Słowa krzywdzą. Nie są obojetnie. A zdanie powtarzane przez rodzica mają dla dziecka wyjątkową siłę rażenia. Mamo, tato – macie w swoich ustach moc, która może wspierać, ale może też ranić na całe życie. Przygotowaliśmy dla was piętnaście zdań, które mają toksyczną siłę. Lepiej nigdy ich nie kierować w stronę dzieci…
1. A nie mówiłem, że tak będzie…
Takie zdanie wkurza nawet dorosłych. A co dopiero dzieci? Nie przynosi żadnego konstruktywnego rozwiązania. Nie jest pomocą, a tym bardziej pocieszeniem. Jest tylko wymądrzaniem się starszej osoby, która w dodatku nie podaje sensownych argumentów, dlaczego. Dziecko po tzw. szkodzie potrzebuje wsparcia, wytłumaczenia, mądrego ogarnięcia sytuacji, a nie kolejnego kopniaka za to, co zrobiło.
2. Nie mogłabyś być bardziej jak twoja starsza siostra
Porównywanie do rówieśników lub rodzeństwa albo kogokolwiek innego, to nie jest dobry pomysł. Podkopuje w dziecku jego poczucie wartości i bardzo martwi, bo to jest sygnał wprost, że jest gorsze i nieakceptowane przez rodziców.
3. Musisz się przestać mazać i wściekać
Dziecko ma prawo odczuwać wściekłość, smutek i rozpacz. Uwaga, nawet jeśli jest dziewczynką. Płeć tu nie gra roli. Jeśli informujemy dziecko, że natychmiast ma przestać czuć, to co czuje, uczymy go nierozpoznawania własnych emocji, zaprzeczania im. Pozwólmy mu popłakać lub pozłościć się. Spytajmy, dlaczego się tak czuje? Przytulmy i poszukajmy wspólnie rozwiązania i ukojenia emocji.
4. Tatuś nas wszystkich oszukał
Wciągania dziecka w batalię pomiędzy rodzicami to kolejny błąd rodzicielstwa. To nie jest fair wobec młodego człowieka, bo ono kocha oboje rodziców tak samo. W takiej sytuacji on czuje się zobligowany do stanięcia po stronie mamy lub taty. Dorośli powinni swoje spory załatwiać między sobą. Nie wolno w dzieciach szukać sojuszników.
5. Ty się do tego nie nadajesz
Nie podcinaj skrzydeł. Nawet jak widzisz, że maluch nie nadaje się do gry na pianinie, a tego pragnie, daj mu spróbować. Wyrośnie na człowieka ciekawego świata i niebolącego się podejmowania wyzwań.
6. Bo cię pan zabierze
Straszenie jakąś zewnętrzną potężną i nieznajomą siłą – jest zwykłym wzbudzaniem u dziecka nieuzasadnionego lęku przed światem. To żaden sposób na sensowne dyscyplinowanie. Ze strachu jeszcze nikt nie stał się lepszym człowiekiem.
7. Urodziłeś się pod złą gwiazdą
To brzmi jak stygmat na całe życie. Jeśli mówisz tak swojemu dziecku, informujesz go, że jest jakby „przeklęty” i że nie ma na to wpływu. Bo czy zwykły śmiertelnik może walczyć z siłą wyższą zapisaną w gwiazdach? Takie słowa mogą przylgnąć do niego na całe życie i być potem łatwą wymówką dla wszystkich niepowodzeń.
8. Czy mam odejść od ojca?
„Robienie” z dziecka swojego doradcy, jest bardzo złym pomysłem. Zwłaszcza jak dotyczy to ważnych spraw między dorosłymi. Młody człowiek nie powinien czuć na sobie ciężaru podejmowania trudnych decyzji. To nie jego rola! Rozwód czy rozstanie najbliższych mu osób musicie załatwiać sami, między sobą.
9. Siedź cicho i się nie wychylaj
Czasem warto np. w sytuacji szkolnej nie odzywać się na każdy temat. Ale na pewno nie warto uczyć się biernej postawy wobec krzywd, jawnej niesprawiedliwości. Lepiej, by młody człowiek umiał bronić się i walczyć o swoje, niż bał się wyrażać publicznie swoje zdanie.
- Zobacz także: Jak nauczyć się w patchworku nie być s*ką i odróżnić „ból tyłka” od bólu egzystencjonalnego
10. Dzieci i ryby głosu nie mają
A niby dlaczego? Jeśli nie pozwalamy dzieciom mieć swojego zdania, wychowujemy potulnego obywatela, który potem w pracy da sobie wcisnąć każdy kit, a w związku miłosnym będzie grał drugie skrzypce i zgadzał się z opiniami partnera, które mu nie pasują. Lepiej uczyć synów i córki, by miały swoje zdanie.
11. Cały tatuś, flegmatyczny i zapominalski
Przyklejanie dziecku „etykiet”, że jest podobny do kogoś z rodziny, kto nie ma powszechnie akceptowanych cech charakteru, jest jak pakowanie go do szuflady z napisem „zły”, „leniwy” na… zawsze. Naprawdę trudno się z niej potem wydostać. To jest jak stygmat, który ciągnie się za człowiekiem całe życie i nie łatwo go od siebie odkleić.
12. Mój mały bohater
Chłopiec nie powinien być małym bohaterem mamusi ani jej rycerzem i silnym chłopaczkiem. Jeśli go tak nazywasz, on wtedy intuicyjnie zaczyna starać się zastępować ci brakującego męża. To zbyt wiele dla kilkulatka i dla nastolatka też. Niestety samotne matki, często „obsadzają” w takiej roli swoich synów, lokując w nich całe pokłady niezaspokojonej miłości.
13. Nie możesz, bo nie i kropka
A niby dlaczego, nie może – to pytanie pojawia się w głowie każdego dziecka na takie słowa. Nie chodzi o to, by mu niczego nie zabraniać. Stawianie sensownych granic ma sens. Tylko że zawsze warto wytłumaczyć, dlaczego nie możemy się na coś zgodzić: bo obawiamy się o zdrowie, bo nie mamy pieniędzy. Jeśli akurat spieszysz się i w danej chwili, nie masz na to czasu, postaraj się wrócić do rozmowy.
14. Nie będę cię kochać, jak będziesz taki niegrzeczny
Jesteś dla dziecka całym jego światem. Zwłaszcza w pierwszych latach jego rozwoju. Jeśli je straszysz, że straci twoja miłości, to tak jakbyś go straszyła, że zawali się świat, wybuchnie jakaś wielka katastrofa. Gdy to powtarzasz, naruszasz jego zaufanie wobec najbliższych mu osób i sprawiasz, że nie nie czuje się bezpiecznie.
15. Jak tata przyjdzie, to zobaczysz
Straszenie dziecka ojcem to zwyczaj, który sprawia, że ono uczy się schematu: „mama jest bezradna i słaba nie radzi sobie”, a tata jest „groźny i silny”. A przecież lepiej by było, gdyby oboje rodzice potrafili być czuli i umieli sobie radzić w trudnych dla dziecka emocjonalnie sytuacjach, gdy zachowuje sie agresywnie, nie słucha, czy jak to się mówi popularnie jest po prostu niegrzeczne. Nikt nie ma ochoty w rodzinie pełnić funkcji solowej „strasznego strażnika moralności”. To jest nie fair i wobec dziecka i wobec jego ojca.