Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie. Wyrok skazujący kobiety na brak wyboru. Na lęk, strach, poczucie zagrożenia i pewność, że gdyby okazało się, że ich dziecko ma ciężką genetyczną wadę, nie wolno im postanowić o zakończeniu ciąży. Ochrona życia ponad wszystko. Nieważne, że życie to będzie trwało zaledwie chwilę, lub że będzie tylko nieco dłuższym trwaniem, bez świadomości, w okrutnie zdeformowanej formie. Nieważne, że to życie nie rozwija się w inkubatorze, w maszynie, ale w innym życiu – świadomym tego, że potraktowano je instrumentalnie. Że matkę, kobietę, człowieka traktuje się jak ubezwłasnowolniony przedmiot, którego organizm uczyniono sprawą polityczną, instrumentem ideologii.
Wiem o parze ludzi, którzy zdecydowali się na urodzenie dziecka z zespołem Edwardsa. Podjęli decyzję sami, nie została im ona narzucona. Dziecko żyło dosłownie kilka dni. Ale ich cierpienie trwało miesiącami i latami. Doświadczenie to wpłynęło na nich w nieodwracalny sposób – dziś są innymi ludźmi. Ból, fizyczny i psychiczny sprawił, że jeszcze mocniej mówią: nikt nie powinien przez to przechodzić. Niekończące się koszmary senne, silne leki antydepresyjne, utrata pracy ze względu na utrzymujący się przewlekle bardzo zły stan emocjonalny Kasi… A przed oczami, na stałe, obraz dziecka, które w żaden sposób nie przypominało noworodka z poradników dla rodziców. I silne postanowienie: już nigdy więcej nie zajdę w ciążę. A na pewno nie w tym kraju.
Co oznacza zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej w praktyce? Wszystko najgorsze, co tylko możecie sobie wyobrazić, o ile nie jesteście podłymi, okrutnymi i zaślepionymi fanatyzmem religijnym politykami i działaczami pro-life (którzy zresztą z umiłowaniem życia niewiele mają wspólnego).
Przede wszystkim, Polki będą się bały rodzić dzieci. W kraju, gdzie od dłuższego czasu spada odsetek narodzin i nawet program Rodzina 500 plus nie wpłynął na polepszenie tej sytuacji, przystawienie kobietom noża do gardła i powiedzenie: „Musisz urodzić za wszelką cenę” przyniesie odwrotny skutek. Podziemie aborcyjne nie zniknie, ono się rozwinie jeszcze bardziej. A ci, których na nielegalną aborcję nie będzie stać, będą ryzykować zdrowiem i życiem, korzystając z mniej bezpiecznych możliwości przerywania ciąży.
Trauma związana z przymusowym donoszeniem ciężko upośledzonego płodu na zawsze zmieni życia kobiet, ich partnerów i rodzin. Bo tak skonstruowane przepisy wpłyną na całe rodziny. Jakim rodzicem dla pozostałych, zdrowych dzieci będzie matka odczuwająca niewyobrażalny ból fizyczny i emocjonalny, którą zmuszono do urodzenia istoty, której nie da się uratować, z którą nigdy nie nawiążemy bliższego kontaktu bo ona umrze zaraz po urodzeniu lub jeszcze w trakcie życia płodowego? Kto tym kobietom zapewni psychologiczną opiekę, wsparcie, dobre słowo? Kto poniesie koszty – emocjonalne i materialne jej sytuacji? Nowelizacja ustawy uderzy szczególnie w najuboższe kobiety, stawiając je w jeszcze trudniejszej sytuacji życiowe. Kto im pomoże? Państwo? Raczej nie. Kto wytłumaczy, że mają prawo nie kochać tego dziecka, że nie są złe, jeśli pragnęły by się nigdy nie urodziło? Ksiądz?…
Ciężko chore, nieludzko cierpiące dzieci będą porzucane po narodzeniu, jak rzeczy. Jeśli przeżyją, trafią do niedofinansowanych ośrodków, gdzie być może o ich lepszy los będzie się biła jakaś garstka cichych bohaterów. Takie dzieci będą do końca życia ciężarem dla swoich opiekunów, dla całego systemu opieki zdrowotnej. Kto weźmie za ich życie moralną odpowiedzialność? Czy ci, którzy dziś tak głośno krzyczą o sumieniu i prawie do życia?
Jeszcze chwila, a w Polsce nastoletnie dziewczynki będą musiały donosić ciąże pochodzące z gwałtu. To nie jest już kraj dla kobiet. Jestem zła, zrozpaczona, przerażona. Boję się o siebie i o moją córkę.