anna przenosi na terapeutę, a tak naprawdę odczuwa ich wobec matki lub ojca. Przeniesienie może być pozytywne lub negatywne. Załóżmy, że Anna miała dobre relacje z matką, a bardzo złe z ojcem – z tego względu łatwiej będzie jej pracować z kobietą, bo już na samym początku obdarzy ją zaufaniem. Mniejsze jest też ryzyko, że porzuci terapię już na samym początku. Gdyby pracowała z mężczyzną – szybko uruchomiłoby się negatywne przeniesienie, czyli na przykład złość na ojca. Ponieważ w procesie terapeutycznym i tak dochodzi do przeniesienia emocji i wobec ojca i matki. Anna  i tak poczuje złość do terapeutki, jednak jest nadzieja, że stanie się to na tyle późno, że między nią i terapeutką nawiąże się już relacja, która pomoże poradzić sobie z kryzysem.

Kolejną sprawą jest tzw. opór. Przychodzimy na terapię, kiedy cierpimy, chcemy coś w swoim życiu zmienić. To jest nasza motywacja. Byłoby cudownie, gdyby człowiek był spójny w swoich dążeniach. Ale zwykle – szczególnie na początku – nie jest.  Bardzo silną emocją jest też lęk przed zmianą. Kiedy to on zaczyna wygrywać– znajdujemy tysiące wymówek, żeby porzucić pracę nad sobą.

Załóżmy, że Anna po kilkunastu spotkaniach zaczyna szukać wymówek, żeby odmówić terapię. Co powinna zrobić?

Porozmawiać z terapeutką o kryzysie. Ważne też, jak ona się zachowa, czy pomoże nam zrozumieć, co się dzieje.

Kolejną ważną rzeczą są tzw. procesy przeciwprzeniesiowe, czyli to, co się dzieje z terapeutą podczas spotkań z pacjentem. To wciąż temat tabu, bo według obiegowej opinii psycholog jest przezroczysty. Pacjent nie budzi w nim emocji, nie uruchamia żadnych jego mechanizmów. To mit. Idealnie pokazał to serial „Bez tajemnic”. Terapeuta nie jest naszym lustrem, nawet jeśli pracuje w nurcie psychoanalitycznym i właściwie niewiele mówi. Energia i tak płynie. Co terapeuta może czuć? Pociąg fizyczny do pacjenta, zazdrość wobec młodszej, ładniejszej kobiety. Zazdrość o jej powodzenie, ambicję. Cokolwiek. Problem nie w tym, czy dane emocje i odczucia się pojawiają, ale na ile specjalista sobie z nimi radzi. Czy umie je syntetyzować, analizować i opanować.

Ważne jest też to, co pojawia się w relacji, a ma duży wpływ na przebieg terapii. Czy terapeutą jest mężczyzną, kobietą, osobą starsza czy młodszą, dyrektywną czy nie dyrektywną– i jakie emocje to w nas budzi. Jeśli na przykład Anna miała dyrektywnego ojca i dyrektywna jest jej terapeutka – z dużym prawdopodobieństwem Anna wejdzie w rolę dziecka, która boi się zdenerwować terapeutkę. To też będzie miało wartość terapeutyczną– pod warunkiem, że będą o tych mechanizmach szczerze rozmawiały.

Ważne pytania: czy działa? Kiedy powinniśmy ją skończyć

Z ogólnych badań wynika, że terapia działa w 80 proc przypadków. Psycholodzy wciąż sprawdzają, co można zrobić, żeby podwyższyć jej efektywność. I wychodzi wyraźnie, że m.in dopasowanie interwencji do osoby, monitorowanie stanu klienta podczas trwania pracy, sprawdzanie, jak działa psychoterapia.

Czy po czasie, o którym mówił terapeuta naprawdę zauważamy zmiany w naszym zachowaniu, podejmowaniu decyzji, stosunku do samego siebie. Czy cel zostaje osiągnięty, albo czy zbliżamy się do niego. Dlatego tak ważne podczas pierwszych spotkań jest nie tylko ustalenie celu terapii, ale też tzw. narzędzi pomiaru. Czyli w skrócie odpowiedzi na pytanie, skąd będę wiedziała, że psychoterapia mi pomaga? I kolejne pytanie: jak wyczuje moment, że już mi nie jest potrzebna.

Moja koleżanka psycholog powiedziała mi kiedyś: „Jest taki moment, kiedy wydaje ci się, że możesz żyć bez terapii – to zwykle jest czas intensywnej pracy nad sobą. Ale w pewnym momencie to życie staje się ważniejsze niż psychoterapia – to czy masz iść na randkę, wyjechać z mężem, wyjść na spacer z dzieckiem. Kiedy w środku – całą sobą – czujesz, że już nie potrzebujesz terapeuty, bo radzisz sobie z tym, co wcześniej sprawiało ci problem”.


Pisząc ten tekst korzystałam z materiałów przygotowywanych kiedyś dla magazynu Zwierciadło. Tekst konsultowała Joanna Hayder, psycholog i psychoterapeutka oraz Maja Flipiak z Akademickiego Centrum Psychoterapii i Rozwoju.