Go to content

Wojennego koszmaru może dostąpić również osoba ocalona. Powieść „Biała Chryzantema” to przejmująca historia miłości rozdzielonych sióstr

Fot. Wydawnictwo

Zapewne niewielu z was zna historię „pocieszycielek”. Ten wstrząsający, historyczny fakt wyszedł na jaw stosunkowo niedawno, bo dopiero w 1991 roku, gdy jedna z Koreanek wytoczyła proces rządowi Japonii. Mary Lynn Bracht, troszkę dlatego, że opowieść o porywanych przez Japończykach młodych dziewczynach krążyły w jej rodzinie od dawna, trochę po to, by rozpowszechnić wiedzę o zbrodniach wojennych dokonywanych przez żołnierzy japońskich, postanowiła przełamać tabu i napisać powieść o dwóch siostrach, których miłości nie pokonał nawet okrutny los, historia, na którą nie miały najmniejszego wpływu.

„Biała Chryzantema” to nie jest książka, którą chłonie się jednym tchem. I całe szczęście. Powieść Mary Lynn Bracht to tekst, który najlepiej czytać fragmentami, przeżywając go „po trochu”, żeby lepiej zrozumieć tragizm sytuacji głównych bohaterek oraz nieznany Europejczykom kontekst historyczny. Bo też niezwykle smutna i ważna dla kobiet na całym na świecie jest ta opowieść.

Akcja książki toczy się równolegle w dwóch płaszczyznach czasowych. Mamy Koreę z lat czterdziestych ubiegłego wieku i Koreę Południową siedemdziesiąt lat później. Mamy dwa światy, dwóch bardzo mocno kochających się sióstr. Jedna z nich, Hana, by ochronić drugą, poświęci siebie, swoją młodość, niewinność, nadzieję na miłość i w miarę beztroskie życie, jakim powinna żyć każda młoda dziewczyna. Porwana przez japońskich żołnierzy trafi do Mandżurii, gdzie wśród innych „pocieszycielek” będzie zmuszana do pracy w wojskowym domu publicznym. Druga, Emi u kresu życia szuka w sobie siły, by zrozumieć to, co się wydarzyło, przebaczyć, stanąć wreszcie twarzą w twarz z przeszłością, choć przecież gdy porwao jej starszą siostrę, była tylko małym dzieckiem.

Mary Lynn Bracht dokonała rzeczy niezwykłej. Jej „Biała chryzantema” porusza do głębi, zostawia w czytelniku głęboki ślad, prawie bliznę. Sytuację „pocieszycielek” przedstawiono tu tak samo dosłownie, z dbałością o wstrząsające, ale jakże prawdziwe i okrutne jednocześnie szczegóły, jak dokładnie odmalowano emocje młodszej z sióstr, jej wewnętrzną walkę z samą sobą, jej trudną drogę do zrozumienia jak potoczyło się życie jej i jej siostry.

„Biała chryzantema” to lektura trudna, do tego stopnia, że wymaga czasem nawet by od niej odpocząć, odłożyć ją na chwilę, odetchnąć. I wrócić z jeszcze większą ciekawością każdej następnej strony, poczynań Hany, wspomnień Emi. A na końcu zrozumieć, że wojennego koszmaru można dostąpić również jako osoba ocalona.


Mary Bracht 2 (1)Mary Lynn Bracht skończyła studia magisterskie na kierunku Creative Writing, na University of London. Jest Amerykanką o koreańskich korzeniach, mieszka w Londynie, a dorastała w dużej imigranckiej społeczności kobiet, kobiet które wychowały się w powojennej Korei Południowej. W 2002 roku Bracht odwiedziła rodzinną wioskę swej matki i właśnie podczas tej podróży po raz pierwszy usłyszała o „pocieszycielkach”. „Biała chryzantema” to jej debiutancka powieść, w Polsce możecie przeczytać ją dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka.