Nie, wcale nie chodzi o to, by usprawiedliwiać szkodliwe działania matek i gloryfikować macierzyństwo. Są przecież wśród nich takie kobiety, które nie zrobiły nic, by ochronić swoją córkę przed złym ojczymem. Albo takie, które wykorzystują wrażliwość córki, by zmiażdżyć jej poczucie własnej wartości. Lub natrętne, kontrolujące matki. Jednak większość z nich jest gdzieś „po środku”. Popełniają błędy i są w tym bardzo ludzkie, niedoskonałe. I również „toksyczne”.
Kiedy twoja matka cię w jakiś sposób skrzywdziła – co jest według ciebie najlepszym wyjściem? Zmusić się, aby być wdzięczną za to, co od niej otrzymałaś, czy obwiniać ją za całe nieszczęście, które ci się przytrafia w dorosłym życiu, kiedy masz już wszystko pod kontrolą? Żadna z tych postaw nie jest pomocna w twojej sytuacji. Pierwsza z nich jest niczym innym niż zaprzeczaniem, a druga sprawia, że tkwisz w poczuciu gniewu.
Zaprzeczanie
Wiesz jak to działa. Mówisz sobie, że ona przecież „jest twoją matką”. Przyznajesz jej prawo do tego, by cię krzywdziła. Chronisz ją własnym kosztem. W rezultacie tłumisz własne uczucia, a dysfunkcja trwa. Nie zbliżasz się do swojej matki, tylko coraz bardziej plączesz w sieć negatywnych emocji. Poza tym ten sam schemat relacji zastosujesz w stosunku do twojej własnej córki. Pamiętaj, że nie można zmienić tego, czego nie widać.
Gniew
Obwinianie matki za wszystkie swoje problemy życiowe i wieczne poczucie, że jest się ofiarą obciąża cię dodatkowymi negatywnymi emocjami. Przestajesz mieć poczucie sprawczości, nie jesteś w stanie podjąć decyzji, które są dla ciebie dobre i wprowadziłyby pozytywne zmiany.
Co więc robić? Zaakceptować sytuację, w której się znajdujesz i nie udawać, że nic się nie wydarzyło. Otwarcie rozmawiać o swoich uczuciach – o ile to możliwe – ze swoją matką. A przede wszystkim, wziać sprawy w swoje ręce i wiedzieć, że masz wpływ na swoje dorosłe życie. Możesz je kształtować wedle tego, o czym marzysz.
Na podstawie: psychcentral.com