Pamiętam, kiedy moja córka była jeszcze bardzo mała. Miała pół roku, kiedy wróciłam do pracy. Prowadziłam zajęcia w szkole językowej, z małym zawiniątkiem w nosidełku. Trochę nie miałyśmy wyjścia, trochę tak wybrałyśmy. Tłumaczyłam zagadnienia gramatyczne kołysząc ją lekko przed sobą, zadawałam prace domowe usypiając ją w ramionach. I jestem wdzięczna mojemu szefowi za to, że mi na to pozwolił. Wiem, że to wciąż wyjątek. Potem wracałyśmy do domu, wrzucając w sklepie tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Nie było łatwo, ale było dobrze, naturalnie. Dziś ta maleńka dziewczynka jest już prawie nastolatką, ale wciąż lubi być blisko. Często myślę, że to zasługa owego czasu spędzonego razem, od jej najwcześniejszych dni.
Jako niemowlę często spała ze mną w łóżku. Bolał mnie kręgosłup od nietypowej pozycji, w której musiałam spędzać noce, na „stand by”- u, śniąc lekkim snem. Nic nie zastąpi tej bliskości, tego zaufania i więzi, które się wówczas wytworzyły. Wierzę we wspólne spanie, w magiczną siłę dotyku matki. W poklepywanie po okrągłych, miękkich plecach. Dziś ten dotyk, nieco niezdarny i bardziej nieśmiały pomaga nam przezwyciężać problemy, pierwsze konflikty, bunt, złość. To inwestycja, która zwraca się z nawiązką. Ale pracy jest chyba jeszcze więcej. Jeszcze więcej zmęczenia, tego psychicznego i jeszcze więcej troski o to, co będzie dalej.
Macierzyństwo. Nigdy się nie kończy Trwa do końca. Matka jest prawdziwym ucieleśnieniem miłości i całego magicznego dotyku świata. Jej uczucia i ciepło są niezrównanym lekiem na wszystko, co boli. Kiedy córka staje się matką, zaczyna rozumieć, że ta bliskość, ten dotyk łagodzi wszystkie niepokoje i niepewności. Tworzy spokój. Uczy życia w harmonii z samym sobą.
Matka zapewniała, że wszystko układa się zawsze, ponieważ jej córka pracuje w nadgodzinach. Była kobietą zaciekle niezależną, a dziedzictwo kontynuowano. Wierzyła w pielęgnowanie niezależnych i humanitarnych dzieci. Zdawała sobie również sprawę z całego wysiłku włożonego w zaszczepianie wartości u dzieci.
I oczywiście, są momenty zwątpienia, lęku, zmęczenia ponad wszystko. Są sytuacje, w których chcesz krzyczeć, uciec, płaczesz i wydaje ci się, że nikt nie jest w stanie cię zrozumieć. Niekoniecznie wtedy, gdy twoje dziecko jest małe. Największy lęk przychodzi, gdy ono dorasta. Gdy wychodzi z domu wieczorem, gdy wydaje ci się, że nic z tego, co mówisz go nie przekonuje, bo już dawno ma swoje zdanie. Gdy podejmuje decyzje i wybory, o których wiesz, że nie są dla niego dobre. Ale wiesz też, że tylko ten sposób zrozumie swój błąd. Nieprzespane noce to przy tych emocjach nieznaczące niedogodności.
Uwierz, bliskość i czułość są jak terapia. Ale trzeba je stosować cały czas. Nie tylko wtedy, gdy masz przed sobą drobne zawiniątko w nosidełku. Może jest trudniej, może bardziej niezręcznie, ale na pewno warto próbować z tą kilkunastoletnią istotą, która czasem wydaje ci się kimś całkiem nowym w twoim życiu.