Momentem przełomowym była impreza, na której spotkaliśmy się przypadkiem. Marcin – bo tak ma na imię moja miłość – przyszedł wtedy na imprezę z kolegą, który podobał mi się od dawna, ale w żaden sposób nie mogłam „Go namierzyć”. Nikt z moich znajomych Go nie znał, a ja wzdychałam za każdym razem gdy minęłam Go na ulicy. Pomyślałam wtedy, że kolega Marcin spadł mi z nieba i zapoznał z chłopakiem, który mnie zauroczył. Bawiliśmy się w trójkę na parkiecie, a mi za każdym razem uginały się nogi, gdy kolega tańczył bliżej. Oczywiście kolejnego dnia poprosiłam Marcina by dał mi numer do kolegi – jak się potem okazało, Marcin z żalem, ale podał mi ten numer 😉 Zaczęliśmy się spotykać, ale szybko okazało się, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ ten chłopak wyjeżdżał do pracy zagranicę, a po powrocie do Polski miał przeprowadzić się do innego miasta. W międzyczasie zaczęłam utrzymywać bliższy koleżeński kontakt z Marcinem – podczas imprezy tak fajnie Nam się rozmawiało i tańczyło ze sobą, że miałam wrażenie, że nadajemy na tych samych – wtedy jeszcze koleżeńskich – falach.
Po kilku dniach wyjechałam do domu na urlop (mieszkam 550 km dalej od rodzinnego domu – wyjechałam na studia) i postanowiłam zrobić sobie tatuaż – słońce na karku, które miało być symbolem zmian i od tamtej pory przynosić mi szczęście. Przyniosło – Szczęście w życiu i miłość tego Jedynego! Kontakt z Marcinem, choć wtedy tylko komórkowy i internetowy się rozwijał, a On stawał mi się coraz bliższy. Gdy wróciłam z urlopu ze swojego rodzinnego domu nie było ani jednego dnia, w którym byśmy się nie widzieli. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę i tak powoli narodziła się Nasza miłość. Na początku była fascynacja, zaufanie, bezpieczeństwo, partnerstwo i przyjaźń – wszystko to trwa do dziś. Na swojej drodze spotkałam mężczyznę, który oczekiwał ode mnie dokładnie tego samego czego ja oczekiwałam od Niego.
Po 9 miesiącach podczas spaceru w nadmorskim lesie padło pytanie, na które czeka każda kobieta. Otrzymałam piękny pierścionek zaręczynowy i postanowiliśmy, że zerwiemy stereotyp i nie pobierzemy się zaraz po zaręczynach. Minęły 3 lata zanim się pobraliśmy, a przez ten czas można powiedzieć, że poznaliśmy siebie na wylot 😉 Zamieszkując razem mieliśmy przedsmak małżeństwa i możliwość sprawdzenia się w wielu sytuacjach.
3,5 roku temu powiedzieliśmy sobie sakramentalne „TAK” i dziś wiemy, że ślub jeszcze bardziej umocnił Nas i Naszą miłość. Czy Nasz związek jest idealny? Może dla niektórych jest, może i nie. Jak każde małżeństwo miewamy gorsze dni i czasem wydarzy się jakaś sprzeczka czy kłótnia, ale nauczyliśmy się już rozmawiać ze sobą i o wszystkim. Wiemy oboje, że żeby coś dostać, trzeba też od siebie dać. Najważniejsze jest jednak to, że my czujemy się wyjątkowo ze sobą, realizujemy swoje marzenia, a każda chwila jest dla Nas tą wyjątkową, bo spędzamy ją razem. Czujemy się tak jakbyśmy każdego dnia kochali się jeszcze bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro i dziękujemy losowi za to, że spośród tylu ludzi na całym świecie – My trafiliśmy właśnie na siebie! 🙂
Autorka: Małgorzata Walędzik
Akcja „Moja pierwsza miłość”
Pierwsza miłość jest wyjątkowa, to zauroczenie, motyle w brzuchu, ta szeptana na ucho przyjaciółki tajemnica. Niepewność, ciekawość i radość. Zakochując się po raz pierwszy mamy wrażenie, że unosimy się nad ziemią.
Luty to taki czas, kiedy na chwilę przystajemy w naszej miłości. Może dlatego, że nie obchodzimy Walentynek, a może właśnie dlatego, że je obchodzimy. Jedno jest pewne. W tym zimowy miesiącu o miłości myślimy bardziej niż zwykle. Dlatego chciałybyśmy was zachęcić do wspomnienia waszej pierwszej miłości. Zakochania, zauroczenia. Odkurzenie w pamięci tych wyjątkowych chwil. To z pewnością są piękne historie.
Zapraszamy – włączcie się do naszej akcji „Pierwsza miłość”. Napiszcie do nas opisując swoją pierwszą miłość. My najciekawsze listy nagrodzimy i opublikujemy. Powspominajcie z nami <3
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwsząks. Jan Twardowski