Ja pie…… Macie dni pod takim tytułem. Mój się właśnie zaczął, a to dopiero początek. O 4:00 rano kot miauczał, że chce wyjść. I wcale nie było mi miło z uśmiechem podnosić się z łóżka, przemierzać kilometry do drzwi, żeby zwierzę wypuścić. Pytanie – położyć się spać, czy już nie?
Pies nażarł się szaleju i ujada od 6:00 na podwórku, co może doprowadzić do rozpaczy. Dzieciaki nie chcą wstać, czajnik przecieka. Słowem: wszystko k**wa idzie nie tak.
I nie mam ochoty dzisiaj uśmiechać się ze zrozumieniem do pana w sklepie, który przez dwie minuty zastanawia się, ile kosztują bułki, które kupuję u niego codziennie. Przez grzeczność zamykam pysk i czekam cierpliwie, aż na tych swoich karteluszkach sprawdzi, czy to było 45 czy 55 groszy. Dziś mam ochotę mu wykrzyczeć CZTERDZIEŚCI K*RWA PIĘĆ i proszę zapamiętać, a później wyjść z satysfakcją, że jutro na bank się ogarnie (choć pewnie nie, ale jutro może nie będzie mnie to wkurzać).
I nie mam ochoty wchodzić w rozmowy, na które tracę energię i czas, a które do niczego konstruktywnego nie prowadzą. Tak, dzisiaj mam zamiar nie być miła, bo mam do tego pie*rzone prawo.
No tak, ale my jesteśmy nauczone, że trzeba być miłym. Że przecież dziewczynki się tak nie zachowują. Może ktoś tobą pomiatać, a ty masz się uśmiechnąć, dygnąć i jeszcze podziękować, że zwrócił w ogóle na ciebie uwagę. Bez znaczenia w jaki sposób.
Bo dobro wraca, bo uśmiech za uśmiech. I ja to wszystko rozumiem. Ba, ja nawet w to wierzę, ale na miłość boską, to nie znaczy, że mam być wiecznie miłą w tonie przepraszającym kobietą.
Dlatego dziś z rana mam apel do nas wszystkich, do siebie samej też.
Przestańmy pozwalać wchodzić sobie na głowę. Udawać, że pada deszcz, jak ktoś nam pluje na głowę. My nie jesteśmy tu przez pomyłkę i nie musimy być cały czas usłużnie wdzięcznie za to, że żyjemy. No nie! Mamy pełne prawo wykrzyczeć swoją złość, czy wściekłość. Mamy prawo powiedzieć, że to mi się k*rwa nie podoba i mam dość i w d*pie, i przestaję udawać, że wszystko jest okej.
Więc może przestań być miła w sytuacjach, w których twoja uprzejmność wychodzi ci bokiem, a ty sama tak naprawdę masz ochotę komuś skoczyć do gardła.
Panu w korku
Który drze się na ciebie z zamkniętej szyby i wymachuje rękami rzucając w twoją stronę niewybredne epitety, bo się wepchnęłaś, bo go nie wpuściłaś, bo jego zdaniem zrobiłaś coś z pewnością nie po jego myśli. Obdarz go uśmiechem i wymownie środkowym palcem. Albo wysiądź z samochodu, otwórz drzwi od jego auta i powiedz, co naprawdę o nim myślisz, i że nie masz najmniejszej ochoty być wycieraczką dla jego szowinizmu i frustracji.
Pani w sklepie
„A te dwa grosze mogę być winna” słyszysz po raz setny i krew cię zalewa, bo raz to dwa grosze, raz pięć, raz dziesięć. I niby nic, ale masz wrażenie, że pani w sklepie na każdym urywa te grosze czyniąc to z premedytacją. Więc dzisiaj powiedz nie, i czekaj na resztę, bo należy ci się jak psu buda. I koniec kropka.
Dzieciom
I cudowne z nimi poranki, kiedy masz ochotę wyjść z siebie i nie wrócić, ale tłuką ci do głowy, że dla własnych dzieci to już w ogóle musisz być miła, bo inaczej zniszczysz ich psychikę. Tiaa jasne, a najpierw oni zniszczą tobie marudzeniem, że nie chcą wstać, że nie chcą śniadania, a koszulka, którą chcą właśnie ubrać jest w praniu. DOŚĆ – masz pełne prawo to powiedzieć i oznajmić światu, że nie masz ochoty słuchać z rana tego, kto jaką nogą wstał. Masz swoje granice i NAPRAWDĘ kolor miski do płatków mało co cię obchodzi!
Mężowi – łamanemu na partnerowi
Przestań udawać, że nie wkurza cię, kiedy ona po raz kolejny zapomniał o zakupach, nie powiesił prania, choć go o to prosiłaś, nie oddzwonił choć obiecał, że zrobi to za pięć minut. STOP uprzejmości, chowania głowy w piasek i zakładania czapki pod tytułem: „Nie kochanie nic się (ku*wa w myślach) nie stało” i gryzienia się w język. HALO każdy ma swoje granice – także bycia miłym prowadzącym do mdłości twoich i innych. „O jeny, biedaku znowu zapomniałeś zrobić zakupy, to pomyśl co dziś zjesz”. Kurtyna.
Pani w przedszkolu czy szkole
Która wiecznie się czegoś czepia, a to, że dzieci za szybko, a to że za późno, za głośno, za cicho, za bardzo ubrane, za bardzo rozwrzeszczane. Ty uśmiechasz się przepraszająco codziennie, bo przecież nie będziesz robić siary swojemu dziecku, na którym pani się wyżyje w ciągu dnia. O przepraszam bardzo, co znaczy, że wyżyje, co znaczy, że musisz być miła. Babsztyl, który wszystkie swoje kompleksy i frustracje przerzuca na dorosłych i dzieci. No sorry, ale nie daj sobie za przeproszeniem srać na głowę. Nie masz 10. lat i nie musisz godzić się na takie traktowanie. Może, jak ktoś jej w końcu powie co myśli, to się jednak opamięta i zobaczy, że wcale nie jest panią sytuacji.
Koledze/koleżance w pracy w domyśle jeszcze szefowi
Skręca ci kiszki? Wiesz, że koleżanka za plecami robi ci syf w pracy, a kolega wysługuje się tobą w nowym projekcie, a może szef niesprawiedliwie cię potraktował. Ej szanuj siebie, to inni zaczną cię szanować, a to wcale nie polega na byciu uprzejmym i udawaniu, że się nie widzi, jak ktoś inny obrabia ci niesłusznie tyłek. Jest taki magiczny zwrot, który otwiera wszystkie drzwi: „Nie życzę sobie…”. Kiedy zaczniesz, powiedz baj baj uprzejmości. I nie rób kawy koleżance, która bezczelnie potrafi zrzucić na ciebie swoje obowiązki.
Ogłoś światu, że dzień uprzejmości minął. Że to już koniec i że nie zamierzasz dłużej uśmiechać się i udawać, że nic się naprawdę nie stało…
A jeśli brak ci odwagi i marzysz, by co niektórym osobom pokazać dziś środkowy palec, wrzuć ten tekst u siebie. Niech wiedzą, co ich czeka, kiedy w końcu pękniesz.