To było wczoraj przy przedświątecznym sprzątaniu włączyłam muzyczną stację i zamarłam na chwilę. Usłyszałam piosenkę której nie słyszałam kilka lat. Wróciły wspomnienia, zrobiło mi się słabo. Siedem lat temu wracałam do aktywności zawodowej po urlopie macierzyńskim. Dostałam fajne zlecenie. Uwolniłam się od toksycznego etatu i postawiłam na firmę szkoleniową.
Pierwszego dnia szkolenia nawiązałam fajny kontakt z uczestnikami, zbadałam oczekiwania i nie mogłam doczekać się dnia drugiego. Nie dojechałam na szkolenie. Przed trasą załatwiłam parę spraw, starannie Umyłam przednią szybę, zamontowałam pożyczoną od kolegi nawigację i ruszyłam. W radiu leciała ta piosenka… Zrobiłam głośniej i nagle świat na chwilę przestał istnieć. Auto jadące przede mną nagle się zatrzymało… Bez ostrzeżenia, bez świateł stopu, bez kierunku, bez litości dla mnie…
Chciałam ominąć auto z prawej strony, uderzyłam prawym przednim kołem o wysoki krawężnik. Straciłam panowanie nad kierownicą, nie mogłam jej złapać.
Ruch na ulicy zamarł, czas stanął w miejscu, a ja… żegnałam się że światem. I było jak na filmach, przed oczami przelatywały mi obrazy z życia. Tyle chciałam powiedzieć mojej kilkumiesięcznej córce którą jeszcze karmiłam piersią, mojemu synowi który dopiero co zaczął szkołę i mojemu mężowi…., żeby jakoś poradził sobie beze mnie.
Samochód szalał po całej jezdni, od krawężnika do krawężnika. I nagle leciałam… cztery metry w dół. Pewnie trwało to chwilę, ale wystarczyło na wspomnienie najważniejszych chwil i pożegnanie. Tak pożegnałam się ze światem.
Ocknęłam się. Pamiętam okropny dźwięk auta, dym i ten smak szkła w ustach. Nie czułam twarzy… Ale to uczucie że żyję!
Urodziłam się tego dnia na nowo! Odpięłam pasy i wyszłam przez okno. Wdrapałam się po leżącym ogrodzeniu do drogi… i czekałam na pomoc. Podałam numer do męża i czułam, że odpływam. Skończyło się na kilkudziesięciu szwach na twarzy. Szkła miałam nawet w nosie. Do dziś jedno małe szkło mam pod dolną wargą. Zagryzam je, jak się denerwuję. Skasowałam auto, które jeszcze długo spłacałam. Straciłam pokarm…, ale go odzyskałam. Mimo wystających szwów na twarzy kontynuowałam studia. Nie zawaliłam żadnego egzaminu. Kocham życie i cieszę się każdym dniem. Tak na serio, nie deklaratywnie.
Płakałam tylko raz i teraz drugi, gdy wszystko wróciło przez tę jedną piosenkę… Żyję, pracuję, kocham, dalej jeżdżę autem i lubię słuchać głośno muzyki.
Ciesz się życiem, nie czekaj, aż życie mocno Cię do tego przekona.
autorka: czytelniczka Kasia