Każdy ma swój niewysłany list – u mnie są to bardziej słowa niewypowiedziane, wtedy kiedy jeszcze mogłam i gesty, które zawisły w powietrzu tego pamiętnego dnia. Wtedy jeszcze mogłam powiedzieć, że bez Ciebie – nie ma sensu. Czy to by pomogło? Mogłam powiedzieć, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Kimś, kto dał mi miłość bezwarunkową, czułość, opiekę, uwagę, kiedy mama chciała mieć święty spokój. Kimś, dla kogo chciałam mieć dobre wyniki w nauce, bo Twoja duma ze mnie, była wystarczającą motywacją do działania. Nauczyłeś mnie, że dojdę do celu i spełnię marzenia dzięki pracy, uczciwości, życia w zgodzie z samą sobą.
Po Tobie jestem uparta, kiedy trzeba i nie odpuszczam. Dzięki Tobie jestem wrażliwa też na krzywdę i cierpienie innych. Pamiętam telefony w nocy – każdy mógł do Ciebie zadzwonić, bo wstawałeś bez względu na to, która była godzina. Wsiadałeś do samochodu – mama zawsze czekała w oknie. Ja też nie mogłam spać, kiedy długo nie wracałeś do domu. Byłeś na zawołanie wszystkich – wiedzieli, że mogą na Ciebie liczyć. Pewnie tak jak ja – mieli poczucie, że jesteś jedyną osobą, która zawsze jest dla mnie. Nie byłeś wylewny. Ja też nie jestem – nie potrafiłeś mówić o uczuciach, czy okazywać ich w sposób oczywisty. Pokazywałeś tę miłość do nas – czy poprzez bycie na zawołanie swojej mamy, którą ogromnie ceniłeś i kochałeś, czy poprzez bycie pomocą dla całej rodziny, czy wtedy gdy zamiast kupować mamie biżuterię i kwiaty na Walentynki, czy Dzień Kobiet, w jeden dzień wyremontowałeś jej łazienkę. Lubiłeś zaskakiwać. Pamiętałeś o nas. Problem w tym, że było dla nas to tak oczywiste, że my zapomnieliśmy o Tobie. Ja zapomniałam, że jesteś nie tylko wtedy, kiedy chcę kieszonkowe, lub kiedy chcę jechać z Toba na zakupy (bo zawsze kupiłeś mi więcej rzeczy niż mama).
Przyzwyczaiłam się, że nie muszę się starać, bo i tak zawsze będę najukochańszą córeczką tatusia, cokolwiek bym nie zrobiła. Byłeś dobry, ale wymagałeś – wyczuwałam to, i zawsze wiedziałam, co sprawi Ci przyjemność, a przez co możesz być niezadowolony. Mam poczucie obowiązku i dotrzymuję słowa dzięki Tobie – nie lubię działać na pół gwizdka. Ty też nie lubiłeś. Ciężko jest bez ciebie mimo upływu czasu. To bzdura, że czas leczy rany. Przecież jest coraz więcej dni bez Ciebie, dni ważnych, na których powinieneś być. Moja matura, studia, dyplom, pierwsza praca, pierwsze miłości.To samo przeżywa moje rodzeństwo. A Ciebie nie ma. Jak ma być niby łatwiej z czasem więc??
To, że nas opuściłeś i jak nas opuściłeś, zostanie ze mną na zawsze. Uczę się codziennie nie bać – nie bać się, że historia się powtórzy. Że ktoś odejdzie bez słowa. Bez spojrzenia w oczy. Bez pożegnania. Że zostawi mnie w pewien słoneczny poranek i ja nieświadomie dam mu odejść na zawsze. To, ile miłości i uwagi dałeś mi przez 18 lat mojego życia, cały czas walczy z tym, jak bardzo opuszczona i nieważna poczułam się, kiedy wyszedłeś z domu i nie wróciłeś, Wiem, że nie chciałeś nas skrzywdzić. Mimo, że patrzyłam w te smutne, ciemne oczy na kilka dni przed Twoim odejściem, nie widziałam tego, że coś jest nie tak. Denerwowało mnie to – bo nie mówiłeś – tylko patrzyłeś na nas. Mam nadzieję, że już nic Ci nie dolega. Mam nadzieję, że mimo tego, że zrobiłam wiele głupich rzeczy po Twoim odejściu, nadal jestem Twoją najukochańszą córeczką.
Nie mam już tych pokładów złości w sobie na Ciebie. Zabrałeś ze soba moje poczucie bezpieczeństwa i mój grunt pod nogami. Zabrałeś mój dom. Zabrałeś moją rodzinę – nie potrafię spotykać się z nimi – za bardzo im przypominam o Tobie, za bardzo mnie uderza, kiedy mówią o Tobie w czasie przeszłym. Boli mnie patrzenie w oczy mojego brata, które są identyczne jak Twoje. Boli mnie to, że on Ciebie nie pamięta, był za mały… Jak mamy mu powiedzieć, że mimo wszystko, on też był całym Twoim światem? Została niepewność i strach, którą staram się oswoić – idzie mi coraz lepiej. Została dziura, ogromna pustka. Żal. Do siebie – że nie zatrzymałam Cię tego dnia, że pozwoliłam Ci pójść. Że nie przejęłam się tymi smutnymi oczami wpatrzonymi we mnie. Myślę, że bałeś się, że nie sprostałeś czemuś, że zawiodłeś. Tato, nigdy nas nie zawiodłeś. Byłeś najlepszym tatą, synem, mężem, bratem na świecie. Może gdybyśmy powiedzieli Ci to 10 lat temu, nie pisałabym teraz tego listu. Nie byłoby tej strasznej dziury i tych pytań, które już pozostaną bez odpowiedzi.
Na samym starcie mojego dorosłego życia, dostałam od niego najbardziej bolesną lekcję. Mówmy, że kochamy. Jeżeli mamy szczęście, aby mieć troszczących się o nas rodziców (mimo tych licznych wad, które w nich dostrzegamy), rodzeństwo (mimo, że przez większość czasu, chcemy wyrzucić młodszego brata przez okno) czy wspaniałych partnerów – mówmy im, jak są ważni. Nie przyjmujmy, że oni wiedzą. Mogą nie wiedzieć. Coś, co jest oczywiste dla nas, nie musi być oczywiste dla naszych bliskich. Mój tata nie wiedział, jak ważny jest dla nas. Gdyby wiedział, zostałby tego dnia z nami.
Każdy z nas ma swój „niewysłany list”
Czasem zapisany tylko w sercu. Czekający w szufladzie niezałatwionych spraw. Na wysłanie niektórych jest już za późno, na inne brak odwagi, brak aktualnego adresu… A może wszystko byłoby inne, gdyby się tylko od nich uwolnić?
Piszcie do nas, anonimowo jeśli chcecie. Wyślijcie wreszcie swoje listy i poczujcie ulgę. Wybrane listy nagrodzimy bonami zakupowymi o wartości 200 zł do Limango.
Listy wysyłajcie na adres kontakt@ohme.pl – w temacie wiadomości wpisując „Niewysłany list”
Wszystkie „Niewysłane listy” możecie przeczytać tutaj.
Sponsorem nagród jest LIMANGO