Wstajesz rano i myślisz: Ile jeszcze jestem w stanie znieść? Jak długo będzie mi jeszcze tak bardzo źle? Jak długo będzie trwała ta czarna seria zdarzeń w moim życiu? Czujesz, że nie jesteś w stanie już wyjść z tej „czarnej dziury”. Zamykasz się w sobie, nakładasz maskę. Uśmiech dla bliskich, rozpacza dla ciebie. Wiesz przecież, że za chwilę nastąpi moment, w który wszystko pęknie. Kryzys. Ale ciągniesz jeszcze chwilę tę farsę, żyjesz iluzją.
W końcu przychodzi chwila, w której myślisz tylko o jednym: uciec, zniknąć. Zostawić tu, gdzie jesteś teraz wszystkie problemy. Zacząć wszystko od początku, gdzie indziej. Schować się przed całym światem. Być dla siebie, nie dla innych. Zapomnieć to, co sprawia ból, co nie wyszło jak trzeba. Zdezerterować z tego nieudanego życia.
Bo przecież tam, gdzie nas nie ma jest lepiej, prawda? Wszędzie, tylko nie tu, jest lepiej. Nowe miasto, nowy kraj, nowe mieszkanie. Zmiana. Czekamy jej z utęsknieniem. Spodziewamy się czarodziejskiej różdżki, która odczaruje nasze życie z całego zła, ze wszystkich nieudanych decyzji, zdarzeń, nieszczęśliwych splotów zdarzeń. Wypatrujemy wszystkiego, co może stać się symbolem – od dziś wszystko będzie inne…
Gdyby to było takie proste. Gdybyśmy nigdy nie zapomnieli o tym, że najtrudniej uciec przed samymi sobą… Że możemy uciec i na koniec świata, zerwać relacje z bliskimi, zapomnieć o przyjaciołach, zmienić adres i numer telefonu, ale jeśli zmiana nie dokona się w nas samych, nigdy nie zaznamy spokoju. To jest jedyna metoda, by naprawdę zacząć wszystko od nowa: zacząć siebie od nowa.
Każda większa zmiana zaczyna się w naszej głowie, w sercu. Jedynie my sami możemy ją zapoczątkować i to nie odrzucając naszą przeszłość i wszystkie złe wydarzenia, złe decyzje, ale akceptując je.
Posłuchaj mnie, nic nie tracisz wybierając tę drogę. Nie marnuj więcej czasu na to bezsensowne miotanie się od miejsca do miejsca, człowieka do człowieka. Zaakceptuj siebie, takim jakim jesteś. Kiedy przestaniesz to wypierać, kiedy staniesz oko w oko ze swoimi słabościami, lękami, złością, zobaczysz, że najlepszy lekiem jest miłość własna. Że nie ma co biec dalej. Że trzeba zacząć nad sobą pracować. Przyznać się do błędów i zachwycić życiem, każdym najdrobniejszym szczegółem. Sroką, zaglądającą z ciekawością przez okno twojej kuchni. Deszczem, który spadł nieoczekiwanie i mógłby być śniegiem, ale tak przecież też jest dobrze. Każdy potrzebuje deszczu. Każdy potrzebuje przebudzenia. Osobistego, ważnego momentu, w którym dociera do nas z całą mocą – jesteśmy ważni, mamy prawo się mylić i mamy prawo próbować, upadać, podnosić się. Być
Możesz uciekać całe życie przed samym sobą i nigdy nie będziesz szczęśliwy. Nigdy nie osiągniesz spokoju, wewnętrznej harmonii. Nie da ci jej nowy dom, nowa praca, nowy partner. Odzyskasz spokój, gdy wprowadzisz zmiany w swojej głowie.
Przytłaczają cię problemy. Może dokonałaś wcześniej bardzo złych wyborów, bo w chwili, gdy je podejmowałaś, nie było innego wyjścia. Zmiana na lepsze nastąpi wtedy, gdy przestaniesz przed tym uciekać, zakłamywać się. Gdy nie będziesz już odrzucał przeszłości, szczególnie tej złej, ale przyjmiesz ją jako część swojej historii. I zrozumiesz, że nadal możesz być piękny. W każdym momencie swojego życia.