Zjawiała się i odchodziła wtedy, gdy zmieniał się kierunek wiatru. Miała parasolkę z rączką w kształcie papugi, a w jej dywanikowej torebce można było znaleźć wszystkie najbardziej potrzebne w danym momencie rzeczy. Na zawsze zmieniła życie Michasia i Janeczki z ulicy Czereśniowej. I ich rodziców także… Jeśli stanęliście właśnie przed wyborem niani, wspomnijcie Mary Poppins, opiekunkę doskonałą, która i dziś przydałaby się w niejednym domu.
Pamiętacie jak zaczyna się ta historia, wymyślona i spisana przez P.L. Travers, dziennikarkę i pisarkę? Chmury pojawiają się na horyzoncie, barometr wskazuje spadek ciśnienia, a admirał Broom ostrzega pana Banksa przed zbliżającą się burzą. Ale to nie burza, to nadchodzi Mary Poppins. Postać, która od osiemdziesięciu lat włada wyobraźnią dzieci. Mimo surowego charakteru i emocjonalnego dystansu na jaki trzyma swoich podopiecznych. To dość niezwykłe, bo jeśli przyjrzycie się tej postaci teraz na nowo, z perspektywy swojej dorosłości, jeszcze wyraźniej zauważycie, że wcale nie jest to miła, dobra wróżka z idyllicznej bajki na dobranoc. A jednak mali czytelnicy ją uwielbiają i marzą o takiej właśnie niani… W czym tkwi fenomen Mary Poppins?
Szczerość w kontaktach z dziećmi
Choć w kontaktach z dorosłymi bywa frywolna i nierzadko mija się z prawdą, Mary traktuje dzieci z najwyższą powagą, bardzo serio. Oczywiście skutkuje to tym, że nieraz jest w stosunku do Janeczki i Michasia szalenie krytyczna. Bez skrupułów powie im, jeśli z otwartymi ustami wyglądają głupio, albo jeśli ich maniery pozostawiają wiele do życzenia. Mary Poppins mówi wprost, ale dzięki temu dzieci ją doskonale rozumieją. Jest też próżna, kiedy oznajmia, że jest „praktycznie doskonała pod każdym względem”, jednak takie wyznania tylko umacniają jej pozycję w ich sercach. Mary nie ukrywa również, że kiedyś odejdzie i powoli przyzwyczaja do tej myśli dzieci.
Zasady
Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie wprowadzono ich do domu Janeczki i Michasia. Wraz z pojawieniem się Mary, ich świat zaczyna być uporządkowany. Dyscyplina, zawsze uzasadniona, służy nauczeniu dzieci samodzielności, uprzejmości i odpowiedzialności za podejmowane przez nie decyzje. Pod wpływem Mary, Michaś i Janeczka zaczynają zachowywać się odpowiednio w towarzystwie i odczuwać potrzebę opiekowania się słabszymi, w tym własnym młodszym rodzeństwem.
Charyzma
Mimo tego, że bywa oschła i nieuprzejma, dzieci zabiegają o jej uwagę, a nawet ją uwielbiają. Mary Poppins staje się z czasem dla nich tak ważna, że z obawą oczekują jej odejścia. Jest przy tym tak zdroworozsądkowa i przekonana o słuszności swojego postępowania, że nawet państwo Banks nie mają odwagi się jej sprzeciwić. To zabawne z jakim lekceważeniem i arogancją Mary traktuje nie tylko swoich pracodawców, ale także urzędników czy przedstawicieli prawa, wzbudzając tym szacunek i uznanie. Prawdopodobnie dziś z takim podejściem trudno byłoby jej utrzymać posadę…
Magia nie do końca oczywista
Choć Mary przychodzi „z góry”, z nieba, jej wrażliwość jest mocno „przyziemna”. Od samego początku zmagamy się z dylematem na ile to postać z krwi i kości, realna, prawdziwa osoba, która ma jakieś marzenia, uczucia albo przeszłość, a na ile nie dająca się zamknąć w żadnych schematach czarodziejka.
Jedyną jej cechą ludzką zdaje się jednak tylko próżność. Mary nie jest sentymentalna, nie chce niczego, bo ma już wszystko, czego zapragnie. Zjawia się w konkretnej rodzinie, gdy ma zadanie do wykonania, a potem znika pozostawiając po sobie pustkę. Ma magiczną parasolkę, która przenosi ją tam, gdzie niania chce się znaleźć i wygląda dziwacznie: jest chuda i koścista, ma lśniące, czarne włosy, duże ręce i nogi oraz małe, lekko wytrzeszczone niebieskie oczy. Nieustannie pociąga nosem, potrafi wjechać na piętro po poręczy schodów, odlecieć na parasolce i spaść prosto z nieba. Pytana przez dzieci o swoje magiczne zdolności zawsze zaprzecza. A jednak zwykła codzienność przy niej nie istnieje, bo każdą, nawet najbardziej prozaiczną czynność Mary potrafi zmienić w niezwykłą przygodę.
Być może nieco dziwna, wyniosła postać Mary Poppins powstała po to, by zasugerować nam, że miłość i wyrozumiałość to dwie różne rzeczy? Lub, że czasem miłość kryje się pod pozorami chłodu i obojętności? Czy zasady tej nieco dziwnej niani sprzed prawie 100 lat sprawdziłyby się w naszych domach…?
P.S. Dla mnie Mary Poppins to jedno z najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa. Najpierw poznałam książkę P.L. Travers, którą czytała mi mama zawsze, gdy byłam chora. Początkowo Mary była tą troszkę przerażającą, surową damą z książkowych ilustracji. A potem już na na zawsze zyskała śliczną twarz Julie Andrews z musicalu wyprodukowanego przez Walta Disneya. Całą historię powstania tej kultowej produkcji (oraz motywy stojące za napisaniem książki) możecie poznać w filmie „Ratując pana Banksa”. Oficjalny zwiastun możecie obejrzeć tutaj.