Go to content

O uwięzieniu

pozytywnaperspektywa.pl

Chciałabym wysupełkować frywolitkową gwiazdkę. Wykonać kartki świąteczne. Albo zaszaleć na maszynie do szycia. Może zrobić kalendarz adwentowy (chyba raczej trzy). Lub też ze spokojem poczytać książkę, tak rozdział albo dwa, a nie pół strony z wyszarpywaniem kartek w trakcie.

Chciałabym coś napisać, gdy słowa z głowy wylatują niczym gołębie z klatek wypuszczane, a nie gdy książę zaśnie. Ewentualnie poćwiczyć jogę i bezpiecznie schodzić z pozycji psa z głową w dół na kolana, bez raczkującego syna pod brzuchem, zaglądającego pod swobodnie zwisającą bluzkę.

Tymczasem książę nie sypia dobami całymi (i całe szczęście), a gdy już to robi, to strawę trzeba przygotować i obejście ogarnąć, pranie wstawić, pranie przerzucić do suszarki, pranie z suszarki wyjąć (oż cholera, właśnie czeka od rana!), pranie złożyć i wynieść (nie prasuję, wystarczy mi atrakcji z praniem). I zazwyczaj gdy opadam lekuchno na oparcie kanapy z gorącym kubkiem słabej kawy – syn otwiera brązowe oczęta i rozdziera ust korale. I z rękodzieła nici (dosłownie).

Czas sprzyja, ręce świerzbią, a syn woli burzyć wieże z klocków albo spierniczać ku schodom i mozolnie się na nie gramolić.

Nauczyć się przekuwać chęci twórcze w zabawy odtwórcze – zadanie na nachodzący adwent. Poziom master.