Dlaczego w Polsce około 55% ojców korzysta z dwutygodniowego urlopu ojcowskiego? Dlaczego tylko 1% par w Polsce dzieli się urlopem rodzicielskim (to jest ok. 3 tysięcy ojców)? Czy jest szansa, by panowie bardziej zaangażowali się w opiekę nad małymi dziećmi? Kiedy ojcowie dostaną 9 tygodni urlopu rodzicielskiego na dziecko tylko dla siebie? I co to będzie oznaczać dla matek? Czy w końcu odpoczniemy? O tym wszystkim rozmawiamy z dr. Kamilem Janowiczem, psychologiem, który prowadzi bloga popularnonaukowego poświęconego ojcom i ojcostwu Father_ing.
Czy wziąłeś po urodzeniu synka urlop rodzicielski?
Formalnie nie miałem takiej możliwości. Nie mogłem skorzystać z urlopu ojcowskiego ani tacierzyńskiego. Dla wyjaśnienia ten pierwszy jest pełnopłatny i trwa dwa tygodnie. Tata może go wykorzystać do drugiego roku dziecka. A drugi polega na tym, że mama może przekazać ojcu sześć tygodni ze swojego urlopu macierzyńskiego.
Dlaczego nie mogłeś z nich skorzystać?
Na ten moment takie urlopy przysługują tylko mężczyznom zatrudnionym na etat lub prowadzącym działalność gospodarczą. Nie przysługują pracującym na umowy zlecenie ani o dzieło. Kiedy rodził się mój syn, byłem doktorantem, studentem trzeciego stopnia i nie posiadałem żadnych uprawnień do takich urlopów. Jednak razem z moją promotorką dogadałem się, że większość zadań naukowych skończę przed porodem. Tym sposobem udało mi się, dzięki życzliwości i elastyczności kilku osób, dostać nieformalne dwa tygodnie wolnego, na czym ogromnie mi zależało, tym bardziej, że mój synek urodził się poprzez cięcie cesarskie, więc rekonwalescencja po porodzie trwała dłużej. Bardzo chciałem w tym czasie wspierać żonę i być z dzieckiem.
Czy urlopy dla ojców są naprawdę ważne na wczesnym etapie rozwoju dziecka?
Mnóstwo badań pokazuje, że zaangażowanie ojca jest istotne, i to już od samego początku. Mam tu na myśli dostępność emocjonalną, poświęcony czas i udział w codziennych czynnościach pielęgnacyjnych, takich jak kąpanie czy przewijanie. To wszystko sprzyja budowaniu relacji, tworzeniu bezpiecznego przywiązania, większej stabilności emocjonalnej dziecka, ale też rozwojowi kompetencji poznawczych i społecznych, co procentuje w późniejszych etapach życia naszych synów i córek.
To dlaczego polscy ojcowie nie wykorzystują przysługujących im urlopów?
W Polsce około 55 % ojców korzysta z dwutygodniowego urlopu ojcowskiego.
Po pierwsze dlatego, że brakuje im wiedzy, że ten urlop rodzicielski istnieje. Pracodawcy często niestety nadal nie informują mężczyzn o możliwości korzystania z tego urlopu rodzicielskiego. Druga kwestia to jednak obawa przed tym, że urlop będzie źle widziany w firmie. Dodatkowo, niestety, w wielu miejscach pracy premie są powiązane z frekwencją. Kolejna rzecz – mężczyźni nie czują się gotowi do podjęcia większej odpowiedzialności za opiekę nad dzieckiem. Boją się, że sobie nie poradzą, więc wycofują się na z góry upatrzone pozycje. Wolą iść do pracy, by zarabiać na rodzinę, bo to jest wzorzec męskości, który znają i czują się w nim dobrze osadzeni.
Natomiast, jeśli chodzi o podział urlopu rodzicielskiego, to obecnie system prawny przypisuje ten urlop kobiecie. Matka może oczywiście się nim podzielić z ojcem dziecka. Czasem bywa jednak tak, że tata bardzo chce, ale mama mówi „biorę całość”. Badania w różnych krajach pokazują, że nawet kilkanaście procent kobiet nie chce dzielić się tym urlopem z partnerem. Dyrektywa unijna Work-Life Balance ma to zmienić, wtedy będzie szansa, że urlop zostanie przypisany do obojga rodziców oraz, że ojcowie dostaną “swój” urlop, którym nie będą mogli dzielić się z kobietą. Jeśli go nie wezmą, to on przepadnie.
Jest jeszcze bardzo ważna kwestia finansowa: statystycznie mężczyźni zarabiają więcej od kobiet. A urlop rodzicielski nie jest już pełnopłatny. Te 20% “spadające” z pensji mężczyzny zazwyczaj robi większą różnicę niż 20% odjęte z pensji kobiety.
Nie dziwię się więc, że obecnie tylko 1 % par w Polsce dzieli się urlopem rodzicielskim. To jest ok. 3 tysięcy ojców. Ale chciałbym zaznaczyć, że to zawsze jest decyzja pary. To nie znaczy, że ojcowie w Polsce tego urlopu nie chcą. Wielu chce, ale nie może go wziąć w obecnym momencie, czy to ze względu na decyzję partnerki, czy sytuację finansową rodziny.
Złości mnie to, bo takie ustawienie płatności urlopu rodzicielskiego, zamyka kobietom możliwość powrotu do pracy.
Niestety też tak to widzę. W dzisiejszej trudnej sytuacji ekonomicznej, kiedy pary i małżeństwa liczą każdą złotówkę, prawdopodobnie to raczej kobiety będą zostawać z dzieckiem w domu.
Jakich rozwiązań potrzebują ojcowie?
Jest szansa, że zostanie wprowadzona w Polsce (trwają jeszcze nad tym prace legislacyjne) dyrektywa Work-Life Balace, która dałyby 9 tygodni urlopu tylko dla ojców. Niestety, problemem jest to, że ojcowie dostaną prawdopodobnie wtedy tylko 70% wynagrodzenia. Doświadczenia krajów skandynawskich pokazują, że jeśli ojcowie dostają wynagrodzenie na poziomie 90 lub 100 %, to chętnej korzystają z tych urlopów.
Co dla ojców oznacza opóźnienie wprowadzenia tej dyrektywy Unii Europejskiej?
To opóźnienie dotyka tak naprawdę całe rodziny. Ponieważ Rząd komunikował, że zdąży w sierpniu z ustawą, to wiele osób planowało podział obowiązków, urlopy i czas wyłączenia się z aktywności zawodowej na bazie tych deklaracji, a teraz są na lodzie. Nie wiedzą, ile urlopu rodzicielskiego dostaną, jak będzie on płatny, ile muszą zarezerwować środków, kiedy powinni szukać żłobka albo opiekunki. Sam mam wielu znajomych będących w takiej sytuacji. Kłopot mają też firmy, bo nie wiedzą, jak “pospinać” budżety i kiedy z ich firm znikną pracownicy na urlopy, by zajmować się dzieckiem. I przez ile czasu na tych urlopach będą.
Czego jeszcze potrzebujecie jako ojcowie?
W pierwszej kolejności wskazałbym na dostęp do dobrej edukacji i wsparcie w przygotowaniu do ojcostwa. W Polsce placówki świadczące takie usługi, jak szkoła rodzenia, czyli kurs refundowany przez Narodowy Fundusz Zdrowia, przypisywane są głównie kobietom. Według badań, które przeprowadzaliśmy ze studentami, w miastach wojewódzkich Polski, okazało się że w około 30% tych placówek w ogóle nie przyjmują ojców do szkół rodzenia. Sam miałem takie doświadczenie podczas pandemii, że uczestniczyłem z żoną w webinariach on-line, ale już w warsztacie dotyczącym przewijania, kąpania i noszenia nie mogłem uczestniczyć. Musiałem za ten warsztat dodatkowo zapłacić.
Mężczyźni w takiej sytuacji czują się rodzicem gorszej kategorii, ponieważ dostają przekaz, że fajnie, że chcą, ale nie są niezbędni: „Fajnie, że chcesz, ale naprawdę nie musisz. Mama jest kluczowa”. Dlatego uważam, że potrzebny jest nam już na starcie większy dostęp do dobrej edukacji okołoporodowej dla mężczyzn.
Jesteś psychologiem. Proszę powiedz ojcom, dlaczego matka nie jest w stanie zadbać sama o niemowlaka?
Tu trzeba zaznaczyć, że to jest delikatny temat. Bo jest wiele samotnych mam, które dzięki swoim kompetencjom, determinacji i wsparciu z różnych stron bardzo dobrze sobie radzą. Ale nie jest to optymalna sytuacja. Wiele badań pokazuje, że zaangażowanie taty po prostu odciąża kobietę nie tylko fizycznie, ale też emocjonalne. Partnerstwo w obowiązkach sprawia, że mama jest bardziej wypoczęta i wtedy może w pełni korzystać ze swoich zasobów i bardziej adekwatnie odpowiadać na potrzeby dziecka. Razem jest po prostu dużo łatwiej.
Kobietom mojego pokolenia mówiono, że na początku najwyższa dla dziecka jest jednak mama. Ojcowie włączali się w opiekę i wychowanie później, około drugiego roku życia.
Kiedy niemowlę ma dobrą relację z tatą od samego początku, to potem właśnie w wieku dwóch czy trzech lat łatwiej mu wchodzić w interakcje z ojcem. Mieć w nich otwartość i swobodę – więcej korzystać z tego, co tata mu może dać. Łatwej takiemu dziecku też respektować granice i zasady ustanowione przez ojca, bo one nie pojawiają się nagle w jego życiu, ale są w kontekście tej relacji, która już jest zbudowana. Respektowanie reguł bardziej opiera się wtedy na zaufaniu, a nie na takim siłowo wymuszanym posłuszeństwie, które w tradycyjnych wzorcach z tą rolą ojca są kojarzone. Kolejna kwestia to dostęp do wzorców ról płciowych. Mając dobrą relację z tatą, chłopakowi, a potem dorastającemu mężczyźnie łatwiej jest zbudować swoją męską tożsamość. Może to wtedy zrobić na bazie różnorodnych wzorców, a nie tylko takich stereotypowych przekazów z mediów.
Czy to prawda, że zadaniem ojca jest uczyć dziecko odwagi? Psychologowie podają taki przykład, że jak matka idzie z synem do parku, to buja go na huśtawce ostrożnie. A z ojcem zazwyczaj jest inaczej, bo on nie boi się bujać wysoko.
Uogólniając, możemy powiedzieć, że przeciętnie ojcowie są bardziej zachęcający dzieci do eksploracji, aktywności, wytrwałości, a matki bardziej wspierające i otulające emocjonalnie. Ale pamiętajmy, że często można znaleźć przykłady odwrotne. Mam poczucie, że to jest ślepa uliczka w myśleniu, że ojcowie robią coś bardziej, a mamy już mniej.
Dziecko w każdym wieku, nawet niemowlę, potrzebuje dobrej relacji z obojgiem rodziców. Wtedy ma dostęp do bardziej różnorodnych wzorców. Jednych rzeczy nauczy się do ojca, a innych od mamy. W jednej rodzinie córka nauczy się gotować od mamy, a w drugiej od taty. Ale kiedy ona ma dwójkę zaangażowanych rodziców, to jest większa szansa na rozwiniecie się u niej bardzo różnorodnych kompetencji. Samodzielnemu rodzicowi o wiele trudniej takie warunki zapewnić, ponieważ jest zwyczajnie zmęczony i nie ma wystarczających zasobów czasu i siły. Obecność obojga rodziców sprzyja przede wszystkim budowaniu przez dziecko bezpiecznego przywiązania. I to jest fundamentalna kwestia.
Co konkretnie masz na myśli?
To jest podstawowa więź dziecka z opiekunem, zarówno z matką jak i z ojcem, która jest potem fundamentem pod całym dalszy rozwój dziecka. Jest też wzorcem do tworzenia innych relacji, zarówno z ludźmi (rówieśnicy, inni dorośli), jak i ze światem ‘ogólnie’.
Oznacza to, że twój syn, który ma teraz półtora roku i którym aktywnie się opiekujesz, będzie umiał w przyszłości zbudować „dobrą” rodzinę?
Nie tylko. Zarówno badania, jak i praktyka psychologiczna pokazują, że on po prostu będzie miał większe szanse na to, by wśród ludzi czuć się bezpiecznie i mieć do nich większe zaufanie oraz otwartość emocjonalną, ale też asertywność, świadomość granic z innymi dorosłymi i swoimi rówieśnikami. A jeśli kiedyś w przyszłości wejdzie w relację romantyczną, to na pewno dobra relacja z ojcem i matką będą czynnikiem sprzyjającym budowaniu jego własnego trwałego i dobrego związku.
Jacy są dzisiejsi młodzi ojcowie?
Bardzo różni. Wciąż jest niemała grupa przywiązana do tradycyjnego modelu ojcostwa. Jest też jednak rosnąca grupa młodych ojców, którzy chcą być bardziej obecni w życiu dziecka, szukają wiedzy i korzystają ze swoich praw. Największą grupę tworzą chyba ojcowie “w rozkroku”, którzy patrzą z zainteresowaniem na nowe ojcostwo, ale jednocześnie są pod silnym wpływem tych stereotypowych przekonań. Przyglądają się, czują, że mają ochotę na nowe, ale czują się zagubieni, bo cały czas czują silny nacisk wzorców przekazywanych przez poprzednie, tradycyjne pokolenie. I to jest grupa bardzo podatna na rozwiązania systemowe i prawne: jakie będą te urlopy i jak wysoko płatne.
Właśnie te rozwiązania mogę tych ojców mocno ukierunkowywać. Albo w kierunku większego zaangażowania i partnerstwa, albo ku skupieniu się głównie na pracy i raczej słabej więzi emocjonalnej z dzieckiem.
Trzymajmy zatem kciuki, by w końcu ojcowie dostali 9 tygodni urlopu rodzicielskiego na dziecko.
Tak, trzymajmy. Jednak chcę podkreślić, że ojcowie muszą na te urlopy iść przygotowani. Bo jak nie będzie odpowiedniej dla nich edukacji, to nadal będziemy trochę jak żołnierze wysyłani na front ze starym karabinem i dwoma nabojami.