Dziękuję Ci mamo za to, że nigdy nie mogłam na Ciebie liczyć.
Gdy mnie biłaś za źle postaramy dom. Gdy wyzywalas za sprzeciw Tobie.
Przy pierwszej miesiączce, gdy zarzuciłas mi, że jestem obrzydliwa. Przecież nawet mnie nie uprzedzilaś, że mnie to czeka!
Przy trudzie moich studiów. Gdy mieliście w głębokim poważaniu, czy mam co zjeść, czy wystarcza mi na czesne. Dziękuję tez za to, że nikt z Waszych znajomych i rodziny nawet nie wie, że Wasza córka kończy prestiżowe studia i to na dodatek sama na nie zarabiając.
Dziękuję Ci za to, że gdy On mnie zostawił z moim małym synkiem – nigdy nie spytałaś, jak się z tym czuje. Nigdy nie zainteresowałas się moim stanem.
Dziękuję za to, że smialas mi się w twarz gdy krzyczałam Ci, że nie mam sił żyć i gdyby nie syn – odebrałabym sobie życie bo nie mam sił juz znosić Twojego traktowania.
Dziękuję za to, że od miesięcy próbując wrócić do dawnego życia napotykam przeszkody rzucane przez Ciebie.
Dziękuję za to ze bierzesz ode mnie pieniądze bo jestem Ci to winna skoro mnie wychowałas. Dziękuję za to ze tylko wymagasz ale nigdy nie pytasz czy mi na wszystko wystarczy.
Dziękuję za to, że od dwóch dni miałam w ustach ostatnia moja kromke chleba bo po opłaceniu wszystkiego i zrobieniu zakupów dla synka do kolejnej wypłaty – zostało mi 20 zł.
Dziękuję Ci za to, że nawet nie wiesz, że ta wypłata jest dopiero za 3 tygodnie. Dziękuję Ci tez za to, że nie umiesz mi pomóc za darmo.
Nie umiesz pojechać po zakupy gdy jestem chora. Masz samochód. Masz czas. Masz pieniądze. Ale słyszę, że mam sobie wziąć taxi, na które mnie nie stać i jechać sama mimo że brak mi sił.
Dziękuję za to ze zastępuje własnemu dziecku i ojca a Ty tego nie widzisz. Jestem obojga rodzicami. Mały ma wszystko. Dbam o niego. Kocham go. Ale Ty ciągle wmawiasz mi ze jestem złą matka. Ciągle mi to mówisz! Bez powodu. Po prostu.
Na każdym kroku mnie poniżasz, obrażasz. Nie liczysz się ze mną ani moimi uczuciami. Nie widzisz jak bardzo cierpię.
Nie chcesz widzieć, że nie kupuje swoich leków, nie mam butów na jesień. Nie chcesz widzieć ze jestem zmęczona bo ciężko pracuje nocami a za dnia wychowuje dziecko.
Dlaczego nie chcesz widzieć powodów by być ze mnie dumna? A dlaczego nie widzisz powodu by podać mi rękę zamiast bez końca ja tylko wyciągać i żądać ode mnie tego, co jest ponad moje możliwości?
Mój syn ma wszystko. Dbam o jego potrzeby. Ale nie mam nikogo kto dbalby o mnie. Dlaczego umiesz tylko mnie krzywdzić zamiast wesprzeć? Dlaczego jestem tak mało ważna?
Dlaczego płacze po nocach, chodzę zmęczona i nierzadko głodna a Ty mi mówisz, że jestem zła matką? Uważasz się za lepszą? W czym?
Nigdy nie czułam z Tobą bliskości. Nigdy nie czułam, że mogę ci ufać ani tym bardziej na Ciebie liczyć. Najgorsze jest to, że wciąż udoeadniasz, że tak jest.
Pisze ten list by wyrzucić to z siebie. Gdybym Ci taki dala, powiedziałabys, że jestem zła i podla. Zawsze tak mówisz, gdy chociaż spróbuję wyrazić swój żal.
Mówię to z przykrością ale nie licz na mnie kiedyś, skoro nigdy nie mogłam liczyć na Ciebie.
Jeśli mnie kiedyś zabraknie – mam nadzieję, że mój syn do Ciebie nie trafi. Wystarczy, ze mnie nazywasz „g#ownem”. Jego skrzywdzić nie pozwolę. Nigdy!
Twoja wyczerpana juz córka.
Zmęczona, niedożywiona i opuszczona.
A przede wszystkim zawiedziona.