Go to content

Dr Mateusz Grzesiak: możemy przygotować się do radzenia sobie z trudnymi emocjami i myślami

fot. Bernard Hołdys / DasAgency

Mamy po raz kolejny, po covidzie , sytuację w której lęk przejmuje nad nami kontrolę. Stany lękowe i ataki paniki staną się naszym chlebem codziennym? Jak sobie radzić w tej sytuacji radzi dr Mateusz Grzesiak, psycholog, konsultant i wykładowca.

Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że lęk i każda inna silna emocja ma nad nami kontrolę tak bardzo, jak bardzo my nie mamy kontroli nad nią. Jeżeli potrafimy zarządzać swoimi emocjami, myślami, zachowaniami – czyli posiadamy coraz bardziej cenne umiejętności miękkie – jesteśmy w stanie zapanować nad swoimi reakcjami, a co więcej sprawnie funkcjonować w sytuacji, w której się znajdziemy. Pamiętajmy też, że kluczowe w nieuleganiu zbiorowej panice jest dywersyfikowanie źródeł informacji, a przede wszystkim korzystanie z tych rzetelnych.

Jeśli już jesteśmy w sytuacji, w której czujemy strach, zadajmy sobie kilka pytań, które pozwolą nam się odnaleźć. Po pierwsze: Czy istnieje zagrożenie i jak bardzo jest ono prawdopodobne (możemy to określić np. procentowo)? Po drugie: Jaki może mieć ono na mnie wpływ? Jeżeli ten wpływ na osobę, jej rodzinę czy firmę może być duży, należy sprawdzić, jakie są obecne możliwości tej osoby czy firmy, określić cele i zaplanować działania. Jeżeli procent zagrożenia jest znikomy, mamy jasną sytuację. Jeśli nie – podejmujemy działania prewencyjne. W obu przypadkach mamy kontrolę.

Z wojną kojarzy się najbardziej słowo trauma – jak zminimalizować jej koszty?

Mówiąc o traumie, pamiętajmy, że dla osób, które jej doświadczają, pomoc specjalisty, terapeuty, może okazać się niezbędna. Natomiast to, co możemy zrobić sami, by radzić sobie ze skutkami traumatycznego stresu, to poszukanie oparcia w bliskich osobach i w technikach autoterapii.

Wybierzmy członka lub członków rodziny czy przyjaciół, którym możemy opowiedzieć o swoich doświadczeniach i uczuciach. Być może właśnie rolę takich słuchających przyjaciół przyjdzie nam spełnić w życiu uchodźców, którym pomagamy.

Tym, co może nam pomóc, jest trzymanie się swojej dziennej rutyny lub powrót do niej, jeśli ją przerwaliśmy. Absolutnym priorytetem powinno być dbanie o siebie – zapewnienie sobie możliwej i adekwatnej do potrzeb dawki snu, aktywności fizycznej i pożywienia, medytacja, kontakt z przyrodą, muzyka. Przede wszystkim duża cierpliwość do siebie samego, obserwowanie swoich emocji.

Czy w ogóle można przygotować się na wojnę? Jaką postawę należy przyjąć w tym momencie? Jak rozmawiać o tym z bliskimi?

Możemy przygotować się do radzenia sobie z trudnymi emocjami i myślami, które są implikowane przez trudną sytuację. Możemy nauczyć się panować nad nimi. Umiejętności miękkie, czyli umiejętności zarządzania myślami, emocjami i zachowaniami, umożliwiające osiąganie celów osobistych i zawodowych, są nam niezaprzeczalnie niezbędne do zdrowego i skutecznego funkcjonowania. Nie są darem, który jedni mają, a inni nie. Możemy się ich nauczyć, a co się z tym wiąże, funkcjonować w niesprzyjających warunkach, ale też stwarzać sobie warunki sprzyjające do funkcjonowania i osiągania celów. Możemy przygotować się na ewentualności, które będą pojawiać się w naszym życiu, ale ostatnią z nich powinna być wojna.

W tym momencie powinniśmy się skupić na tym, co jest tu i teraz, prognozować w oparciu o fakty, a nie katastrofizm i zapewnić sobie i swoim bliskim świadomość, rozwój, zdrowie psychiczne.

Czy można się przyznać przed dzieckiem do naszego strachu? Jak ochronić dzieci przed zalewem informacji na temat wojny? Teraz dzieci maja smartfony, masowo korzystają z Internetu więc nie jest to takie proste.

Oczywiście, że powinniśmy nazywać emocje, które czujemy, i wyjaśniać je dziecku. Przede wszystkim stwórzmy przestrzeń do rozmowy, w której i dziecko, i my będziemy na to gotowi i będziemy mogli zrobić to świadomie i spokojnie. Wysłuchajmy swoje dziecko – tego, co czuje, czego się boi – nie oceniając go ani nie umniejszając jego uczuć. Powiedzmy o swoich emocjach. Na pytania odpowiadajmy w sposób adekwatny do wieku dziecka, trzymając się faktów, skupiając się na tym, co dzieje się tu i teraz. Unikajmy zbyt dosadnych wyjaśnień, a na pewno katastrofizmu.

Jeżeli dziecko jest obok nas, starajmy się nie włączać mediów informacyjnych, bo możemy się spodziewać, że pojawi się w nich temat wojny. Kiedy jednak się tak zdarzy, nie wyłączajmy nagle telewizora, bo wprowadzimy jeszcze większy strach. Jeśli mówimy o korzystaniu z Internetu, warto wprowadzić dziecku ograniczenia, niezależnie od tego, czy jest wojna, ale po prostu, by chronić je przed niebezpiecznymi treściami.

Oprócz informacji zalewa nas również fala dezinformacji. Jak odróżnić prawdę od fake newsów?

Przede wszystkim dywersyfikujmy źródła informacji. Zawsze. W każdym istotnym dla nas temacie. Warto czytać media z całego świata – media amerykańskie, zachodnioeuropejskie, wschodnioeuropejskie, chińskie czy arabskie przedstawiają różne punkty widzenia i pozwalają zobaczyć różne punkty widzenia i tym samym zrozumieć wielowymiarowość danego zjawiska. W Polsce dominuje zupełnie inna narracja niż np. w Indiach. Należy segmentować źródła informacji: na oficjalne i nieoficjalne, prawicowe i lewicowe, zachodnie i wschodnie, merytoryczne i emocjonalne. Nie skupiać się jedynie na mediach głównego nurtu, zdając sobie sprawę z ich upolitycznienia i stronniczości oraz szukać alternatywnych źródeł informacji, szczególnie bezpośrednio od ludzi na miejscu.

Wielu Polaków mocno solidaryzuje się z mieszkańcami Ukrainy i masowo pomaga. Nie myślą o tym, że Putin mógłby chcieć się zemścić na naszym narodzie. Dlaczego to robimy? Nie boimy się pomagać?

Możemy założyć, że osoby, decydujące się pomagać uchodźcom, priorytetowo traktują cel swojego działania, a nie zagrożenie. Pomagając, w tym konkretnym przypadku, poza poczuciem, że robimy coś dobrego i jesteśmy wspólnotą, możemy zyskać poczucie, że w jakimkolwiek stopniu kontrolujemy sytuację, która jest poza naszą kontrolą. To niezwykle cenne. Polacy stawiają też w swojej kulturze wysoko wartość solidarności, historycznie identyfikując się z ofiarami, którymi przecież sami podczas zaborów i wojen też byliśmy. Pomaga również kwestia bliskości między narodami, koncept braci Słowian – takiego pomagania nie widzieliśmy w okresie uchodźców z Syrii czy innych krajów arabskich.

Jakiej pomocy, Pana zdaniem, najbardziej teraz potrzebują mieszkający w Polsce Ukraińcy? I jak im mądrze pomagać?

Przede wszystkim możliwości normalnego funkcjonowania – jedzenia, mieszkania, transportu, pracy, relacji, szkoły dla dzieci, poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, przynależności i interakcji i wszystkich innych uniwersalnych potrzeb. Na pewno też pomoże słuchanie ich – zarówno wtedy, gdy komunikują swoje potrzeby, jak i wtedy, gdy opowiadają o tym, co przeżyli, jakie towarzyszą im emocje.