„Mam 38 lat. Mam też świadomość, że to, gdzie dzisiaj jestem jest wypadkową wielu czynników. A to, gdzie za dziesięć lat będę zależy tylko ode mnie” – która z was może tak o sobie powiedzieć, oczywiście z korygowaniem wieku?
Zauważyłam, że około 40-tki wszyscy prowadzimy podobne rozmowy. Kim jestem, co osiągnęłam, czy jestem szczęśliwa. To stały temat wśród moich znajomych. Nagle ze zdziwieniem zaczynamy zauważać osoby z boku – gdzie one doszły, co zrobiły.
Dzielimy się właściwie na dwie grupy. Tych, którzy narzekają, że jest ciężko, że trudno, ale cóż – takie życie i nic się nie da z tym zrobić, choć byśmy chcieli, ale… to jednak wymagałoby od nas jakiegoś wysiłku. Ci są pogodzeni z tym, gdzie są, jest im wygodnie, bo wokół siebie mają to, co doskonale znają. Założę się, że za 10 lat usiądą przy tym samym stole i będę mówić dokładnie to samo, co dzisiaj. Tylko dzieci będą starsze.
Druga grupa, zdecydowanie mniej liczna, to ci, którzy nie zrezygnowali jeszcze z życia i dostrzegają jego potencjał. Nie chcą osiadać na laurach, patrzeć jedynie jak dorastają dzieci i tkwić w miejscu, bo wiedzą, że jeszcze naprawdę wiele mogą. Słyszałam ostatnio, jak Marysia Sadowska opowiadając o swojej mamie, wspomniała, że mama mając 70 lat wyciągnęła ją na festiwal reggae i i tańczyła w pierwszym rzędzie pod sceną. I ja też tak chcę, co więcej – nie to, że chcę, wiem, że tak będzie. Dlaczego? Bo staram się dzisiaj dokonywać wyborów, których nie będę żałować za dziesięć lat, które sprawią, że moje życie będzie dobre dla mnie.
Często nosimy w sobie poczucie winy – bo odsunęliśmy się od pewnych przyjaciół, bo porzuciliśmy jakiś znajomych. Bywa, że te osoby same winą chcą nas obarczyć. A gdyby tak szczerze sobie powiedzieć: „Moją intencją nie było kogoś zranić, skrzywdzić, ja po prostu w ten sposób, najlepszy dla mnie, zadbałam o siebie, o swój spokój i swoje szczęście”. Prawda, jak zmienia się perspektywa?
Tymczasem najsmutniejszym zwrotem, jaki można usłyszeć jest: „Jeśli tylko…”. Jeśli tylko coś się wydarzy, ja się zmienię. Jeśli tylko los zacznie mi sprzyjać, moje życie będzie fajne. Jeśli tylko zarobię jakieś pieniądze, będę mogła zrobić coś więcej. Jeśli tylko ktoś mnie pokocha, będę szczęśliwa. Ten zwrot to świetna wymówka, by znaleźć usprawiedliwienie na wszystko, czego nie robimy, czego nie próbujemy, z czego nie korzystamy.
Zastanawiasz się czasami, gdzie będziesz za dziesięć lat? Wszystko zależy od tego, co robisz dzisiaj.
Czy zakładasz maskę, by imponować innym?
Maskę świetnej mamy, doskonale zorganizowanej osoby, idealnej pani domu i wyrozumiałej żony? Ile w tym wszystkim jest ciebie naprawdę? Jeśli twarz, którą pokazujesz światu jest jedynie maską, pewnego dnia niczego już pod nią nie będzie. Dlaczego? Bo tak bardzo koncentrujesz się na tym, żeby być taką, jak inni od ciebie tego wymagają, że zapominasz, kim naprawdę jesteś, czego chcesz.
A przecież wcale nie musisz być doskonała, by imponować innym. Niech innym imponuje, jak świetnie radzisz sobie ze swoimi niedoskonałościami.
Czy pozwalasz innym, by decydowali o twoich marzeniach?
Wiecie, co jest największym wyzwaniem w życiu? To odkrywanie samego siebie i bycie zadowolonym z tego, co znajdujesz. Aby to osiągnąć należy pozostać wiernym swoim marzeniom i celom – swoim własnym, a nie narzuconym przez innych. Twój mąż chce pojechać na wakacje do wypasionego hotelu, a tobie marzy się wyprawa w góry, spanie w schronisku? Powiedz to. Chcesz zmienić pracę, o której wszyscy inni mówią, że marzą – zrób to, przygotuj cv i porozsyłaj. To twoje życie, twoje marzenia, twoje plany, na ich realizację, dopóki żyjesz i jesteś zdrowa, nigdy nie jest za późno
Przejmujesz negatywną energię od innych?
Myślę sobie, że mogłabym usiąść z niektórymi moimi znajomymi i narzekać, jak oni i odgrażać się, że „jeśli tylko…”, to ja już światu pokażę. Mogłabym, ale nie chcę. A ty? Ulegasz tym, którzy są malkontentami? A wiesz, że to twój wybór? Że ich towarzystwa możesz zwyczajnie unikać, zrezygnować z niego? Zamienić gniew we współczucie, a lęk w cierpliwość? To ty decydujesz, po której stronie chcesz być.
Unikasz zmian?
Czego byś nie zrobiła, jeśli tylko byś mogła? Znacie te groźby buńczucznie wyrzucane światu, groźby bez pokrycia. Bo tak naprawdę nic w życiu zmienić nie zamierzasz, bo nie chcesz walczyć z ogarniającym cię konformizmem. Zamiast mówić, jak wiele w życiu byś zmieniła, przyznaj się, że wcale tego nie chcesz, zamiast okłamywać siebie i innych. Jeśli chcesz się rozwijać, iść do przodu nie używaj „jeśli tylko…” i „gdybym”. To nie istnieje. Jeśli chcesz wiedzieć, co czeka cię za dziesięć lat, spójrz na to, co dzisiaj robisz, jakie działania podejmujesz. I jak? Zmieniasz coś, czy masz to w głębokim poważaniu?
Poddajesz się?
Szczerze – nie znam kobiety, w której głowie nie dudniło: „Nie nadajesz się do tego”, „Jesteś na to za słaba”, „Nie dasz rady”, „Gdzie ty się pchasz”. Każda – każda, z którą rozmawiałam, chociaż raz o sobie w ten sposób pomyślała. Także nie jesteś w tym sama, pytanie tylko, co z tym, co dźwięczy ci w głowie, zrobisz? Poddasz się już na samym początku, nie sięgniesz po to, o czym marzysz, czy może spróbujesz? Boisz się porażki – każdy się boi – serio. Ale bez ryzyka nie ma zabawy. A ty, czy uznamy coś za porażkę zależy od naszego punktu widzenia. Tak naprawdę popełniony błąd jest dla nas lekcją, z której warto wyciągnąć wnioski, by móc iść dalej. Chcesz siedzieć na kanapie – okej, ale nie wmawiaj sobie, że nie warto próbować. Bo zawsze warto!
Bez końca czekasz na jutro?
Moja mama zawsze mówi, że jutro pójdzie na rower, jutro już nie będzie jeść słodyczy. Tyle tylko, że to jutro jest już dzisiaj. Zawsze się nam wydaje, że mamy dużo czasu, na wszystko. Że na pewno zdążymy zrobić to, co byśmy chcieli, co mamy w planach. Tyle tylko, że pewnego dnia się obudzisz i czasu już nie będzie, jutro nie nadejdzie, zaprzepaścisz wszystkie swoje szanse i okazje. Za dziesięć lat nadal będziesz czekać? Może już nie na: aż dzieci dorosną, ale może jak wnuki będą większe? Jak ty nabierzesz pewności? Jak co? Skoro dzisiaj tak łatwo znajdujesz wymówki, uwierz – za dziesięć lat nadal będziesz sypać z nimi jak z rękawa.
Są ludzie, którzy chcą się rozwijać, czerpać z życia jak najwięcej, próbować sprostać stawianym sobie wyzwaniom. Są osoby, które marzą i swoje marzenia chcą realizować. Ale są też tacy, którzy tu i teraz uznają za granice swoich własnych możliwości i za kolejna dekadę będą w tym samym miejscu (a to wbrew pozorom wcale nie tak odległy czas). Do której grupy ty należysz?