P. zadzwoniła do mnie z płaczem i już w pierwszych słowach powiedziała, że poroniła. I to drugi raz. Byłam zaskoczona, bo nawet nie wspominała, że starają się o dziecko. Pamiętam, że kompletnie nie wiedziałam, co powinnam jej powiedzieć. Jestem matką zdrowego, 5-letniego dziecka. Nie miałam problemów z zajściem w ciążę i donoszeniem jej. Chociaż o poronieniach, z medycznego punktu widzenia, wiem sporo, abolutnie nie wiedziałam, jak się w tej sytuacji zachować. Cokolwiek bym nie powiedziała, zabrzmiałoby po prostu słabo.
W pierwszym odruchu ciśnie nam się na usta: „Tak się zdarza, nie przejmuj się”. Co za banał! Gdybym przeżyła coś podobnego, pewnie byłoby mi łatwiej. Potrafiłabym wczuć się w jej sytuację i odnieść się do własnych doświadczeń. A tak, co ja mogłam? Pozwoliłam jej się wypłakać i wykrzyczeć. Potem pojechałam do niej i przytuliłam ją. Zaproponowałam pomoc w znalezieniu dobrego lekarza. Ale też niestety zadałam jedno pytanie, którym ewidentnie ją uraziłam, choć nie takie były moje intencje. Zapytałam, dlaczego nie powiedziała o tym wcześniej? „Bo o tym po prostu nie chce się rozmawiać. Byłam zrozpaczona i wstydziłam się. Dla innych to zwykły zarodek, a dla mnie było to upragnione dziecko”. Nie ma znaczenia, jak blisko byłyśmy ze sobą. Poronienie to niezwykle osobista sprawa i nie powinnam się dziwić, że nie chciała o tym mówić.
I wtedy do mnie dotarło, że inne kobiety mogą mieć podobny problem. Mimo najszczerszych chęci, palną coś, czego nie przemyślą. Najczęściej dlatego, że nie były w podobnej sytuacji. I nie chodzi tu o brak empatii, a o brak doświadczenia. Wspólnie stwierdziłyśmy, że warto stworzyć listę zdań, których nigdy nie należy mówić kobiecie po poronieniu.
„Jak się trzymasz?”
Wydaje nam się, że w ten sposób wykazujemy naszą troskę. To jednak zbyt ogólne pytanie, które może spowodować, że przyjaciółka zamknie się w sobie, zamiast szczerze odpowiedzieć. Bo cóż zrobić z takim pytaniem? Wylać wszystkie swoje żale? Nie powinna więc zdziwić zdawkowa odpowiedź w stylu: „Ok, dzięki”. Jeśli naprawdę zależy nam na okazaniu wsparcia, powinnyśmy raczej powiedzieć: „Przykro mi z powodu twojego poronienia. Możesz ze mną o tym porozmawiać, jeśli czujesz taką potrzebę”.
„Poronienie to normalka. Ciągle się zdarza”
Fakt, do poronień dochodzi często. Zdarza się nawet, że nie wiemy o ciąży. To nie jest czas na podawanie statystyk. Nawet jeśli poronienia są częstym zjawiskiem, nie należy ich lekceważyć. W tym momencie ważna jest ta konkretna historia. Skup się na emocjach i przeżyciach przyjaciółki. Stwierdzenie, że „to przecież normalka” brzmi po prostu lekceważąco.
„Nie możesz ciągle o tym myśleć. Zajmij się czymś”
Zapewne intencje masz dobre – chcesz przecież, by przyjaciółka jak najszybciej poczuła się lepiej. Niektóre z nas szybko stają na nogi, inne latami zastanawiają się, dlaczego poroniły i opłakują dziecko, które mogłoby żyć. To jej osobista sprawa, jak długo i jak intensywnie będzie o tym myśleć.
„Lepiej teraz niż później”
Nie ma „lepszych” i „gorszych” momentów. Nie można więc mówić kobiecie, że lepiej poronić w 6. tygodniu ciąży, a nie 13. Oczywiście, im dłużej trwa ciąża, tym bardziej się do niej przywiązujemy. Jest to jednak sprawa szalenie indywidualna, dlatego nie można osądzać, co jest lepsze. Poronienie, niezależnie od momentu ciąży, zawsze jest bolesną stratą.
„Rozumiem, co czujesz”
Nawet jeśli sama przeszłaś poronienie, możesz mieć inne odczucia i wspomnienia. Na pewno łatwiej będzie ci zrozumieć przyjaciółkę, ale nie możesz zakładać, że doskonale wiesz, z jakimi emocjami się mierzy. Jeszcze gorzej, jeśli przeżyłaś to i teraz mówisz: „Ja też poroniłam, to nic takiego. Weź się w garść”. Jeśli natomiast nie masz takich doświadczeń, pod żadnych pozorem nie mów, że wiesz, co czuje taka kobieta.
„Prawdopodobnie stało się tak z jakiegoś powodu”
Większość poronień można wytłumaczyć. Dzięki temu lekarze potrafią im zapobiegać. To nie jest jednak najlepszy moment, by dywagować nad zdrowiem i płodnością twojej przyjaciółki. Przyjdzie na to czas, gdy sama będzie gotowa się z tym zmierzyć. Teraz najważniejsze jest okazanie wsparcia.
„Nie przejmuj się. Zaraz znów spróbujecie”
Każde poronienie potęguje lęk. Kolejny pozytywny test ciążowy nie wywołuje już takiej radości i euforii. Pojawia się natomiast strach, czy i tym razem coś pójdzie nie tak. Im więcej poronień, tym więcej obaw. W takiej chwili twoja przyjaciółka nie odbierze tego, jak słów pocieszenia. Ona potrzebuje się wypłakać, a wizje szczęśliwego macierzyństwa wcale nie podnoszą jej na duchu.
Co mówić, by nie zranić? Wystarczy zwykłe: „Współczuję ci”. Ważne jednak, żeby słowa były szczere. Czasem lepiej nie powiedzieć nic niż silić się na banały.