Żyjemy w kulturze, która wysoko stawia romantyczne związki, skupione na szczęściu i wspólnym życiu. I nawet fakt, że wiele młodych kobiet wybiera świadome bycie singielką lub związki bez zobowiązań, w ostateczności i tak każda łapie się na tym, że dobrze byłoby kogoś mieć obok na stałe. Nie przyjaciela czy przyjaciółkę, ale partnera. Tymczasem to właśnie czysta przyjaźń jest największą wartością, a jej koniec może okazać się bardziej bolesny od zakończenia związku.
Pierwsze koty
W dzieciństwie każda z nas miała kilka bliskich koleżanek, których nie bała się nazywać przyjaciółkami. Pewnie planowałyście wspólne mieszkanie, ślub z ukochanym w tym samym dniu i dzieci w tym samym wieku. Jeżeli nadal się przyjaźnicie, należą się wam ogromne gratulacje! Niestety dla większości to duchy przeszłości, z którymi teraz kontakt ogranicza się do „wszystkiego najlepszego” na facebookowej tablicy w dniu urodzin. Zazwyczaj ta relacja kończy się z ustaleniem zupełnie innych celów na przyszłość, które nie do końca zgadzają się z poglądami drugiej osoby. Właśnie te pierwsze przyjaźnie uczą nas postępowania przy kolejnych, a jak wiadomo Polak jest mądry po szkodzie już od najmłodszych lat.
Romantyczne dramaty
Wszędzie czytamy, jak poradzić sobie po rozstaniu z facetem. Dużo płaczu, jeszcze więcej wina i Bridget Jones – oto klasyczny zestaw na zakończenie związku. W jednym z małych, osiedlowych sklepów w Katowicach powstały nawet kosze prezentowe z okazji rozstania. Pięknie zapakowane w celofan, z ogromem słodyczy i alkoholu.
Nawet wśród smutnych piosenek nie ma co szukać tych o zakończonych przyjaźniach. Świat jakby odrzuca wartość przyjaźni lub fakt, że trzeba dbać o nie dokładnie tak samo jak o związek. Przyjaciele może i są obok zawsze, kiedy ich potrzebujemy, ale kiedy przestaniemy zauważać, że mają swój świat i swoje problemy, nagle możemy zostać sami. Także z tymi romantycznymi dramatami, bo on zapomniał o pierwszej rocznicy pocałunku, albo spojrzał na tyłek przechodzącej obok laski.
Codzienna pielęgnacja
Nawet niepodlewany kaktus usycha, a co dopiero relacje międzyludzkie. Mówi się, że z prawdziwym przyjacielem możesz nie widzieć się przez cały rok, a kiedy się spotkacie i tak rozmawiacie jakbyście widzieli się wczoraj.
Ok, to prawda, ale czy to oznacza, że krótki SMS czy mail byłby zbrodnią? Kiedy trzy lata temu zaczęłam podróżować, spełniając swoje marzenia i wsiąkając w wymarzony światek, byłam tak zaabsorbowana wszystkim dokoła, że rozmowy z przyjaciółmi, których zostawiałam na miejscu ograniczały się do „hej, przyjedziesz po mnie na dworzec?” I zawsze przyjeżdżali, choć była trzecia nad ranem, a za kilka godzin czekały ich ciężkie godziny spędzone w szkole czy pracy. Dopiero kiedy wróciłam z ostatniej wycieczki przed dłuższą przerwą zorientowałam się, że coś nie gra, czegoś brakuje. Brakowało mnie i mojego zaangażowania, które byłoby silniejsze niż nocne wypady do McDrive’a czy krótka rozmowa na komunikatorze.
Fundamenty na przyszłość
Kiedy na głowę ktoś wylewa ci wiadro lodowatej wody, a nie jest to Ice Bucket Challenge, zaczynasz się zastanawiać, co zrobiłaś źle. W przypadku związku masz milion pomysłów, bo o to naprawdę się troszczymy. Zależy nam na miłości, która ma przetrwać do końca naszych dni.
Jednak do kwestii trwałości przyjaźni nie podchodzimy już z takim zaangażowaniem. Bo skoro jest dzisiaj, to dlaczego miałoby jej nie być jutro? W pewnym momencie każdy z nas idzie w swoją stronę i tylko mając solidne fundamenty, zawsze będziecie do siebie wracać – na kawę czy długie rozmowy. W przeciwnym razie, możesz zostać ze złamanym sercem. Tak, to nie żart. Zakończona przyjaźń boli bardziej niż zakończony związek. Facetów można mieć wielu, ale prawdziwych przyjaciół można policzyć na palcach jednej ręki.
Koniec, wcale nie początek
W końcu nadchodzi ten moment, kiedy kolejna kłótnia jest tą ostatnią. I nie ma odwrotu, bo padło za wiele słów. Serce rozdziera się na milion kawałków, a ty tak naprawdę nie wiesz dlaczego. Przecież nie rozstałaś się ze swoim idealnym facetem. Rozstałaś się z osobą, która jest ci o wiele bliższa. Ale jak to, przecież partner też jest przyjacielem! Wmawiałam sobie dokładnie to samo. Na szczęście ktoś bardzo mądry postanowił mi to wytłumaczyć.
Będąc w związku, kochając kogoś, zaczynasz izolować mu złe, przykre informacje, które mogłyby go zranić. Tu wcale nie chodzi o kłamstwo, ale o ochronę. Kiedy kochamy, chronimy. To normalne. Przyjaciółce za to powiemy wszystko, bo jest obiektywna i nawet jeżeli traktujemy ją jak siostrę, ma do wszystkiego zdrowy dystans. To właśnie jej powierzałaś wszystkie tajemnice, tańczyłaś na deszczu, płakałaś na schodach, upijałaś się do nieprzytomności… To rozstanie boli tak bardzo, bo dobrze wiesz, że nie znajdziesz drugiej takiej przyjaciółki. Dlatego zamiast leczyć, lepiej zapobiegać i dbać o tę relację.