Go to content

Jeden taki gest oznacza więcej niż tysiąc słów. To komunikat – jestem z tobą, nie jesteś sam

fot. IStock

Jesteśmy narodem ciepłym, czułym. Mamy natomiast sporą barierę dotyku i nie jest tak, że każdy może się do nas tulić – opowiada psycholog i psychoterapeuta Katarzyna Kucewicz

Klaudia Kierzkowska: Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Przytulania, dlatego chciałabym dowiedzieć się od Ciebie jak najwięcej właśnie o przytulaniu. Jakie korzyści z niego czerpiemy?

Katarzyna Kucewicz: Korzyści jest mnóstwo. Bardzo lubimy się przytulać, w ten sposób wyrażamy swoje uczucia, zainteresowanie, zaangażowanie, miłość i uważność na drugą osobę. Przytulanie ma niezwykłą wartość, to jeden ze sposobów okazywania uczuć, a człowiek potrzebuje czuć się chciany, akceptowany, kochany. Przytulanie pogłębia relację. Często jeden taki gest oznacza więcej niż tysiąc słów. To komunikat – jestem z tobą, nie jesteś sam. Wspieram i jestem blisko. To wyznanie uważności na drugą osobę. To namacalny dowód, że ktoś jest obok nas. Czasami ta siła dotyku, pozwala poczuć nam się tak naprawdę bezpiecznie. Wzmocnienie komunikatu – jestem z tobą, kocham cię – o dotyk, przytulenie czy wzięcie za rękę potęguje siłę słów. Przytulanie jest zdrowe, uwalnia oksytocynę – hormon odpowiedzialny za nasze dobre samopoczucie, który sprawia, że czujemy się po prostu szczęśliwi i zrelaksowani. Nie tylko relaksuje, obniża tempo, ale i jak wskazują badania chroni nas przed infekcjami.

Ile czasu każdego dnia powinniśmy się przytulać?

Przypomina mi się ciekawe powiedzenie psycholożki Virginii Sartir, że człowiek potrzebuje przytulać się cztery razy dziennie, żeby przeżyć, osiem, by zachować zdrowie, i dwanaście, aby się rozwijać. Kilka minut dotyku i przytulenia ma na nasz organizm i nasze samopoczucie naprawdę zbawienny wpływ. Ale warto pamiętać, że wśród nas są osoby, które potrzebują mniej bliskości cielesnej.

Dlaczego ta bliskość fizyczna czasem przychodzi nam z trudem?

Od nadmiernej bliskości fizycznej – przytulenia, dotyku czy nawet złapania za rękę, stronią na przykład osoby wysoko wrażliwe. Dla nich ten kontakt bywa zbyt inwazyjny. Owszem, lubią go, ale w odpowiednich dla siebie okolicznościach, raczej nie codziennie i nie we wszystkich sytuacjach. Możemy nie chcieć się przytulać, gdy czujemy się niekomfortowo – przykładowo jest nam za gorąco, czujemy się nieświeżo i nie chcemy, aby ktokolwiek nas dotykał. Warto zrozumieć, że każdy człowiek ma osobistą barierę dotyku – dla niektórych nawet złapanie za rękę będzie drażniące i to jest w porządku. Na przykład nierzadko jest tak, że w nocy, mężczyźni nie lubią się przytulać, a kobiety tak.

Kobiety, które nie chcą być przytulane w nocy przez swojego faceta, chyba dwojako mogą zrozumieć jego zachowanie.

Przytulenie jest kulturowo rozumiane jako dowód miłości i bliskości. Zatem kiedy mężczyźni nie chcą nas w nocy przytulać, zastanawiamy się czy coś jest w związku nie tak. Podobnie zresztą mają też panowie, których partnerki stronią od tulenia w nocy. Do tych bardziej „przytulających się” partnerów średnio trafia argument, że ukochanej osobie jest za gorąco, że nie wygodnie jej się śpi w takiej pozycji. Często zaczynają myśleć, że to dowód na odtrącenie. Doszukują się sygnałów zdrady, snują domysły, katują się myślami – do innej osoby na pewno by się przytulał. Nieakceptowanie przytulania często odbieramy jako nieakceptowanie nas. Co jest oczywiście błędem.

Kobiety często mówią, że potrzebują przytulenia. Mężczyźni rzadziej. Nie potrzebują go naprawdę czy nie mówią o tym otwarcie?

Myślę, że jest to też kwestia kulturowa. Dziewczynki się chętnie przytulało, tuliło, a chłopcy wychowywani byli kiedyś bardziej „na chłodno”. Chłopcu częściej mówiło się – nie płacz, bądź dzielny, musisz sobie poradzić sam. Mężczyźni często mają z tyłu głowy taki stereotyp, że muszą być twardzi, nie mogą się rozklejać, bo to dowód słabości. Przytulenie to pokazanie swojej miękkości, tzw. miękkiego podbrzusza. Grono panów boi się poprosić o czułe gesty, nie chcą tracić wizerunku dziarskiego faceta, myślą, że to nie wypada. Pamiętają swoich ojców, którzy raczej byli szorstcy w okazywaniu jakichkolwiek uczuć. Dlatego często zamiast ulżyć sobie przytuleniem, zamykają się w sobie, zaciskają pięści mówiąc „nic się nie stało”. A tak naprawdę chcieliby się przytulić i popłakać. Na szczęście powolutku to się  zmienia. Dzisiejsi mężczyźni wychodzą poza ramy stereotypowych macho.

My, Polacy, lubimy się przytulać, czy raczej stronimy od bliskości?

Różnie. Polacy generalnie są osobami wylewnymi. Nie mamy trudności z przytulaniem się. Jesteśmy narodem ciepłym, czułym. Mamy równocześnie jednak sporą barierę dotyku i nie jest tak, że każdy może się do nas tulić. Większą potrzebę dystansu przejawiamy raczej wobec obcych osób.

Na chęć lub niechęć do przytulania mają wpływ doświadczenia z dzieciństwa?

Oczywiście. Jeśli w dzieciństwie panował chłód lub co gorsza, doświadczyliśmy przemocy lub złego dotyku, który naruszał naszą cielesność, to będziemy stronić od przytulania. Niechęć do bliskości może wynikać z różnych powodów. Może być wynikiem wrażliwości sensorycznej będącej kwestią naszego układu nerwowego – na przykład nie lubimy ubrań przylegających, czy szorstkich metek bo nasza skóra męczy się inwazyjnością dotyku. To także bywa kwestia traumatycznych przeżyć, które doprowadziły do tego, że ciało traktujemy jako naszą zbroję i nie chcemy, żeby ktokolwiek jej dotykał. Nierzadko wydaje nam się, że pogodziliśmy się z tym co złego nas spotkało – mówimy przecież było – minęło, ale nasze ciało wszystko pamięta i z niechęcią podchodzi do bliższego kontaktu.

Dużo kobiet, ale także i mężczyzn, narzeka na brak bliskości fizycznej – czułości, przytulenia – w związku.  Jak o tym rozmawiać z drugą połówką jednocześnie szanując swoje ograniczenia?

Zawsze warto wypracowywać kompromis. Związek to sztuka pewnego dopasowywania siebie do innych i innych do siebie. W związku nie możemy robić wszystkiego jak nam się chce, na naszych warunkach i naszych zasadach. To codzienne, mozolne wypracowywanie kompromisu w kwestiach naszych potrzeb. Czasami warto pójść na terapię, tak by przełamać się, aby tego przytulania było więcej. Taka postawa –  ja się nie przytulam i koniec, nie obchodzi mnie czego ty potrzebujesz, albo odwrotnie – nie uszanowanie, że ktoś nie lubi tego bliskiego kontaktu, narusza granice drugiej osoby. Warto poszukać optymalnego rozwiązania. Możemy umówić się, że latem, jak jest gorąco i ciepło, nie przytulamy się w nocy, ale za to zimą zbliżamy się do siebie.

Wypracowanie kompromisu pozwala nam być szczęśliwym przy jednoczesnym szanowaniu drugiej strony. Często za wszelką cenę chcemy postawić na swoim, a w związku nie o to chodzi.

Jak zaspokajać potrzebę przytulania będąc singlem?

Potrzeba przytulania nie musi mieć związku seksualnego czy miłosnego. Jeśli jesteśmy singlami, a potrzebujemy tego przytulania, tej bliskości, warto przytulać osoby nam bliskie – przyjaciół, rodzinę, znajomych, z którymi mamy ciepłe relacje. Nie musimy mieć partnera czy partnerki by móc wtulić się w czyjeś ramiona. Niezbyt dobrym pomysłem jest uporczywe przytulanie psa czy kota, bo zwierzęta z reguły nie lubią tak bliskiego kontaktu.

Oczywiście możemy przytulać samego siebie, o czym wiele osób po prostu zapomina. To wzmacniający gest, który dodaje nam siły. Dostępne są również miejsca, takie dość kontrowersyjne, w których po prostu płacimy za przytulanie. Jeśli komuś taka forma odpowiada, to czemu nie.

Przytulanie z bliską osobą różni się od przytulania z nieznajomym poznanym w klubie?

Wszystko uzależnione jest od tego, czego tak naprawdę potrzebujemy. Jeśli chcemy na chwilę odpłynąć w czyichś ramionach, to tak naprawdę obojętne czyje to będą ramiona. Ważne byśmy czuli się w nich dobrze. Oczywiście jeśli poszukujemy w przytuleniu bezpieczeństwa i takiego głębokiego ukojenia na dłużej to dotyk bliskiej osoby jest niezastąpiony.

 

Katarzyna Kucewicz fot. Mateusz Skwarczek/ Agora