Czasy się zmieniły, pojęcie „starzenia się” również i nasze podejście do więzi rodzinnych także ulega zmianie. Kiedyś dziadkowie byli integralną, bardzo ważną częścią rodziny – pomagali w wychowaniu dzieci, organizowali rodzinne uroczystości, a w wakacje zabierali wnuki do siebie albo wyjeżdżali z nimi nad morze. Dziś wiele się w tej w kwestii zmieniło, bo współcześni dziadkowie mają dla swoich wnuków coraz mniej czasu, chcąc cieszyć się relacjami z przyjaciółmi, planując swoje hobby i podróżując.
Coraz więcej osób przebywających na emeryturze ma całkiem dobrą sytuację materialną i stara się choć po części realizować swoje marzenia. Wielu z nich uważa też, że „dzieci już odchowało” i nie zamierza się angażować w pomoc w wychowywaniu następnego pokolenia.
To nie są jednostkowe sytuacje. Z drugiej jednak strony, zmieniło się również nastawienie współczesnych rodziców do roli dziadków w życiu ich rodziny. Są rodzice, którzy swoje dzieci najchętniej zostawialiby u dziadków na każdy weekend, byle tylko zyskać „trochę czasu” dla siebie, byle na trochę pozbyć się pociech z domu. Ich oczekiwania są ogromne, a postawa roszczeniowa. Uważają, że to się im należy. Prawda jest przecież jednak inna. To oni podjęli decyzję o posiadaniu dzieci i to oni są za nie odpowiedzialni. Opieka nad dziećmi jest przede wszystkim ich zadaniem. Jasne, że mogą i powinni szukać wsparcia, szczególnie wtedy, gdy czują, że emocjonalnie nie dają sobie w jakimś momencie rady, ale nie oznacza to, że powinni „sprzedawać” dzieci własnym rodzicom, nie szanując ich wolnego czasu, ani prawda do odpoczynku, wtedy, kiedy akurat jest im wygodnie.
Tymczasem coraz więcej współczesnych dziadków wykazuje brak zainteresowania swoimi wnukami. Kochają je, owszem. Cieszą się ich szkolnymi sukcesami, chętnie oglądają zdjęcia i rozmawiają z nimi przez telefon. Czasem sypną kieszonkowe i … na tym koniec. Mają swoje życie i nie chcą, by znowu kręciło się ono wokół dzieci.
Oczywiście, dziadkowie mają swoje własne powody tego „wycofania” w relacjach z wnukami. To pokolenie jest po prosto o wiele bardziej aktywne niż dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści lat temu. I choć jest to wspaniała zmiana, wpływa ona również na kształt współczesnej rodziny. Dziś babcia czy dziadek są bardziej gośćmi, „ciekawymi osobami” w życiu naszych dzieci niż członkami rodziny z pełnią praw. Trzeba również zdać sobie sprawę z tego, że niektórzy z nich (wcale nie mniejszość) nadal pracują, realizując się zawodowo na pełnym etacie i po prostu nie mają czasu na opiekowanie się wnukami. Poza tym, po pełnym tygodniu pracy mogą być zbyt zmęczeni, żeby biegać po placu zabaw za małym dzieckiem lub zostać wieczorem z noworodkiem. Trudno jest zebrać energię, kiedy nie ma się już dwudziestu lat.
Jest jeszcze jedna grupa dziadków – ci, którzy świadomie ograniczają kontakt ze swoimi dziećmi, kiedy rodzi im się córka czy syn. Tacy dziadkowie uważają, że ich dzieci powinny radzić sobie i „przejść przez to” same, ponieważ im – dziadkom – nikt nie pomagał. To trochę chęć pozwolenia, by karma zadziałała. „Chciałeś dziecko – to masz, zobacz ile pracy cię czeka, odczuj to na własnej skórze”.
Choć to podejście może wydawać się egoistyczne, nie jest niczym wyjątkowym. Zapytajcie znajomych, czy usłyszeli od własnych rodziców: „Ja nie będę niańczyć twoich dzieci”. Odpowiedź może was zaskoczyć.
Relacje z dziadkami są dla dzieci wyjątkowo ważne i warto o tym pamiętać, niezależnie od tego, do którego pokolenia należymy – dziadków czy rodziców. Wspomnienia wspólnych wakacji, świąt, czy choćby spacerów po parku to fundament, na którym można budować życiowy bagaż doświadczeń i wiedzy o innych, już od małego. Jednak nic na siłę i nic bez obopólnej zgody. Dziadkowie nie mogą czuć się w tej sytuacji wykorzystywani, a rodzice „zależni” od nich.