Ale ty wiesz, że słońce nie zacznie nagle mocniej świecić, jeśli schudniesz? A trawa nie będzie bardziej zielona, jeśli w końcu dostaniesz awans. A jak się zakochasz, to problemy w pracy nie poukładają się same, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?
Nauczyliśmy się wierzyć, że do cieszenia się życiem potrzebujemy czegoś więcej niż to, co już mamy. Zawsze więc patrzymy w przyszłość… mając nadzieję, że za rogiem czeka już na nas jakaś nagroda w zamian za cierpienia i niesprawiedliwości, których teraz doświadczamy. Czekamy nas coś lepszego. Sielankę. Spokój serca. Wielką miłość, która nie będzie przynosić nigdy łez. Dziecko, które wypełni pustkę po miłości, której same w dzieciństwie nie otrzymałyśmy. Czy to ma jakikolwiek sens? Czy w ten sposób nie marnujemy sobie życia?
Kobieto, stop, zatrzymaj się
A gdybyś się zatrzymała i pomyślała sobie, że być może właśnie teraz jesteś w najbardziej szczęśliwym momencie swojego życia? Teraz – kiedy nie masz faceta, ale jesteś pełną pomysłów i szukającą przygód singielką! Teraz – kiedy pracujesz na stanowisku, które nie do końca odpowiada twoim ambicjom, ale dzięki temu masz dużo czasu wolnego dla siebie. Teraz – kiedy ważysz najwięcej w swoim całym życiu, ale jesteś kochana przez akceptującego partnera. Teraz – kiedy siedzisz sama w domu i się nudzisz, ale masz w sobie spokój serca.
Ta wizja: że teraz jest moment najszczęśliwszego życia, może być smutna. Bo tak bardzo przyzwyczaiłaś się do innej, że kiedyś będziesz superszczęśliwa. Ale z drugiej strony jest ona również uwalniająca i bardzo racjonalna. Jeśli podejdziesz do tej myśli z czułością, możesz zacząć zmieniać swoje myślenie o sobie i o świecie.
Mam dość „tu i teraz”
Zwykle, kiedy ktoś mi mówił, że trzeba się cieszyć chwilą, bo liczy się „tu i teraz”, bo najfajniejsze jest radowanie się drobnymi rzeczami, czułam opór, a nawet złość. Wydawało mi się, że ta porada nie ma mocy zmienienia absolutnie niczego w moim życiu. Czułam, że te słowa to jakiś popularny obecnie wytrych, który ma za zadanie dość nachalnie wciskać ludziom receptę na szczęście. Te słowa były dla mnie jak hamburger z sieciówki, który ma pokrzepić szybko moje ciało i umysł.
Dlatego nie chcę tu pisać, że masz cieszyć się drobiazgami i być „tu i teraz”. Prawdą natomiast jest to, że często żyjemy w iluzji, że gdzieś jest piękniej, że gdzieś będzie nam lepiej, że gdzieś daleko jest nasze szczęśliwe zagubione życie.
Bo mi dobrze w środku
Jakiś czas temu moja przyjaciółka, Katarzyna, zwróciła mi uwagę na wpis na Instagramie Pauliny Młynarskiej, która kilka lat temu wyprowadziła się na Kretę, została nauczycielką jogi i porzuciła karierę w telewizji. Paulina pisała, że wielu ludziom wydaje się, że ona ma teraz jakieś idealne życie na pięknej wyspie z dala od zgiełku i kłopotów codzienności. A jednak ona tak nie uważa: „To nie ma nic wspólnego z przesiadywaniem na plaży i dyndaniem w hamaku. Chociaż czasem się znajdzie chwila. Jasne, jak ktoś ma górę kasy, to jest inna rozmowa. Ale jak chcesz tu się przenieść i pracować, to nie ma co romantyzować. Mnie tu dobrze, bo mi w środku dobrze, a nie dlatego, że Kreta”.
View this post on Instagram
Nie wystarczy wyjechać więc w piękne miejsce, by los się odmienił. To jest romantyzowanie i Paulina ma rację. Ja też wiem coś o tym. Kiedyś pojechałam sama spędzić trochę czasu we włoskim Trieście, a potem w czeskiej Pradze. Choć wiele osób mi tych podróży zazdrościło, top tak naprawdę było mi tam trudno. Serio! Dlatego, że pojechałam tam ze swoimi myślami. Własnych demonów się nie pozbędziesz. Nie zostawiasz ich w Polsce, przeprowadzając się do innego piękniejszego i bardziej nasłonecznionego miejsca. Będzie ci dobrze samej nawet na zimnej Antarktydzie. Pod warunkiem, że zadbasz o swoje myśli, uczucia, emocje. O samą siebie!
Dlatego na koniec mam taki apel: zastanów się nad tym, co by było, jeśli TEN NIEDOSKONAŁY MOMENT twojego życia jest tym najszczęśliwszym? Co teraz z tą myślą zrobisz… zależy już tylko od ciebie.
Zobacz także: Żyj swoim dobrym życiem. 31 prawd, które ci w tym pomogą