Go to content

Kobiecy biznes, dziewczęce marzenia i przyjaźń od kołyski. Historia dwóch przyjaciółek pachnąca cukierkami

Fot. Materiały prasowe

Gdy były małymi dziewczynkami, nie było nic, no prawie – przynajmniej w sklepach. Ale miały siebie. Ich mamy przyjaźniły się ze sobą, więc Sandra i Monika od małego były blisko, szły ramię w ramię. Owszem, były Barbie – pachnące zachodem i przywożone z Niemiec, prawdziwe statuetki wolności i niezależności – ale to nie było to samo. Piękne i nienaturalnie długonogie blondynki, niczym nie przypominały ich – małych dziewczynek. Te Barbie nie znały ich świata. Były fajne, może czasem prestiżowe – ale należały zupełnie gdzie indziej, nie pasowały…

Były i gumowe (zapewne radzieckie) bobasy, ale to też nie były „prawdziwe” dziewczynki. A im marzyły się młodsze siostry i przyjaciółki. Pyzate i podobne do nich. Czasem poczochrane, ubrane jak na bal – albo zupełnie inaczej niż wszystkie lale – w dres, taki w jakim one biegały na podwórko. Takie, które mogą być prawdziwymi towarzyszkami zabawy. Dobrze mieć siostrę prawda? A taką siostrę bliźniaczkę?

Dlatego zaczęły je rysować.

Tak powstał pierwszy projekt. Na kartce z bloku, narysowany kredkami, dłońmi dziewczynek. Nie wiedziały wtedy, że kiedyś tchną w niego prawdziwe życie.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

 

Szczecin pachnie cukierkami

Ten niezwykły zapach dzieciństwa wysyłany jest dalej. Starannie zapakowany w różowe pudełko z niebieską wstążką. W środku – urocze bibułki i oczywiście serce – czyli La Lalla i strój dla jej nowej opiekunki, siostry bliźniaczki. Lalki La Lalla – narodziły się własnie w Szczecinie,a właściwe to tu, zrodził się pomysł na niecodzienny biznes. A dlaczego towarzyszy im zapach cukierków?

Bo La Lalle, to lalki stylizowane tak, aby wyglądały jak ich właścicielki – i do tego pachnące cukierkami. Ot co! Prawda, że cudownie?

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

linia 5x

Pani Monika Krawczyńska i Sandra Mianowska znają się praktycznie od zawsze, jednak realizację wspólnego biznesu zaczęły, gdy każda z nich niezależnie stąpała twardo po swojej zawodowej drodze. I można śmiało powiedzieć, że  nie był to klasyczny biznesplan – bo ile z nas odważyłoby się na powrót do dziecięcych marzeń, w świecie twardej waluty? To dość nietypowy sposób.

Jak w przypadku wielu dobrych pomysłów – tych które wypaliły – zaczęło się od pasji, marzenia i impulsu, bodźca, który pchnął je do wykonania pierwszego kroku.

A były nim narodziny dziecka Sandry.

To właśnie wtedy nie było już odwrotu. Serce matki stworzyło już podwaliny pod niejeden dobrze prosperujący interes. Młodej mamie zamarzyło się spełnić własne marzenie dla swojej córeczki. Tak, aby ona miała swoją lalę, przyjaciółkę. Taką jak być powinna – idealną. Taką, z którą doskonale się zidentyfikuje – bo taką jak ona sama. Zaczęły się pieczołowite i długie poszukiwania. Bo jak coś robić – to porządnie i z głową!

Zaczęłyśmy poszukiwania lalki idealnej, czyli fabryki która ja stworzy. Okazało się, jednak, że nie takie to proste, miałyśmy dość wysokie wymagania, nie tylko dotyczące wyglądu lecz jakości, materiału itp. Finalnie udało się ;). – opowiadają dziś nasze bohaterki.

 

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Ale powoli i do przodu. Aż w końcu się udało. Lalka idealna zagościła w Szczecinie i skradła serce małej dziewczynki. Pierwszej oficjalnej modelki La Lalli.

Hania – córka Sandry, dostała swoją cukierkową siostrzyczkę, gdy skończyła rok. Warto było poczekać, bo dziś niezmiennie La Lalla towarzyszy jej w życiu przedszkolaka. To właśnie jakość  użytych materiałów i staranność wykonania, na którym tak bardzo zależało projektantkom (oczywiście oprócz innowacyjnego wtedy pomysłu), pozwoliła lalkom bliźniaczkom zawojować rynek oraz serca dziewczynek i ich mam.

Marzenia się spełniają? Same nie, trzeba mieć odwagę po nie sięgnąć

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Można się rozmarzyć. Bo przecież kochać swoją pracę – to ogromne życiowe osiągnięcie. Rzadko w życiu się zdarza, żeby te marzenia spełniały się same. I w przypadku La Lalli, zaczęło się od mozolnej pracy. Początkowo biznes był dla nich zajęciem dodatkowych. I Sandra i Monika uprawiały swoje zawodowe poletko, a po godzinach dopieszczały pracę „na swoim”. Nie bez znaczenia była poczta pantoflowa i żmudne rozpowszechnianie marki – rozkładały ulotki i dbały by o La Lalli usłyszało jak najwięcej osób. Aż nagle zdarzyło się to coś i sprawy zaczęły galopować.

Na początku najbardziej przełomowym momentem było zaproszenie do Dzień Dobry TVN, dzięki czemu mogła o nas usłyszeć cała Polska, kolejnym takim przełomem było nagrania przez nas własnej reklamy telewizyjnej i jej emisja na kanałach dla dzieci takich jak: MiniMini , Nickelodeon, Teletoon , Disney Chanel oraz Disney Junior.

Dla nas prywatnie najbardziej przyjemnym momentem telefon w którym Pani powiedziała nam, że w szkole „Panuje moda na La Lallę i jej córka koniecznie musi taką mieć 🙂 „.

Firma jest na rynku od czterech lat i bardzo rozwinęła skrzydła. Z przyjacielskiej spółki projekt zamienił się w miejsce pracy dla innych. –  Zespół powiększa się sukcesywnie, przybywa nam pracowników i ten stan będzie się utrzymywał, nasze potrzeby stale się zwiększają.​ – dodają właścicielki.

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Dzięki dużemu zainteresowaniu naszymi produktami, początkowa zabawa rozwinęła się już w prawdziwy biznes, jednak nadal dobrze bawimy się projektując stroje i realizując zamówienia, wkładamy w to dużo serca i traktujemy to z przyjemnością.

Jesteś jak ja, dlatego tak dobrze się rozumiemy. Niezawodny przepis na sukces – być prawdziwym!

Bez tego ani rusz. Szczególnie, gdy tworzy się dla dzieci. Dzieci to najsurowsi sędziowie – szczerzy do bólu.

Jakość – można powtarzać to jak mantrę. – Kto dziś może pozwolić sobie na produkcje bubli? – zapytacie. Jednak i jakość, może mieć bardzo szerokie znaczenie.

For. Materiały prasowe

For. Materiały prasowe

Lalki produkowane są w Hiszpanii. Właścicielki długo szukały idealnego ucieleśnienia La Lalli – niestety żadna z polskich firm nie była w stanie zaoferować im, tego o czym marzyły. W Lalli obowiązuje bardzo ważna zasada – „Zero plastiku!”. Lalki wykonane są przyjaznego winylu, akcesoria – np. szafa i wieszaczki – są drewniane, choć pewnie byłoby i taniej i szybciej, gdyby zdecydowały się na powszechne sztuczne materiały. Ale tu nie ma miejsca na kompromisy. I bardzo dobrze.

Ubranka i ubrania – bo La Lalla to tak naprawdę lalka oraz identyczne ubranie dla lali i dla dziewczynki (ba! niektóre modele są dostępne i w wersji dla mamy) są natomiast szyte w rodzimej szwalni.

Od początku chciałyśmy, żeby była duża różnorodność lalek, ale zaczynałyśmy od 4 modeli (blondynki, szatynki, rudej i złotowłosej). Dość szybko jednak poszerzyłyśmy nasz asortyment – dzisiaj mamy 17 modeli!

Dziś możecie przebierać do woli. Kilka odcieni blondu, chłopiec czy dziewczynka (bo przecież taki brat też jest niczego sobie!), lala ciemnoskóra czy o azjatyckiej urodzie. Przeglądając stronę internetową gołym okiem widać, jak prężnie rozwija się firma.

Lalki mają wysokość 32 centymetrów (w sam raz dla rączek trzylatka). Proporcje ciała 5-6-cio letniej dziewczynki. Rumieńce na policzkach. Fryzura i kolor oczu są dopasowywane tak, aby lala przypominała swoją właścicielkę.

Szczerość zawsze się opłaca. Jeśli deklarujecie jakość – nie można na niej oszczędzać, a i polityka cenowa nie żeruje na klientach. Ceny są przystępne, a możliwości komponowania według własnych potrzeb bardzo szerokie.

 

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Gratulujemy odwagi i wiary w powodzenie – bo bez tego nie było by tej niezwykłej historii i tego zapachu cukierków.

A co dalej? – pytamy.

Oczywiście, zawsze są jakieś marzenia do zrealizowania. Dopóki jej mamy, czujemy, że żyjemy i że jeszcze coś wspaniałego czeka nas w życiu :). Nic więcej nie zdradzę ;). – odpowiadają z uśmiechem.


*Artykuł powstał dzięki współpracy z La Lalla – dziękujemy Sandrze i Monice za rozmowę.