Być dla siebie w razie potrzeby wtedy, kiedy już nie musimy, kiedy już nie łączy nas ten jeden papierek, małżeńska przysięga, a jedynie lepsze i gorsze wspomnienia… Właściwie dlaczego? Bo mamy za sobą kawałek wspólnej historii, przeżyć, emocji? Bezinteresownie, z potrzeby serca, z poczucia, że tak jest dobrze? A może po to, żeby pokazać dzieciom, że ich tata, czy mama zasługują na szacunek? I nauczyć je, że ten szacunek nie kończy się razem z miłością?
Pewien tata umieścił na Facebooku post, w którym opisał, jak pewnego dnia wstał wcześnie, żeby kupić kwiaty, kartki z życzeniami i kilka świeżych produktów na śniadanie. Nie, wcale nie dla swojej ukochanej, ale dla byłej żony, a raczej dla jego wspólnych z nią dzieci, żeby mogły zrobić swojej mamie urodzinową niespodziankę.
I wiecie co? Tym wpisem Billy wywołał lawinę komentarzy. Było oczywiście bardzo dużo tych pozytywnych, ciepłych, zwłaszcza od pań. Ale pojawiły się też inne, podejrzliwe, natarczywe. „Po co ci tak bliski kontakt?” „Po rozwodzie każdy idzie swoją drogą”. „To sztuczne!”. „Chyba ciągle coś do niej czujesz…”.
Te reakcje nie zaskoczyły autora wpisu, jest przyzwyczajony do tego, że jego relacje z byłą żoną nie są typowymi relacjami rozwiedzionych partnerów. Że dużo częściej niż szacunkiem i sympatią, byli małżonkowie obdarzają się pogardą, nienawiścią, żalami za to, że się nie udało. Do tego wszystkiego dochodzi walka o uczucia dzieci.
Ale Billy myśli o swojej relacji z byłą żoną w zupełnie inny sposób.
„Jak zawsze, ktoś znowu spytał mnie dlaczego właściwie ciągle coś dla niej robię – napisał . – „To mnie denerwuje. (…) Wychowuję dwóch małych mężczyzn. Chce im dać przykład – to jak traktuje ich mamę, ma im pokazać jak powinni traktować kobiety, które pojawią się w ich życiu.”
Billy, uważa, że rozwiedzeni rodzice nie powinni pozwalać, by negatywne uczucia brały nad nimi górę i prowadziły do niepożądanych, negatywnych zachowań przy dzieciach.
Razem z byłą partnerką zdecydował, że oboje będą się starali dalej wspólnie wychowywać dzieci. Dlatego dla nich to naprawdę ważne, żeby ich synowie widzieli i czuli, jak rodzice okazują sobie troskę i szacunek. Piękne, prawda? Ale nikt nie powiedział, że to proste. Cóż, kiedy rozpada się nam związek, trudno czasem powstrzymać bolesne emocje, a raczej – trudno nie pozwolić im nami kierować. Jest żal, złość, poczucie porażki. Rozwód może obudzić w nas wszystko, co najgorsze, może postawić nas przeciw sobie jak zawodników na ringu przesłaniając to, co najważniejsze – dobro naszych dzieci. W większości wypadków trzeba włożyć naprawdę wiele wysiłku w to, by odnaleźć się znowu w punkcie, w którym możemy współpracować.
„Pewnie o wiele łatwiej to powiedzieć, napisać o tym, niż to zrobić, ale naprawdę warto się postarać” – przekonuje Billy. I zaraz dodaje, że nie każdy musi przygotowywać śniadanie dla byłej partnerki. Najważniejsze, by wasze dzieci widziały, jak wzajemnie okazujecie sobie szacunek i troskę.
Dlaczego tak trudno wspierać nam i szanować byłych partnerów? Pewnie to sprawa bardzo indywidualna, bo też każda para rozstaje się z innych powodów i w różnych życiowych okolicznościach. Jakie to jednak ważne, by nigdy nie zapominać, że kiedy rozpada nam się związek, zostaje jeszcze rodzina: mama, tata i dzieci. One patrzą na relacje między rodzicami. Mogą zobaczyć nienawiść, próbę odegrania się na sobie, mogą być wykorzystywane do walki między dwojgiem, kiedy bardzo bliskich sobie osób. A w dorosłym życiu postąpić podobnie w przypadku rozstania z partnerem, czy partnerką.
Ale mogą też zrozumieć, że tam, gdzie kończy się miłość, nie musi się kończyć szacunek i wsparcie. Że ich rodziców zawsze już łączyć będzie wspólna, najwspanialsza motywacja: wychowanie dzieci na odpowiedzialnych i wspaniałych młodych ludzi.