Usłyszałam niedawno słowa, które mnie powaliły: pewien pan powiedział mi, że jestem tak inteligentna, że aż atrakcyjna. Zamurowało mnie na miejscu, ponieważ nie zdarzyło mi się jeszcze usłyszeć miłego komplementu oraz inwektywy w jednym zdaniu podrzędnie złożonym.
Nie wiem nawet, czy to dobrze uchodzić za inteligentną kobietę. Zauważyłam, że idiotkom w życiu łatwiej – zaprawdę, powiadam wam, nie ma takiej rzeczy, której nie załatwiłby odpowiednio duży dekolt oraz usteczka w ciup i akcja pod tytułem „Ja sama sobie nie poradzę”.
Julia Marcell śpiewa:
Kiedy byłam małą dziewczynką,
modliłam się o urodę.
Dzisiaj jestem już pewna –
wolę być ładna niż mądra.
Na co komu ta mądrość?
Tylko się człowiek stresuje.
Głupotę ci każdy wybaczy,
brzydoty nie daruje.
I prawda, niestety. Kto słyszał publiczne dyskusje na temat inteligencji kobiet? Mądre kobiety raczej na okładkach magazynów nie lądują. Sharon Stone ma IQ na poziomie 154, czy świat o tym mówi? Nie, świat wspomina, jak piękna Sharon Stone rozkładała nogi w „Nagim instynkcie”.
Co do mojej inteligencji, to chciałam zaznaczyć, że nie przekłada się ona na mądrość życiową, niestety. Pakuję się w rozmaite kłopoty, ufam niewłaściwym ludziom, kilka razy potrafię popełnić ten sam błąd. Jeśli ktoś wie, jak zostać mądrą kobietą, niech mi da znać, proszę. A w miłości to już kompletna porażka…
Na swoją obronę mam tylko to, że nawet Maria Pawlikowska-Jasnorzewska mówiła, że wolałaby, aby Mickiewicz ją całował niż by miał ją słuchać.
A ja obie opcje poproszę.