Go to content

Nie jesteśmy wybrakowane, jesteśmy wysoko wrażliwe: widzimy i czujemy o wiele więcej

Fot. iStock

Jak mówić #naturalnie o emocjach? Przede wszystkim szczerze i z miłością do samej siebie. Wysoka wrażliwość to uczucie przytłoczenia własnymi emocjami, to zagubienie w tłumie i niezwykła wręcz empatia.  Z Katarzyną Kucewicz, psycholożką i autorką książki „Kobiety, które czują za bardzo”, rozmawiamy o tym, jak radzić sobie z tym niezwykłym darem, jak go zaakceptować i być świadomym, że wysoka wrażliwość bardzo realnie wpływa na nasze związki.

Stereotyp jest taki, że emocje są domeną kobiet. Nie tylko je pokazujemy, ale mówimy o nich dość sporo.

Katarzyna Kucewicz: Emocje nie mają płci. Emocjonalność nie jest domeną kobiet. Ale kobiety mają społecznie większe przyzwolenie na ich okazywanie, dzielenie się nimi, opowiadanie o nich, odczuwanie ich w ogóle. To oznacza, że kiedy kobieta odczuwa silne emocje, nie tłumi ich w sobie tak często jak mężczyźni, którzy od dziecka uczeni są tego, by zakładać maskę pokerzysty i udawać, że uczucia ich nie dotyczą. Oczywiście, dzisiejsi rodzice mają już inne podejście do emocji swoich synów. Ale wciąż wielu młodych mężczyzn żyje w przekonaniu, że emocji pokazywać nie wolno.

Kobiety mają większe przyzwolenie na pokazywanie emocji, przez co może bywa im łatwiej. Jednak kwalifikuje się je często jako osoby nadwrażliwe. Czy to słuszna ocena? Czy okazywanie emocji to słabość?

Nadwrażliwość, niedojrzałość emocjonalna to nadreaktywne reagowanie, na przykład płaczem, gdy nie dzieje się nic obiektywnie trudnego,  To często przypadek bardzo młodych osób, dojrzewających, mających burze hormonalne, ale również osób w bardzo trudnej sytuacji, w kryzysie, które reagują nadreaktywnie bo są w dużym napięciu.

Istnieje jednak jeszcze wysoka wrażliwość, cecha, która sprawia, że dana osoba bardzo intensywnie doświadcza swoich stanów emocjonalnych. Różne sytuacje bardzo głęboko na nią wpływają, wręcz osadzają się w niej. Na przykład, niektóre osoby czytając o maltretowanych zwierzętach lub chorujących dzieciach po prostu wpłacają datek i wracają do swoich obowiązków.

Ale są też tacy, którzy nie są w stanie patrzeć spokojnie na takie informacje, godzinami nie mogą wyjść z roztrzęsienia, są przytłoczone, trudno im to wymazać z głowy, próbują zapomnieć, okiełznać swoje myśli, ale te bodźce zbyt mocno działają na ich empatię.

Chodzi tu także o odbieranie bodźców zmysłowych. Są osoby, na które olbrzymi, drażniący wpływ mają określone zapachy, jaskrawe światło. Po kilku minutach spędzonych w perfumerii czy przy intensywnym oświetleniu, muszą opuścić pomieszczenie.

Czy ta wrażliwość dotyczy tylko negatywnych bodźców?

Również pozytywnych. Osoby wysoko wrażliwe nie tylko przeżywają dotkliwie współczucie i żal, ale również intensywnie się ekscytują, cieszą. Bardzo głęboko doświadczają zbliżeń seksualnych. Miłość, orgazm są dla nich doświadczeniem ekstatycznym o bardzo dużej intensywności. Zatem i negatywne i pozytywne emocje są odczuwane na bardzo głębokim poziomie.

Czyli można bardzo wysoko latać, ale i bardzo nisko upaść?

Osoby wysoko wrażliwe czują emocje intensywniej, i te przyjemne i te męczące. Ale ta głębia przetwarzania ma w moim poczuciu dużą wartość. Osoby wysoko wrażliwe (OWW) są bowiem czujne na wszelkie niuanse.

Odczytują emocje innych ludzi – na przykład ich cierpienie, znudzenie, podekscytowanie. Potrafią dostrzegać na przykład, gdy podczas negocjacji biznesowych, jeden z kontrahentów się wycofuje. Mikrogesty, subtelne znaki, które są niezauważalne dla większości, przez ludzi wysoko wrażliwych są dostrzegane niemal natychmiast. Jedna z moich rozmówczyń w książce opowiadała mi na przykład, że od dziecka ma tak, że widzi kiedy komuś robi się słabo, zanim jeszcze ta osoba zemdleje, że widzi z daleka kogo coś boli, kto cierpi.

Dlaczego czujemy za bardzo?

Jest to cecha układu nerwowego niezwiązana z doświadczeniami z dzieciństwa, ze środowiskiem rodzinnym.

Tak po prostu?

Tak. Nie można jej się nauczyć, ani się jej pozbyć. Według Elaine Aron, która specjalizuje się w badaniu wysokiej wrażliwości, dotyczy ona około 20-30% populacji. Większość ludzi jest zatem nisko wrażliwa i to pod nich zaprojektowany jest ten świat. Dlatego wysoko wrażliwi ludzie często uczą się funkcjonowania tak jak niskowrażliwi, co jest dla nich bardzo męczące. Nierzadko jednak forsują siebie bo nie chcą odstawać, nie chcą czuć się jak odmieńcy. Dlatego żyją tak jakby tych bodźców nie było. To życie trochę tak jakby człowiek patrzył w słońce, ale udawał, że go nie razi. Pisząc swoją książkę rozmawiałam na przykład z kobietami, którym choć trudno jest być w tłumie, uczestniczyć w strajkach, manifestacjach, bo zbiorowisko ludzi i hałas drażnią, nie rezygnują z tego. Pózniej to mocno odchorowują, muszą się wyciszyć czasem przez kilka godzin są nabodźcowane i roztrzęsione, nie potrafią wrócić do swoich aktywności.. Nadmierna stymulacja sprawia, że potrzebują odtajać, w ciszy, w skupieniu, czasami boli je głowa, albo całe ciało po takim marszu- ale chodzą bo nie chcą odstawać, bo nie chcą czuć, że coś je omija. I często też wstydzą się, że gdyby wyjaśniły powody dla których nie idą na strajk zostałyby źle ocenione. Z powodu wrażliwości nie idziesz strajkować? To wydaje się słabe, bo wciąż większość ludzi zupełnie nie rozumie co to znaczy wysoka wrażliwość i przestymulowanie.

Wyobraźmy sobie kobietę w kryzysie. Może padła ofiarą zdrady, może rozpadł się jej wieloletni związek. Jak reaguje w takich sytuacjach wysoko wrażliwa osoba? Zamyka się w sobie?

Jeśli chodzi o relacje, to obserwuję, że nierzadko ludzie wysoko wrażliwi tworzą niesymetryczne relacje z innymi – bardzo dużo dają z siebie, pomagają, wsłuchują się, analizują, z drugiej strony nie otrzymują tego samego. Bo trudno im poprosić o pomoc dla siebie, często mało mówią o sobie, w kryzysie raczej stronią od innych. Ale to nie znaczy, że sobie nie radzą z życiem, to raczej kwestia tego, że przez lata były strofowane i pouczane przez innych (którzy zachęcali je do bycia mniej wrażliwymi i brania się w garść) i dzisiaj trudno im się otwiera przed ludźmi, nierzadko mają w sobie taki uraz, że zaraz znowu ktoś je zacznie pouczać.

W codziennym życiu najgorsze dla OWW są brak zrozumienia i brak akceptacji ze strony środowiska. Na przykład w pracy. Mówią: Nie mam ochoty wyjść z wami wieczorem, bo jestem przebodźcowana. I nikt tego nie rozumie. Czują się wyobcowane, kiedy inni zarzucają im, że nie chcą się integrować.  A one naprawdę potrzebują odpocząć, bo już głośny śmiech w biurowym open space sprawia, że napisanie emaila zajmuje im nam trzy razy więcej czasu niż innym.

A jak wysoka wrażliwość wpływa na nasze związki? Jakimi partnerkami jesteśmy jako wysoko wrażliwe?

Elaine Aron mówi, że osoba wysoko wrażliwa powinna mieć partnera o tym samym stopniu wrażliwości. Ja nie byłabym aż tak radykalna. Uważam, że to co jest prawdziwym problemem w relacjach to brak empatii i zrozumienia tego, czym jest wysoka wrażliwość oraz opaczne jej rozumienie. Przeszkodą jest również nieelastyczność osób wysoko wrażliwych. OWW czasem długo muszą uczyć się tego, że nisko wrażliwi też mają swoje potrzeby. Potrzebują stymulacji, czyli na przykład posłuchać głośnej muzyki, wyjść z kolegami. To bardzo ważne, żeby się wzajemnie rozumieć i akceptować swoje różnice wynikające z posiadania i nie posiadania tej cechy.

Ale żeby akceptować trzeba być ich świadomym.

Akceptacja polega na tym by nie brać do siebie pewnych rzeczy zbyt mocno. Jeśli partner chce wyjść z kolegami, to nie znaczy, że nie chce spędzać czasu w naszym towarzystwie, ale że jest ekstrawertykiem, który potrzebuje bodźców. Tych samych, przed którymi my się chowamy. I na odwrót – kobiety wysoko wrażliwe mogą pragnąć pobyć same i partner nie powinien brać tej potrzeby do siebie i czuć się odrzucony z tego powodu.

Czy wrażliwość można przekuć w jakąś siłę?

Jak najbardziej. Kiedy jesteśmy wrażliwe, nie tylko wyłapujemy więcej, ale i lepiej rozumiemy różne konteksty danej sytuacji, lepiej przewidujemy czyjeś ruchy. Wysoko wrażliwi często wykonują zawody pomocowe: lekarz, psycholog, nauczyciel wspierający, ponieważ potrafią empatycznie wyłapywać różne niuanse w zachowaniach innych. Szybciej dostrzegają różne zagrożenia. Inna moja rozmówczyni pani, która ma dużo zwierząt zawsze widzi, które z nich jest chore i źle się czuje. Jej mąż dowcipkuje: czarownica. A ona po prostu zauważa kiedy zwierzę inaczej stawia łapy, jak szybko się porusza. To nie czary, to umiejętność szybkiej, głębszej analizy.

Jak z takim darem i przekleństwem jednocześnie sobie radzić? Jak żyć w harmonii?

Lekarstwem jest wrażliwość na siebie, uważność na własną wrażliwość bez oceniania jej. Nauczenie się i rozpoznanie tej cechy w sobie. Badanie jej w sobie wewnętrznie. Myślenie i porozumiewanie się za pomocą języka potrzeb: czego mi potrzeba, co chciałaby sobie dać? Najbardziej kluczowe jest powiedzenie sobie, ze wysoka wrażliwość to nasza cecha, a nie wada. Pewne rzeczy nas przytłaczają, ale nie jesteśmy wybrakowane.


Fot. Archiwum prywatne

Katarzyna Kucewicz – psycholożka, psychoterapeutka, seksuolożka. Prowadzi Ośrodek Psychoterapii i Coachingu Inner Garden w Warszawie, współpracuje także z Poradnią Zdrowia Psychicznego „Harmonia”. Należy do Polskiej Federacji Psychoterapii. Autorka licznych artykułów w czasopismach psychologicznych oraz lifestylowych, ekspertka w programach telewizyjnych i radiowych. Zajmuje się psychoterapią indywidualną oraz terapią par. Ostatnio wydała książkę Kobiety, które czują za bardzo.

 

Przeczytaj także:

Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?

Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?

Mija rok w pandemii. Kto lepiej radzi sobie z nową rzeczywistością – kobiety czy mężczyźni?