„Jaką mam być dla niej matką?”- spytała mnie ostatnio przyjaciółka. Mama pięciolatki. Pomyślałam, że trudno jej będzie być dobrą mamą dla kobiety. Jej mama zawodziła ją tyle razy. Do tej pory więcej między nimi krytykowania i osądzania niż uczucia. A przecież miłość matki, to największa moc jaką dostaje kobieta, jej siła, mądrość, potencjał, wszystko. Jest mi przykro, gdy myślę, że niektóre z nas są jej pozbawione.
Kobiecość
Tylko matka może nauczyć nas akceptować kobiecość, cieszyć się nią i rozumieć, że to jest siła. „Powinnaś schudnąć”, „Nie jedz tyle” słyszały moje koleżanki. „Wolałabym, żebyś była ładniejsza”, „Jeśli będziesz ładna, znajdziesz męża”. Moje koleżanki uczyły się, że ciało trzeba katować i kobiecość jest wtedy, gdy cała reszta myśli, że jesteś kobieca. Gdy inni zazdroszczą ci urody, a mężczyźni za tobą szaleją.
„Ona jest wredna, złośliwa, źle ci życzy” słyszały o swoich przyjaciółkach. Uczyły więc, że inne kobiety są złe i nie wolno im ufać.
Dziękuję ci za to, że nigdy nie koncentrowałaś się na mojej urodzie, choć mówiłaś czasem, że jestem śliczna. Ale tak lekko i ciepło. Świadoma, że to jest dar, który dziś jest, a jutro go nie ma. Więc akceptuję, że jestem śliczna, dziś mniej, jutro bardziej. I patrząc na ciebie będę ( chyba) umiała się starzeć, bo mimo tego, że masz już 60 lat jesteś najpiękniejszą kobietą, którą znam. Taki bije z ciebie spokój.
I uwielbiałaś moje przyjaciółki. Nawet broniłaś ich przede mną. „Spójrz na to z innej perspektywy” tłumaczyłaś. Dzięki tobie mam tyle wspaniałych przyjaciółek i wiem, że to właśnie w kobiecości siła. Że fajnie się wspierać, rozumieć i być blisko.
Pasje
„Masz to robić” albo „Nie rób tego” – takie moje koleżanki, w większości, dostawały komunikaty od swoich matek. Dziś często rzucają studia, zmieniają prace, albo łykają antydepresanty. Nagle okazuje się, że wcale nie chciały robić tego, co robią. Chciały tylko spełnić cudze oczekiwania. Nie znają odpowiedzi na pytanie kim są, i czego szukają.
Dzięki tobie wiem, że najlepsza matka to taka, która zaraża pasją, ale niczego nie nakazuje. Pozwala wybierać, towarzyszy, ale nie krytykuje.
Pamiętasz jak byłam kiepska z matematyki? I jak rzuciłam studia z dnia na dzień? Nie mówiłaś: tyle ci poświęciłam, zapłaciłam za ten Londyn. Powiedziałaś: „Twoja decyzja. Wierzę, że wiesz co robisz”. I nie było w tym sarkazmu. Ani złości.
Córka, którą matka wspiera – w końcu dochodzi do tego, co chce w życiu robić. Nawet jeśli to nie zgadza się z marzeniami jej mamy. Nie boi się.
Dziękuję, że zawsze we mnie wierzyłaś i wciąż we mnie wierzysz. Wciąż powtarzasz, że mam talent i wrażliwość, która jest mocą. I nawet jeśli tego nie mam – jestem silna twoją wiarą. Dziś jesteś ciekawa tego, co robię. Szanujesz to i nigdy nie bagatelizujesz mojej pracy – a naprawdę zdarzają się matki dorosłych córek, które to robią.
Akceptacja
Wiem, że różne moje wybory były dla Ciebie trudne. Jesteś taka poukładana. Ciągle więcej w tobie grzecznej dziewczynki niż zbuntowanego szaleńca. Nie jesteś kolorowa, a takich matek zazdrościłam koleżankom. Do momentu, gdy moja przyjaciółka nie powiedziała, że jej mama była tak kolorowa, że już dla nikogo nie zostawiała miejsca.
Buntowałam się przeciwko tej twojej „grzeczności”. Chciałam cię rozzłościć miliony razy. A typozwoliłaś na ten bunt. Nigdy nie powiedziałaś: „mam cię dość”, „ogarnij się”. Nie powiedziałaś: „robisz źle”, najwyżej: „zrobiłabym pewnie inaczej, ale rozumiem, liczy się tylko twoje szczęście. Tą akceptację czułam na każdym kroku, nawet gdy tonęłam i robiłam tyle błędów, że inni się ode mnie odwracali. „Jestem taka beznadziejna” siadłam w fotelu z papierosem. „Jesteś wspaniała, po prostu czasem się mylisz” odpowiadałaś. Dla ciebie zawsze byłam śliczna, mądra, zdolna. Tak cholernie zdolna, a przecież wiem, że wcale nie jestem aż tak wspaniała, jak mnie widziałaś.
Ale córka, która ma akceptację matki potrafi podejmować niezgodne z oczekiwaniami innych decyzje. Potrafi być szczera i akceptuje swoje wady.
Troska
Pamiętam, miałam sześć lat. Biegałam z przyjaciółką po ogrodzie. Wpadłyśmy obie na cegły, które tam leżały. Zdarłyśmy sobie kolana, łokcie. Mi nawet poleciała krew z nosa. Mama przyjaciółki darła się na nią, że jest nieuważna. A ty rzuciłaś wszystko i przytulałaś mnie długo. Pamiętam twoje słowa: „Nic się nie stało, nie twoja wina”. Tak było potem za każdym razem w życiu, gdy upadałam. Nawet, gdy wracałaś zmęczona z pracy, a przecież wstawałaś codziennie o piątej, żeby ogarnąć dom, przygotować śniadanie, czasem popracować. Jednak to wszystko nie było ważniejsze ode mnie. Nie widziałam cię nieuważnej, może tylko parę razy, ale nawet nie pamiętam, bo dobre wspomnienia są znacznie silniejsze. Nieraz mi pokazałaś, że mogę na ciebie liczyć.
Dziś wiem, że córka o którą matka się troszczy, sama umie troszczyć się o innych. Jest ciepła, uważna. Jeśli nie wciąż, to jednak przez większość czasu. Czuje się też ważna dla siebie samej. Niezależnie od tego na jakim zakręcie by była.
Miłość i mężczyźni
To jest jedyna sfera, gdzie cię nie rozumiałam. Przynajmniej kiedyś. Ale nauczyłaś mnie szacunku do swojego ciała i mówiłaś, że miłość jest piękna i warto na nią czekać. Tłumaczyłaś czym jest seks, że jest siłą, mocą, że wszystko jest w porządku jeśli dwoje ludzi się kocha.
Myślę, że też dzięki tobie dziś kocham i jestem kochana. I wiem na pewno, że kobiety czasem niepotrzebnie obwiniają się, że znalazły złych partnerów. Dzięki temu ich córki uczą się, że miłość bywa różna. I mężczyźni też. Możemy mniej lub bardziej świadomie wybierać.
Wybaczanie
Żeby nie było, że jesteś ikoną i marzeniem każdej córki. Miałaś momenty, gdy popełniałaś błędy. Nigdy nie rozumiałam twojej relacji z tatą, potem miałam o to żal, złościłam się, wypominałam. Byłam jak dziecko, które tupie nogą i tupie. A ty nie zachowałaś się jak wiele innych matek. Nie powiedziałaś, że jestem bezczelna, że nie moja sprawa, że mi się wydawało, że się czepiam, że jestem niesprawiedliwa. Powiedziałaś, że przepraszasz. Że bardzo żałujesz, ale nie zmienisz przeszłości i po co mamy nią wciąż żyć.
I rzeczywiście pomyślałam: po co?
I tu okazałaś się mądrzejsza ode mnie. Jak zresztą zawsze.
Dzięki tobie zrozumiałam, że nie chodzi o to, żeby matka nie popełniała błędów tylko o to, by umiała za nie przepraszać i się zmieniać. Twoja miłość nauczyła mnie, że nic nie jest tylko białe albo czarne, że ludzie mają swoje słabości, że czasem zachowują się strasznie. Ale jeśli chcą się zmieniać – warto im wybaczać. Bo ja też nie jestem idealna, ale to wcale nie znaczy, że nie jestem fajna.
I powiem ci, choć przecież o tym wiesz. Wciąż mam nadzieję, że będę miała kiedyś córkę i będę ją mogła kochać tak jak ty mnie. Dać jej tyle wspaniałych rzeczy, tyle mądrości. Bo jeśli jestem jakoś mądra – to tylko dzięki tobie.
Chciałabym porozmawiać z nią jak z najlepszą przyjaciółką. Z akceptację tego, że jesteśmy dwoma odrębnymi istotami, a ona nie musi się dla mnie poświęcać tylko dlatego, że ją wychowałam i kochałam. Tak jak ty ode mnie niczego oczekujesz. I jesteś. Nawet jeśli czasem nie ma mnie.
Gdyby każda matka była taka jak ty – świat byłby prostszy.